"Niech przyjdzie". Reakcja Sikorskiego na groźby Łukaszenki
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zareagował na kuriozalne groźby i prowokacje Alaksandra Łukaszenki ws. rzekomej zmiany granic i "aneksji" Białostocczyzny.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie lub białoruskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Aleksander Łukaszenko po raz kolejny prowokuje i wsadza kij w mrowisko, tym razem mówiąc o domniemanych problemach w Polsce i w Litwie. Na kilka dni przed wyborami samozwańczy prezydent Białorusi oskarżył opozycję o rzekome próby zmiany granic.
- Nasi obywatele uciekli tam (na Litwę - przyp. red.) i powiedzieli, że Wilno należy do terytorium Białorusi. Naprawdę. Poczekajcie, niedługo na Białostocczyźnie i na sąsiednich terenach Polski, gdzie siedzą nasi ludzie, też powiedzą, że to są białoruskie tereny - oświadczył dwa dni temu Łukaszenko, cytowany przez białoruską agencję BelTA.
- Proszę bardzo. Wy ich tam wezwaliście - wy się nimi zajmujcie - dodał, rzucając absurdalne groźby, że może dojść do aneksji Wilna i Białostocczyzny oraz stworzenia tam "nowej Białorusi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski generał o groźbach Trumpa. "Putin się śmieje"
O komentarz do słów białoruskiego dyktatora poproszony został Radosław Sikorski.
- Jeśli chce odebrać nam Białostocczyznę, to niech przyjdzie i spróbuje - odparł krótko minister spraw zagranicznych.
To nie pierwszy raz, gdy Łukaszenko sugeruje, że Białystok i Białostocczyznę są ziemiami białoruskimi. Mówił o tym m.in. podczas obchodów Dnia Jedności Narodowej przed trzema laty, prezentując narrację, która postrzega tereny wschodniej Polski jako historyczne ziemie białoruskie.
Czytaj także:
Źródło: BelTA, WP Wiadomości