45 turystów nie może zejść z Morskiego Oka. Policja oświetla im drogę
Grupa ok. 45 turystów utknęła na Włosienicy w rejonie Morskiego Oka. Spanikowani nadejściem zmierzchu ludzie nie mieli latarek i poprosili o pomoc służby. Do radiowozów zabrano trzy rodziny z dziećmi. Pozostali turyści schodzą w dwóch grupach. Drogę oświetlają im radiowozy.
26.12.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:02
Policja spisała rodziców dzieci, które zabrano radiozowami. Prawdopodobnie odpowiedzą za narażenie ich na niebezpieczeństwo.
Wszystkie osoby, które we wtorek kupowały bilet wstępu na polanie Palenica zostały poinformowane, że konne wozy kursują do godz. 17. Mimo to tuż po tej godzinie na Włosienicy zebrała sie grupa ok. 45 osób, podał portal 24tp.pl. Zaskoczeni zmierzchem turyści zaczęli dzwonić do Tatrzańskiego Parku Narodowego, ratowników TOPR, na policję oraz do Straży Pożarnej.
Jednak komendant Straży Parku Tatrzańskiego Edward Wlazło zapewnił, że nie mają się czego bać. - Na miejscu jest policyjny radiowóz - powiedział w rozmowie z 24tp.pl kom. Wlazło. - Ustaliliśmy, że na drodze panują dobre warunki. Nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia. Mogą wrócić na własnych nogach. Ewentualnie policjanci zabiorą do auta tylko rodziny z dziećmi. Jeżeli pojawi się zagrożenie, to zarówno my, jak i ratownicy TOPR, będziemy interweniować - dodał.
Obecnie w Tatrach nie obowiązuje zakaz chodzenia po zmroku.
Źródło: 24tp.pl, gazetakrakowska.pl