Indonezyjska armia pokonana przez Papuasów w bitwie o uprowadzonego pilota z Nowej Zelandii

Philip Marc Mehrtens, pilot z Nowej Zelandii, porwany w lutym przez indonezyjskich rebeliantów w rejonie Papui, stał się przyczyną wojennej potyczki. W starciu z buntownikami zginęło kilku żołnierzy.

Zdjęcia pilota z Nowej Zelandii otoczonego przez porywaczy - zbrojonych bojowników papuaskiej separatystycznej armii - obiegły świat
Zdjęcia pilota z Nowej Zelandii otoczonego przez porywaczy - zbrojonych bojowników papuaskiej separatystycznej armii - obiegły świat
Źródło zdjęć: © TPNPB

Wojsko indonezyjskie nadal poszukuje i próbuje odbić porwanego przez papuaskich buntowników nowozelandzkiego pilota. Grupa poszukiwawcza napotkała w terenie oddziały rebelianckie. Do strzelaniny doszło w niedzielę w pobliżu twierdzy separatystów w górzystym dystrykcie Nduga.

Jak podała agencja Associated Press, powołująca się na źródła wojskowe, zginęło przynajmniej sześciu żołnierzy, choć rebelianci twierdzą, że ofiar było więcej. Jak poinformował dziennikarzy AP pierwszy admirał Julius Widjojono, napastnicy najpierw zastrzelili żołnierza, który wpadł do głębokiego na 15 metrów wąwozu, a następnie korzystając z zamieszania podczas wydobywania ciała poległego, przeprowadzili drugi atak.

Armia Wyzwolenia Narodowego Papui Zachodniej (TPNPB) przyznała się do ataku. - Organizacja Narodów Zjednoczonych i rząd Nowej Zelandii mają obowiązek skłonić Indonezję do zaprzestania operacji wojskowej - zażądał w przekazanym mediom oświadczeniu rzecznik rebeliantów Sebby Sambom. Rebelianci wyjaśnili, że chcieli powstrzymać działania wojskowych, mających na celu uratowanie Mehrtensa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

37-letni pilot został schwytany wkrótce po wylądowaniu w Nduga jednosilnikowym samolotem indonezyjskiej firmy Susi Air. Armia Wyzwolenia Papui Zachodniej zdobyła, a następnie spaliła samolot. Na jego pokładzie podróżowało 15 robotników z Papui. Podróżni zostali więc zwolnieni, a do niewoli trafił jedynie Nowozelandczyk. Zdjęcia Mehrtensa, otoczonego przez uzbrojonych Papuasów obiegły świat.

Indonezyjska armia pokonana przez Papuasów w bitwie o uprowadzonego pilota z Nowej Zelandii

Rebelianci ogłosili, że uwolnią pilota, jeśli Papua uzyska niepodległość. Rzecznik TPNPB powiedział w lutym BBC, że pilot z Nowej Zelandii jest przetrzymywany w odległej twierdzy rebeliantów i zostanie wykorzystany w negocjacjach. Mężczyzna odzyska wolność, gdy zostaną spełnione warunki indonezyjskich bojowników.

Mehrtens nie był przypadkowym celem. Dążący do niepodległości rebelianci już wcześniej grozili i atakowali samoloty, które ich zdaniem przewoziły personel i zaopatrzenie dla Dżakarty.

Region podzielony jest na dwie prowincje - Papuę i Papuę Zachodnią. Region zachodni to dawna kolonia holenderska, która ogłosiła niepodległość w 1961 roku. Jednak Indonezja przejęła ją dwa lata później i formalnie uzyskała kontrolę po głosowaniu, przeprowadzonym pod nadzorem ONZ w 1969 roku.

To referendum jednak, mimo nadzoru Organizacji Narodów Zjednoczonych, uważane jest powszechnie za nielegalne. Wzięło w nim udział jedynie około tysiąca Papuasów.

Doprowadziło to do utworzenia przez rdzennych Papuasów na początku lat 70. ruchu niepodległościowego, który walczy przeciwko Dżakarcie do dziś. Separatyści nasilili ataki w 2018 roku.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (130)