Ian Brzezinski: najważniejszy szczyt NATO od zimnej wojny
• Szczyt NATO w Warszawie będzie najważniejszy od zakończenia zimnej wojny - ocenił ekspert w sprawach międzynarodowych i wojskowych Ian Brzezinski
• Szczyt powinien skupić się przede wszystkim na wiarygodnym odstraszaniu wobec geopolitycznych i wojskowych ambicji Rosji - dodał ekspert
05.07.2016 | aktual.: 05.07.2016 07:52
W opinii dla komisji spraw zagranicznych Senatu USA Brzezinski uznał, że spotkanie w Warszawie zapowiada się "na najważniejszy szczyt NATO od końca zimnej wojny". - Żaden poprzedni szczyt w tym okresie nie musiał zmierzyć się z tak złożonymi i bliskimi wyzwaniami jak te, które pojawiły się u wschodnich i południowych granic sojuszu - ocenił.
Wskazał tu w pierwszej kolejności na "destabilizującą kombinację geopolitycznej asertywności i rosnącej potęgi militarnej Rosji".
Zdaniem Brzezinskiego odpowiedź na geopolityczne ambicje Rosji i jej potęgę wojskową powinna być głównym punktem szczytu. - Decyzje, które szczyt ogłosi w Warszawie, muszą zademonstrować wiarygodne odstraszanie rosyjskiej agresji, odnowić wizję Europy wolnej i bezpiecznej, i zapewniać, że wszyscy sojusznicy równo ponoszą ciężary związane z osiągnięciem tych celów - uważa Brzezinski.
Jak ocenił inwazja na Ukrainę jest "tylko jednym z elementów rewanżystowskiej polityki" uprawianej od 1999 r., której przejawami były próby obalenia Pomarańczowej Rewolucji, cyberatak na Estonię, przerwy w dostawach energii na Litwę i Ukrainę oraz inwazja na Gruzję przed ośmioma laty.
Nawiązując do zapowiedzianego zimą ustanowienia wysuniętej obecności w środkowej Europie, przez wysłanie batalionów rotacyjnie stacjonujących w Polsce i krajach bałtyckich oraz do okazania obecności w regionie Morza Czarnego, Brzezinski podkreślił, że liczące po 800-1000 żołnierzy bataliony to małe siły w zestawieniu z dywizjami powietrznodesantowymi, zmechanizowanymi i pancernymi rozlokowanymi na zachodzie Rosji.
- Jeśli te bataliony NATO mają efektywnie odstraszać taką potęgę, muszą być zdolne przetrwać przynajmniej ograniczony czas w warunkach ataku. Muszą być na tyle groźne, by agresor liczył się z kosztami w razie ataku; nawet jeśli nie oczekuje się po nich, że odeprą adwersarza. Sojusz musi zademonstrować gotowość i determinację do wzmocnienia tych batalionów - zaleca Brzezinski.
Aby ta wysunięta wzmocniona obecność była wiarygodna - dodał - NATO potrzebuje zdolności w dziedzinach rozpoznania i wywiadu oraz obrony powietrznej, a stacjonujące na wschodnich obrzeżach jednostki muszą być silnie uzbrojone - w broń przeciwpancerną, a być może także artylerię i czołgi.
Za konieczne ekspert uznał sporządzenie zintegrowanych planów przyjmowania tych jednostek przez państwa-gospodarzy na czas wojny. Plany te - zaznaczył - powinny być ćwiczone, by zademonstrować gotowość bojową, sojusz musi też być w stanie szybko wzmocnić swoje wysunięte jednostki.
Zaleca on także zmiany w systemie dowodzenia i przywrócenie generałom i admirałom uprawnień do rozmieszczania jednostek w odpowiedzi na aktywność przeciwnika - jak miało to miejsce w zimnej wojnie.
Do najistotniejszych tematów Brzezinski zalicza relacje NATO z Ukrainą, Gruzją i Mołdawią, których "pragnienie, by dołączyć do Zachodu - dodaje - stało się powodem agresji Putina".
Zdaniem Brzezinskiego przywódcy państw NATO powinni wziąć pod uwagę transatlantyckie ambicje Ukrainy i Gruzji, a oba kraje powinny otrzymać wyraźną mapę drogową" do członkostwa uwzględniającą, że spełnienie politycznych i wojskowych kryteriów wymaga czasu.
Brzezinski postuluje też włączenie Gruzji i Ukrainy w sojusznicze działania na lądzie, morzu i w powietrzu w rejonie Morza Czarnego. Argumentuje, że wykorzystanie ich terytoriów byłoby z pożytkiem dla operacji rozpoznawczych, obrony powietrznej, zdolności do zwalczania okrętów podwodnych i innych, koniecznych wobec aneksji Krymu przez Rosję. Proponuje też, by w ćwiczeniach sojuszu korzystać z doświadczeń ukraińskich i gruzińskich żołnierzy, którzy walczyli z Rosjanami.
Według Brzezinskiego sojusz powinien też przeprowadzić ćwiczenia na terytorium Ukrainy.
Żadne z tych działań nie zagroziłoby integralności terytorialnej Rosji - zaznaczył Brzezinski - ale skomplikowałoby rosyjskie planowanie wojskowe i zwiększyłoby dla Rosji ryzyko związane z ewentualną dalszą agresją na Ukrainie.
W uwagach dla amerykańskich senatorów Brzezinski wyraził też zaniepokojenie, że dotychczas obok USA jedynie Niemcy, Wielka Brytania i Kanada wyraziły gotowość wysłania batalionów na wschodnią flankę. - Francja, Hiszpania, Włochy i inne kraje muszą uczynić podobne kontrybucje - ocenił.
Zobacz także: