Huebner: nie ma dziś zagrożenia dla wykorzystania funduszy UE
Unijna komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Huebner ocenia, że obecnie nie ma podstaw, by sądzić, iż Polska nie zdąży wykorzystać w tym roku przyznanych jej z UE pieniędzy.
Oczywiście dzisiaj można powiedzieć: nie ma żadnych zagrożeń, bo jeszcze mamy dziesięć miesięcy - oświadczyła pani komisarz na spotkaniu z dziennikarzami w Warszawie.
Według komunikatu CIR, na wcześniejszym spotkaniu z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem Huebner przestrzegała jednak przed powolną realizacją unijnych projektów, która może doprowadzić do tego, że niektóre z nich nie zostaną zrealizowane. Miała potwierdzić, że najbardziej zagrożone są projekty związane z transportem.
Moim zadaniem jest też mobilizować, dopingować, pokazywać zagrożenia. Nie ma żadnych bieżących wielkich zagrożeń już jutro, natomiast czas płynie bardzo szybko i jeśli nie będzie pełnej mobilizacji w tej chwili, w szczególności w transporcie,(...) to rzeczywiście te środki pierwsze mogą przepaść - wyjaśniła dziennikarzom unijna komisarz.
Przypomniała, że do końca tego roku Polska musi wydać ok. 242 mln euro, a faktury powinny spływać równomiernie, by uniknąć ich koncentracji w końcu roku.
Huebner zwróciła uwagę, że pełne wykorzystanie środków z UE w dużej mierze zależy od kadry urzędniczej. Tymczasem, w jej ocenie, w Polsce obserwuje się odpływ z urzędów wojewódzkich, marszałkowskich oraz ministerstw "wspaniałych ludzi", którzy trafili tam kilka lat temu z konkursów. Warto zadbać o to, żeby najlepsi ludzi pracowali w administracji - podkreśliła.
Celem jej - jak to określiła - "oficjalno-roboczej" wizyty jest z jednej strony określenie etapu, na jakim znajduje się realizacja polityki regionalnej w Polsce, a z drugiej - omówienie przygotowań do wykorzystywania unijnych pieniędzy w następnej tzw. perspektywie budżetowej, czyli w latach 2007-2013.
Komisarz przypomniała, że przyszły budżet Unii jest wciąż na etapie uzgodnień, który "w zupełnie optymistycznym scenariuszu" może się zakończyć w kwietniu przyszłego roku. Dlatego - podkreśliła Huebner - pracy przygotowawcze do wykorzystania unijnych środków w następnych latach muszą być prowadzone równolegle. Chcielibyśmy mieć do końca tego roku zaakceptowane przez KE programy operacyjne, także Polski - powiedziała. Według unijnej komisarz, pod względem wykorzystywania pieniędzy z UE Polska plasuje się "w środku stawki" państw członkowskich. Biorąc pod uwagę rozmiary kraju, to jest pozycja dość przyzwoita - oceniła. Podkreśliła jednak, że również wyzwania stojące przed Polską są nieporównywalnie większe w związku z "gwałtownym, radykalnym przyrostem funduszy", jakie w najbliższym czasie napłyną.
Huebner poinformowała, że jej rozmowy z polskimi politykami dotyczyły m.in. obecnego stanu wykorzystania tych pieniędzy z UE, które mogą być zaoszczędzone w trakcie realizacji projektów już zaakceptowanych. W wielu przypadkach okazuje się bowiem, że inwestycja jest tańsza niż zakładano. Problem polega na tym, żeaby dokonać takich przesunięć, trzeba określić skalę oszczędności i ustalić listę priorytetowych projektów w najbliższych 2-3 miesiącach, byśmy zdążyli z całą procedurą do końca roku - powiedziała. Dodała, że jest to ostatni rok, w którym taka procedura jest możliwa.
Ponadto, według komisarz, oceniano zagrożenia dla wykorzystania przyznanych Polsce funduszy w związku z tym, że ten rok jest pierwszym rokiem, w którym zadziała unijna zasada n+2. W odniesieniu do funduszy rozwoju regionalnego oznacza to, że pieniądze przyznane na realizację projektów muszą być wydane w ciągu dwóch lat; pozostałe - przepadają. Te dwa lata kończą się 31 grudnia (2006 roku) - podkreśliła Huebner.
W jej ocenie, piątkowe rozmowy w Warszawie były "trudne, ale jednocześnie przyjemne". Mamy wspólny interes - wydać do ostatniego euro zgodnie z prawem, mądrze i na dobrej jakości inwestycje - dodała.
W piątek w Warszawie Huebner spotyka się z premierem Marcinkiewiczem, wicepremier, minister finansów Zytą Gilowską, ministrem transportu i budownictwa Jerzym Polaczkiem, minister rozwoju regionalnego Grażyną Gęsicką oraz z ministrem gospodarki Piotrem Woźniakiem.