Powrót prezydenta. Duda dystansuje się od Kaczyńskiego i odsłania miękkie podbrzusze rządu
Skrytykował rząd za spóźnione i chaotyczne działania podczas kryzysu na Odrze. Zasugerował, że nie ma mowy o zgodzie na zmianę ordynacji wyborczej. Wbił szpilę w ludzi premiera, okazując niesmak wobec treści maili wypływających ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka. Zdystansował się od zmian w wymiarze sprawiedliwości forsowanych przez Zbigniewa Ziobrę. Stwierdził też, że w szeregu spraw nie po drodze mu z Jarosławem Kaczyńskim. Prezydent Andrzej Duda w efektownym stylu wraca z urlopu, choć nie wszystkim w rządzie styl ten się spodobał. Głowa państwa rusza z polityczną ofensywą. Czy pomoże obozowi władzy?
Najpierw była nieoczekiwana wizyta w Ukrainie i spotkanie z Wołodymyrem Zełeńskim. Prezydent Andrzej Duda - wyjątkowo na tle innych przywódców - wziął w nim udział nie zdalnie, a osobiście. Było to w czasie, gdy sytuacja u naszych sąsiadów - ze względu na agresywną ofensywę Rosjan - zrobiła się szczególnie niebezpieczna. Głowa polskiego państwa postanowiła jednak ponownie stanąć ramię w ramię z prezydentem Ukrainy i zamanifestować solidarność z bohaterami.
Kilka dni później Andrzej Duda wezwał najważniejszych przedstawicieli władz do siedziby Biura Bezpieczeństwa Narodowego. U prezydenta odbyła się narada; stawili się premier, minister obrony narodowej, szef MSWiA, szef BBN oraz szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Jak przekazał nam rzecznik BBN, ponaddwugodzinne rozmowy "poświęcone były omówieniu bieżących spraw bezpieczeństwa, związanych z sytuacją na Ukrainie i współpracą sojuszniczą". - Poruszone zostały także tematy bezpieczeństwa energetycznego w wymiarze krajowym oraz europejskim - usłyszeliśmy.
W końcu Kancelaria Prezydenta - dzień później - poinformowała, że Andrzej Duda przyjedzie do Gorzowa Wielkopolskiego (woj. lubuskie), by osobiście sprawdzić proces oczyszczania Odry i odebrać informacje od służb podległych rządowi. Wcześniej prezydent przez wiele tygodni na temat katastrofy ekologicznej na Odrze głosu nie zabierał.
Skąd zatem ta nagła ofensywa? - Skończył się sezon urlopowy i czas na działania. Trzeba zmotywować rząd i samemu dać przykład. Czasy są ciężkie, kryzysy się mnożą, więc wszystkie ręce na pokład - wyjaśnia współpracownik prezydenta.
Powrót nad Odrę
Niemniej Andrzej Duda nie chce rezygnować z autonomicznej polityki. Po krótkim urlopie prezydent rozpoczął polityczną i medialną ofensywę, narzucając swoją agendę.
Tyle że - jak słyszymy od polityków PiS - swoim wywiadem dla Radia Zet nastrojów w Zjednoczonej Prawicy Duda nie poprawił.
W ostatni poniedziałek sierpnia prezydent w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim kilkukrotnie wyraźnie zdystansował się od działań PiS, jednocześnie komentując tematy, które dla koalicji rządzącej są bardzo niewygodne.
Wedle nieoficjalnych informacji, rządzącym bardzo zależało, by możliwie szybko zamknąć temat katastrofy ekologicznej na Odrze. W otoczeniu premiera można było usłyszeć, że opozycja "przegrzała sprawę", że sytuacja się stabilizuje, a "winni ponieśli konsekwencje".
I rzeczywiście - o Odrze mówiono coraz mniej. Zwłaszcza że pojawiły się kolejne tematy - problemy z nawozami i ograniczenie produkcji dwutlenku węgla przez państwowe spółki.
Szkopuł w tym, że do tematu postanowił wrócić prezydent. I to z hukiem. - Instytucje państwa zadziałały w sposób chaotyczny i spóźniony - skomentował kryzys na Odrze Andrzej Duda.
Jak usłyszeliśmy w PiS, wypowiedź ta została negatywnie odebrana w partii i otoczeniu premiera, bo znów zogniskowała uwagę na Odrze i nieskuteczności administracji państwowej. Co więcej, głowa państwa postanowiła sama osobiście pojechać nad skażoną rzekę i skontrolować pracę służb rządowych.
- Może prezydenta dotknęło to, że zarzucano mu, że nie interesuje się sprawą? - zastanawia się rozmówca z PiS.
Inny dodaje: - Ta krytyka ze strony Dudy mnie nie dziwi, bo prezydentowi nie do końca podoba się to, jak działa rząd w ostatnich miesiącach. Dla niego PiS to już nie jest tak sprawna machina jak wcześniej.
