Hiszpanie poderwali myśliwiec. "Żart" Brytyjczyka będzie go słono kosztował
Do operacji na pełną skalę i przechwycenia samolotu Easyjet lecącego na Minorkę na Balearach przez myśliwiec hiszpańskich sił powietrznych doprowadził brytyjski turysta. Mężczyzna poważył się na zabawny jego zdaniem wpis w mediach społecznościowych. Pół roku później jego "żartem" zaczyna się zajmować sąd.
Od dawna wiadomo, że na lotniskach nie ma miejsca na przebłyski żadnego rodzaju poczucia humoru. Każdy żart może wywołać komplikacje w podróży i okazać się niezwykle kosztowny.
Nie dotarło to do pewnego brytyjskiego podróżnego, który czas oczekiwania na swój lot EasyJet z londyńskiego lotniska Gatwick postanowił skrócić sobie zamieszczaniem wpisów w sieci. Przy stanowisku odprawy za pośrednictwem Snapchata wysłał wiadomość do grupy znajomych, z którymi leciał. Wiadomość zawierała jego zdjęcie z podpisem "W drodze na samolot (jestem członkiem talibów)".
Wiadomość tę przechwyciły służby bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Wieża kontrolna w Palmie poinformowała szefa koordynacji na lotnisku na Minorce, że lot A-319 z Gatwick będzie eskortowany przez myśliwiec F-18, należący do hiszpańskich sił powietrznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje brytyjski dzienni "Daily Express", do zdarzenia doszło w lipcu zeszłego roku. Jednak teraz, podczas poniedziałkowej rozprawy, młody turysta pozna pełne konsekwencje tego wybryku.
Przykre doświadczenia dopadły go już wcześniej. Gdy podróżni samolot wylądował na hiszpańskim lotnisku, podróżni, którzy nie zauważyli niecodziennej eskorty myśliwca, zorientowali się, że dzieje się coś wyjątkowego.
Niefortunny "żart" Brytyjczyka. Może go kosztować 100 tysięcy funtów
Gwardia Cywilna musiała uruchomić operację specjalną, złożoną ze specjalistów od dezaktywacji materiałów wybuchowych, treserów psów oraz strażników. Przeprowadzona została dokładna inspekcja samolotu. Trzeba było także sprawdzić cały bagaż. Każdy z podróżnych wychodził z maszyny oddzielnie i musiał się poddać szczegółowej kontroli.
Straż wkrótce potwierdziła, że był to fałszywy alarm. Autor gróźb został jednak aresztowany za zakłócanie porządku publicznego.
Prokuratura domaga się nałożenia na niego grzywny w wysokości 22 500 euro i zrekompensowanie Ministerstwu Obrony Narodowej kosztów alarmu i wysłania myśliwca Eurofighter. Taka operacja wiązała się z wydatkiem 94 782 euro, którymi obciążony zostanie Brytyjczyk.