We wtorek przed południem czasu polskiego Dean - jako potężny huragan piątej kategorii w skali Saffira-Simpsona - dotarł do meksykańskiego półwyspu Jukatan, po czym zaczął stopniowo słabnąć.
Prędkość wiatru towarzyszącego Deanowi wynosi obecnie ok. 160 km/h. Ok. godz. 17 czasu warszawskiego huragan znajdował się ok. 155 km od miasta Veracruz. Rejon zagrożony przez żywioł jest gęsto zaludniony; w strefie ryzyka mieszka ok. 3,5 mln ludzi.
Przed dotarciem do lądu huragan nie powinien już przybierać na sile.
Zdaniem synoptyków amerykańskich, Dean dotrze ponownie nad terytorium meksykańskie około godz. 20.00 czasu polskiego. W środę rano pod wodą znalazło się 70 proc. miasta Ciudad del Carmen w stanie Campeche. W wielu domach poziom wody sięga metra - podały władze tego meksykańskiego stanu.
Przed nadejściem huraganu w Zatoce Meksykańskiej pracę przerwały meksykańskie platformy wiertnicze, z których ewakuowano 18 tys. ludzi. W Zatoce znajduje się ponad 100 meksykańskich platform naftowych.
We wtorek zamknięta została jedyna siłownia jądrowa w Meksyku - w Lagune Verde, miejscowości znajdującej się na trasie huraganu.
Dean spowodował na Karaibach łącznie śmierć co najmniej 12 osób. W Belize, o które otarł się we wtorek nad ranem, nie było ofiar w ludziach, są natomiast poważne straty materialne. Także na Jukatanie Dean nie spowodował ofiar, a zniszczenia okazały się mniejsze niż oczekiwano. Niemal nie ucierpiały ośrodki turystyczne, stanowiące główną atrakcję regionu.
Międzynarodowy Czerwony Krzyż zaapelował w środę o pomoc dla 35 tys. ofiar huraganu w Meksyku i na Karaibach. Jej wysokość ocenia się na 965 tys. euro. Fundusze zostaną przeznaczone m.in. na tabletki do oczyszczania wody, koce i prześcieradła, latarki i produkty do ochrony przed komarami.
