Inspektorzy MAEA przybyli do Iraku
Ekipa inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) przybyła do irackiego obiektu nuklearnego, który po wojnie, pozostawiony przez Amerykanów bez opieki, został splądrowany.
MAEA chce ustalić, ile materiałów radioaktywnych zostało po wojnie irackiej skradzionych ze składnicy w pobliżu nuklearnego ośrodka badawczego Tuwaitha. USA jako mocarstwo okupacyjne w Iraku zezwoliły jednak inspektorom tylko na ustalenie liczby brakujących pojemników z materiałami radioaktywnymi i na przepakowanie takich materiałów, rozrzuconych podczas grabieży.
Inspektorzy MAEA nie będą mogli zmierzyć skażenia radioaktywnego ani zapoznać się z raportami na temat choroby popromiennej wśród okolicznych mieszkańców. Nie będą też mieć prawa wstępu do głównego kompleksu Tuwaitha ani do sześciu innych irackich obiektów nuklearnych, w których po wojnie doszło do grabieży.
Waszyngton zgodził się na przyjazd inspektorów dopiero po wielokrotnych ostrzeżeniach szefa MAEA. Mohameda ElBaradeia, który powoływał się na doniesienia, że Irakijczycy wyrzucali na ziemię uran ze specjalnych pojemników.
W ośrodku Tuwaitha znajdowało się ponad 500 kilogramów naturalnego uranu, 1,8 tony wzbogaconego uranu oraz niewielkie ilości radioaktywnego cezu, kobaltu i strontu. MAEA monitorowała ten obiekt przez ponad 10 lat. Amerykańscy wojskowi mówią obecnie, że, jak się wydaje, w ośrodku Tuwaitha brakuje co najmniej 20 procent uranu.