Polityk z obozu prezydenckiego: - Kiedy zawalona została sprawa z Krajowym Planem Odbudowy, coś się w Andrzeju wzburzyło. Zwłaszcza że sam zaangażował się w sprawę (pisaliśmy o tym w WP).
Problem z mailami
Nie w smak najważniejszym politykom z rządu było to, co prezydent mówił o tzw. aferze mailowej, obciążającej wizerunkowo premiera i jego najbliższe otoczenie. - Posługiwanie się tego typu kanałem, praktycznie rzecz biorąc otwartym kanałem, do prowadzenia takich dywagacji politycznych, było mało rozsądne. To na pewno - powiedział Andrzej Duda.
To wyraźny przytyk w kierunku szefa KPRM Michała Dworczyka, a także samego szefa rządu i jego współpracowników.
Co więcej, głowa państwa dała stempel wiarygodności publikowanym mailom. - W świecie polityki czasem rozmawia się w sposób brutalny i czasem są też prowadzone różnego rodzaju polityczne gierki. One wychodzą w takich różnych rozmowach nagranych w taki czy w inny sposób, czy w takich właśnie różnych przejętych mailach. To po prostu jest taka niezbyt ładna kuchnia polityki - stwierdził prezydent.
Andrzej Duda, stanowczo odnosząc się do kompromitujących rząd maili, zupełnie ignoruje przekaz ludzi premiera: że wyciekające maile to robota rosyjskich służb, której nie powinno się komentować.
- Nie mamy na prezydenta żadnego wpływu. Mówi to, co uważa za słuszne, jest głową państwa - mówi polityk PiS zorientowany w relacjach na linii Kancelaria Premiera-Kancelaria Prezydenta.
Przytyk w prezesa
Tym bardziej wpływu na prezydenta nie ma prezes PiS Jarosław Kaczyński, który z Dudą relacji nie utrzymuje (zwłaszcza odkąd przestał być wicepremierem ds. bezpieczeństwa). Sam prezydent nie szczędził w wywiadzie złośliwości wobec lidera Zjednoczonej Prawicy.
Gdy Duda został zapytany przez Bogdana Rymanowskiego o krytyczne dla niego słowa z wywiadu Kaczyńskiego dla Interii, w którym prezes PiS określił prezydenckie weta ustaw sądowych jako wielki błąd, Duda odparł: - Pamiętam zupełnie odwrotne wypowiedzi pana prezesa z wiosny 2020 roku, kiedy mówił, że to są słuszne decyzje. Wszyscy, którzy mają dobrą pamięć i pamiętają, jak wyglądała wtedy sytuacja, przebieg procesu zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości przez ostatnie lata, to wiedzą, z ilu kwestii pan prezes potem sam się wycofywał.
Gdy zapytaliśmy o tę wypowiedź jednego z prezydenckich doradców, ten z uśmiechem odparł: - Minęły już czasy, w których prezes Kaczyński był nietykalny, jeśli chodzi o oceny. Akcja rodzi reakcję. Jeśli szef partii krytykuje prezydenta, to musi spodziewać się repliki.
Duda w najnowszym wywiadzie zasugerował także, że nie będzie jego zgody na zmianę ordynacji do Sejmu i Senatu, co miałoby próbować forsować PiS. - Najpierw projekt ustawy z konkretnymi rozwiązaniami, dopiero wtedy będziemy mogli zacząć poważną rozmowę - zadeklarował prezydent.
Jego współpracownik wyjaśnia: - To dyplomatyczne stwierdzenie. Andrzej nie zgodzi się na zmianę ordynacji na rok przed wyborami, bo sam powtarza, że kampania de facto trwa. Nie będzie zmiany reguł gry w trakcie jej trwania. Zwłaszcza w tak porąbanych czasach.
Autonomia prezydencka
Współpracownicy prezydenta nawet w oficjalnych wypowiedziach nie kryją, że są różnice w podejściu do kluczowych spraw między głową państwa a prezesem PiS. - Nie jest tajemnicą od dawna, że w niektórych sprawach stanowisko prezydenta i szefa partii PiS jest zupełnie różne. Panowie o tym wielokrotnie rozmawiali i nie wymaga to komentarza - przyznaje szef gabinetu Andrzeja Dudy Paweł Szrot.
Jak podkreślił prezydencki minister w Programie Trzecim Polskiego Radia, "prezydent jest politykiem samodzielnym, autonomicznym i zawsze będzie miał własne zdanie, które nie musi być zbieżne ze stanowiskiem partii, która tworzy większość w parlamencie".
Według nieoficjalnych informacji to zapowiedź jeszcze bardziej wyrazistej polityki prezydenta. Andrzej Duda w najbliższym czasie ma skupić się m.in. na tematach związanych z kryzysem energetycznym. Prezydent ma odwiedzić kraje afrykańskie - m.in. Senegal - w których będzie rozmawiał o nowych źródłach dostaw gazu do Polski.
Wcześniej - jak słyszymy - może zostać zwołana Rada Gabinetowa, czyli posiedzenie rządu z udziałem prezydenta.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski