Nie chciał podać ręki Hołowni. Marszałek opublikował film
Tłum oglądający obchody Święta Niepodległości przy Placu Piłsudskiego wybuczał marszałka Sejmu Szymona Hołownię. Ten wziął kotyliony i ruszył do tłumu rozmawiać. Ludzie byli bardzo sceptycznie nastawieni do polityka. - Niech pan ma odwagę podać mi rękę - zwrócił się Hołownia do jednego z mężczyzn. - Ale za co ja mam panu podać rękę? - odparł.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia wziął udział w uroczystej odprawie wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Piłsudskiego. Po zakończeniu uroczystości polityk podzielił się refleksją oraz udostępnił film.
"Zgromadzeni przy barierkach myśleli, że podjeżdża Andrzej Duda, ale kiedy zobaczyli, że z samochodu wychodzę ja - zaczęło się wycie, obelgi, rechot, buczenie, gwizdy, które odprowadzały mnie prawie pod sam Grób Nieznanego Żołnierza" - napisał Hołownia.
"Gdy później poszliśmy z Prezydentem złożyć kwiaty pod pomnikiem Marszałka - tłum skandował: 'Andrzej Duda! Kara dla Bodnara! J….ć Tuska! Chwała Bohaterom! Andrzej Duda! Zamknąć Rudego!' itd., itp., etc." - relacjonował dalej polityk.
Marszałek stwierdził, że na co dzień takie zachowanie go nie rusza, "ale w taki dzień?". Po uroczystościach poprosił swoich współpracowników o garść biało-czerwonych kotylionów i ruszył w tłum. Hołownia wdał się w dyskusję z ludźmi stojącymi przy barierkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gorąco na Marszu. Obrażają Tuska i Trzaskowskiego
Kobieta nie chciała podać ręki Hołowni. Inny mężczyzna się wahał
- Niech pan tu podejdzie. Jest Święto Niepodległości, to jest biało-czerwona flaga, ona nas łączy - zwrócił się marszałek próbując wręczyć mężczyźnie kotylion. - Ale to nic nie zmienia - stwierdził mężczyzna.
- Nie możemy się nienawidzić pod biało-czerwoną, nie możemy się nienawidzić w Święto Niepodległości. To nie jest to święto. To jest święto szacunku, a nie nienawiści i pogardy. - mówił Hołownia, dalej trzymając kotylion. - Oczywiście - rzucił mężczyzna.
- Niech pan tu podejdzie. Niech pan ma odwagę podać mi rękę, tak jak ja do pana wyciągam - kontynuował polityk, wyciągając rękę ku ludziom. - Ale za co ja mam panu podać rękę? Jakimi zasadami się pan kieruje. Tu jest Polska, my chcemy być Polakami we własnym kraju - mówił do Hołowni mężczyzna, ostatecznie podając mu rękę. -Dokładnie, tak - odparł marszałek.
Trwa ładowanie wpisu: tiktok
- Tego ma pan przestrzegać - dodał mężczyzna. - Ma pan stuprocentową rację - przytakiwał marszałek. - No to czemu witamy się za tymi barierkami? Czy my tu jesteśmy faszystami? - pytał. - Te barierki są tylko i wyłącznie po to, żeby się ludzie nie poprzewracali na siebie - wyjaśnił Hołownia. Po tych słowach ludzie wokół wybuchli śmiechem. Z tłumu, ktoś rzucił sarkastyczne "no pewnie", "ale argument".
Hołownia dalej próbował wyjaśnić, że chodzi o kwestie bezpieczeństwa i komuś mogłaby się stać krzywda. - Nie ma problemu, ja mogę tu przejść do pana i panu podać rękę - powiedział polityk.
Następnie przeszedł przez jedną zaporę z barierek i podszedł do innej grupy osób. - Ale to jest argument. Czy pani myśli, że ja się w jakiś sposób lękam pani? Proszę mi podać rękę - powiedział Hołownia do jednej z kobiet. Ta jednak odmówiła i nie podała ręki marszałkowi. Za to inna kobieta podała politykowi rękę i powiedziała "Bóg, honor, ojczyzna, niech pan nam obieca to". - To, co obieca, a to, co mówi - powiedziała pierwsza pani do drugiej, kiwając głową.