"Ilu mężczyzn w Polsce ma na imię Gromosław?"
Telewizja wydaje się zakładać, że ciemny pasek na oczach wystarczy, by całkowicie uniemożliwić identyfikację danej osoby, policjanci z kolei zasłaniają całe twarze z wyjątkiem oczu. A co by było, gdyby w sprawę sądową zamieszany został ktoś naprawdę sławny? - zastanawia się Jamie Stokes w felietonie dla Wirtualnej Polski.
25.11.2011 | aktual.: 06.12.2011 22:47
Oglądając wieczorne wiadomości, nie byłem pewien, czy nie potrzebuję przypadkiem okularów. Przez pierwszą połowę programu patrzyłem na zdjęcia osób z zakrytymi oczami, przez drugą – na materiały filmowe z ludźmi o zamazanych twarzach aresztowanych przez ludzi o twarzach w kominiarkach. Gubię się trochę w tych sprzecznych strategiach – telewizja wydaje się zakładać, że ciemny pasek na oczach wystarczy, by całkowicie uniemożliwić identyfikację danej osoby, policjanci z kolei zasłaniają całe twarze z wyjątkiem oczu.
Mężczyzna o imieniu Gromosław C. został właśnie aresztowany za popełnienie jakiegoś przestępstwa, jakiego – nie zrozumiałem. To właśnie jego twarz pokazywano zamazaną lub z paskiem na oczach. W tym dążeniu do uniemożliwienia identyfikacji pana Gromosława uderzyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, ilu mężczyzn w Polsce ma na imię Gromosław? Zakład, że nie więcej niż czterech, z których tylko jeden ma nazwisko zaczynające się na „C”. Po drugie, dlaczego nie podjęto żadnych działań w celu ukrycia jego wąsów? Polscy mężczyźni w pewnym wieku z dumą hodują swoje wąsy, które bywają nie mniej charakterystyczne niż oczy ich właścicieli. Szybkie rzut oka na stronę wąsy.pl może wystarczyć do zadrwienia sobie z prawa.
Rozumiem powód ochrony tożsamości osób, oskarżonych i ofiar, wmieszanych w przestępstwa kryminalne. Szkoda tylko, że to przecież zwyczajnie nie działa. Nie działa zwłaszcza wtedy, gdy oskarżony lub ofiara są osobami znanymi. Nie wiem, czy ten, kto wymyślił to prawo, oglądał kiedykolwiek telewizję lub zaglądał do gazety. Bardziej efektywne byłoby chyba poproszenie wszystkich widzów o zamknięcie oczów, zasłonięcie uszów i głośne mówienie „bla bla bla” za każdym razem, gdy wspomina się nazwisko oskarżonego.
Pomysł skracania nazwiska do jednej tylko litery zakończonej kropką wydaje się szczególnie bezcelowy. Co by było, gdyby w sprawę sądową zamieszany został ktoś naprawdę sławny? Na przykład gdyby papież i królowa Elżbieta zostali przyłapani na ulicznej bijatyce? „Papież Benedykt X. oskarża Królową Elżbietę I. o użycie noża”?
A firmy wezwane do sądu? Czy gazety musiałby napisać: „sieć restauracji McD. oskarżona o zamienienie polskich dzieci w góry chodzącego tłuszczu”? Zastanawia mnie też, co ze sprawami międzynarodowymi? Czy następnym razem, gdy Rosja „dokona interwencji” w jednym z sąsiadujących państw, wiadomości pokażą mapę gór Ural zamazanych w celu ukrycia tożsamości?
Postanowiłem właśnie, że jeśli kiedykolwiek zostanę aresztowany w sprawie kryminalnej i zobaczycie na ekranie zamazaną twarz podpisaną jako należącą do Jamiego S, pomacham wam delikatnie, żebyście wiedzieli na pewno, że to właśnie ja.
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski