Hołownia popchnął Brauna, czyli jak zrobić fikołka [OPINIA]
Prawo i Sprawiedliwość chce za wszelką cenę karygodnym czynem posła Grzegorza Brauna obciążyć nowego marszałka Sejmu. Nie ma to najmniejszego sensu - Hołownia przecież ani nie trzymał gaśnicy, ani polityka Konfederacji nigdy nie popierał.
13.12.2023 | aktual.: 13.12.2023 19:10
Zgaszenie chanukowych świec przez Brauna mogło być nie tylko przejawem prymitywizmu, lecz także tym rzadkim wydarzeniem w polskiej polityce, gdy niemal wszyscy na sali sejmowej będą mówić jednym głosem. Przez chwilę, po mądrym sejmowym wystąpieniu Piotra Glińskiego z Prawa i Sprawiedliwości, wydawało się, że tak rzeczywiście będzie.
Niestety, PiS szybko zwietrzyło okazję, by uderzyć w coraz popularniejszego Szymona Hołownię.
Powstała kuriozalna narracja, że gdyby marszałkiem Sejmu nadal była Elżbieta Witek, Braun nie sięgnąłby po gaśnicę. Z Hołowni zaś uczyniono niemalże współsprawcę.
Czytaj więcej: Jest reakcja prokuratury na zachowanie Brauna w Sejmie
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pilnowanie Brauna
Przypomnijmy krótko: gdy Elżbieta Witek była marszałkiem Sejmu, Grzegorz Braun ukradł choinkę z sądu, bo nie spodobały mu się zawieszone na niej bombki. Rzekomo były przejawem ukrainizacji Polski.
Gdy marszałkiem była Witek, Braun zniszczył sprzęt nagłośnieniowy, bo nie spodobała mu się konferencja naukowa. Po prostu porozrzucał kolumny po ziemi, wykrzykując, że robi to jako poseł na Sejm RP.
Zobacz także: Mandat posła? Skomplikowana procedura
Gdy marszałkiem była Witek, Braun usiłował wdzierać się na zamknięte spotkania w różnych ministerstwach, głównie Ministerstwie Zdrowia. A potem oburzony pokazywał do kamer swe poranione dłonie, które wkładał między drzwi a futrynę. I utyskiwał, że tak właśnie w instytucjach publicznych traktuje się posła, który przyszedł z kontrolą poselską.
Oczywiście - te wyskoki były poza Sejmem.
Ale przekonanie, że gdyby Elżbieta Witek siedziała na marszałkowskim fotelu, Grzegorz Braun nie odpaliłby gaśnicy w sejmowym holu, jest - i to najdelikatniej mówiąc - ułomne.
Atmosfera cyrku
Jacek Sasin na antenie Radia ZET przekonywał, że Hołownia jest winny stworzenia atmosfery cyrku w Sejmie. I że właśnie taka atmosfera, zachęcanie do happeningów, skłoniło Grzegorza Brauna do tego, co zrobił. Podobnie wypowiedziało się wielu innych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Widać, że powstał w tej sprawie tzw. przekaz dnia.
Każdy może mieć swoją wizję cyrku, ale moim zdaniem Sejm był znacznie bliżej organu z gatunku śmieszno-żałosnych, gdy nocami przyjmowano kluczowe dla ustroju państwa ustawy. A gdy niektórzy posłowie apelowali, by kontynuować prace rano, bo już zasypiają, słyszeli, że jak im się nie podoba, mogą iść do domu. Tych z Prawa i Sprawiedliwości przecież budzono we właściwych momentach na głosowania. Musieli tylko wcisnąć przycisk, przecież większość i tak nie miała pojęcia, co popiera albo czemu jest przeciwko.
Sejmowy cyrk był wtedy, nie teraz. Tak, to prawda, Szymon Hołownia wykorzystuje stanowisko marszałka Sejmu, by budować swoją polityczną pozycję. To prawda, że robi Sejm mniej odległym od obywateli, co niektórym może się nie podobać. Ale prawdą jest też przecież, że widzimy, iż wielu Polaków właśnie takiego Sejmu i takiego traktowania - bez zadęcia, za z lekkością i mniejszą "powagą izby" - oczekuje.
Czas rozliczeń
Szymon Hołownia w żadnym, najmniejszym nawet stopniu nie odpowiada za to, co zrobił Grzegorz Braun.
Nie odpowiada za to także Donald Tusk. Ani Jarosław Kaczyński czy chętny do szukania współwinnych Jacek Sasin.
Ba, za czyn Grzegorza Brauna nie odpowiadają nawet Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak - nie oni chwycili za gaśnicę. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej.
Liderzy Konfederacji odpowiadają natomiast za coś innego: za to by wreszcie zachowali się przyzwoicie.
Po tym, co zrobił Braun, nie należy robić z nim polityki, promować jego wystąpień i działań, ba - podawać mu ręki.
Konfederacja na razie ten test oblewa. Można odnieść wrażenie, że jej politycy liczą na to, iż sprawa przycichnie.
Ale zawsze jest dobry moment, by zejść ze złej ścieżki na dobrą. Skoro Braun jest już w Sejmie, powinien w nim liczyć co najwyżej na fotel w ostatnim rzędzie i zero sympatii ze strony innych parlamentarzystów. A za to, by tak się stało, odpowiada nie Hołownia, tylko Mentzen z Bosakiem.
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl