Imigranci grają z Niemcami w kotka i myszkę. Kto się schowa, ten zostaje
Tylko co trzecia deportacja w Saksonii kończy się sukcesem. Niemiecka policja nie może namierzyć nielegalnych imigrantów - donoszą media zza Odry.
10.11.2023 11:13
"Bild" publikuje kolejne statystyki dotyczące nielegalnych imigrantów w Niemczech. Tym razem z Lipska - najliczniejszego ośrodka Saksonii i drugiego po Berlinie miasta we wschodniej części kraju. Z danych wynika, że spośród zaplanowanych do końca października 1175 deportacji zaledwie 605 doszło do skutku. To zaledwie 1/3 wytypowanych do wywiezienia z Niemiec nielegalnych imigrantów.
W skali kraju to aż 10 640 z 13 660 cudzoziemców, którym odmówiono azylu i którzy teoretycznie musieli opuścić Niemcy. W praktyce jednak okazało się, że nie posiadają dokumentów, nie można ich deportować z powrotem do Syrii lub... policja nie ma pojęcia, gdzie się podziali.
Zabawa w chowanego z policją
Według Dyrekcji Krajowej Saksonii (LDS) większość z zaplanowanych deportacji nie doszła do skutku, ponieważ policjanci nie mogą namierzyć nielegalnych imigrantów - pisze "Bild".
- Zaciskamy zęby i działamy, ale w większości przypadków nie tak łatwo ich znaleźć - mówi anonimowo w rozmowie z dziennikiem jeden z niemieckich policjantów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najliczniejszą grupę nielegalnych imigrantów, których udało się namierzyć i wywieźć z Saksonii stanowią obywatele: Gruzji, Tunezji, Macedonii Północnej, Turcji, Pakistanu, Algierii, Serbii, Wietnamu, Albanii i Afganistanu.
Procedura wygląda w ten sposób: po odrzuceniu wniosku o azyl przez federalny urząd ds. migracji imigrantowi wyznacza się termin dobrowolnego opuszczenia kraju. Ma też czas na odwołanie się od decyzji. Po jej uprawomocnieniu, jeśli cudzoziemiec wciąż pozostaje na terytorium Niemiec, rezerwuje mu się lot i powiadamia policję federalną. Sam zainteresowany nie zna dnia ani godziny deportacji. Policjanci wkraczają do lokalu, w którym przebywa, i transportują go na lotnisko. W praktyce jednak, jak tłumaczy niemiecki urzędnik, mundurowi muszą mieć nakaz sądowy, aby dokonać przeszukania. A w sytuacji, gdy imigranci koczują u znajomych, zmieniając kwaterę co kilka tygodni, to wszystko wcale nie jest takie proste. "Musi istnieć uzasadnione podejrzenie, że osoba, której szukasz, tam przebywa".
Źródło: "Bild"