PolskaHipoterapia bez koni

Hipoterapia bez koni

Jest szansa na to, aby zajęcia hipoterapii dla chorych i niepełnosprawnych dzieci w Zbylitowskiej Górze były prowadzone przez cały rok, także w zimie. Obok miejscowego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego powstaje bowiem kryta ujeżdżalnia z zapleczem dla sześciu koni, na których prowadzone są ćwiczenia. Terapia przynosi zaskakujące rezultaty, a niejednokrotnie dzieci skazane na wózek inwalidzki zaczynają same chodzić. Budowę oprotestowali jednak mieszkańcy ulicy Zbylitowskich, graniczący przez drogę z parkiem wokół ośrodka.

Hipoterapia bez koni
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

05.11.2007 | aktual.: 05.11.2007 08:43

- "Budowa stajni zniszczy estetykę i walory podziwianego przez społeczność parku, zasmrodzi całą okolicę i doprowadzi do rozpowszechnienia różnych gryzoni i insektów. Instytucje przy podejmowaniu decyzji o lokalizacji wzięły pod uwagę wyłącznie dobro zwierzęcia-konia, a zniszczyły kompletnie dobro człowieka" - pod pismem do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego podpisało się w sumie kilkanaście osób.

Wytykają w nim m.in. że budowę rozpoczęto nie informując zarówno ich, jak i rady sołeckiej oraz proponują lokalizację w innej części parku. Może być z tym problem, gdyż budowa jest już mocno zaawansowana, a umiejscowienie ujeżdżalni właśnie w tym miejscu poprzedzone było długimi konsultacjami. Zgodę na zajęcie właśnie tej części parku pod budynek wydał m.in. konserwator zabytków. Dotąd rosły tutaj jedynie chaszcze. - Kompletnie nie rozumiem pretensji mieszkańców. Konie były w Zbylitowskiej Górze do tej pory i jakoś nikomu to nie przeszkadzało. O planach budowy obiektu mówi się już od dobrych kilku lat, dlaczego dotąd nikt nie oponował? - pyta wicestarosta tarnowski Mirosław Banach, zaskoczony postawą mieszkańców Zbylitowskich.

- Nie mieliśmy obowiązku powiadamiać ich o budowie. Nawet nie sąsiadują bezpośrednio z ośrodkiem. Ich domy od parku oddziela bowiem droga powiatowa. Dodaje, że obawy o to, że nowy obiekt zasłoni im widok z okien są nieuzasadnione. - Będzie to niewysoki, parterowy budynek, zadaszony, długi na 50 metrów. Sama ujeżdżalnia będzie mieć 37 metrów długości, do tego dojdą łazienki, prysznic oraz sześć boksów dla koni. I to wszystko - mówi Mirosław Banach dodając, że inwestycja jest możliwa w dużej mierze dzięki dofinansowaniu (starostwo zabiegało o nie przez kilka lat) z PFRON.

Mieszkańców ul. Zbylitowskich broni sołtys wsi Dariusz Żurek. - Nie mamy nic przeciwko hipoterapii i leczeniu dzieci. Obawiamy się jedynie konsekwencji związanych z ulokowaniem w tym miejscu stajni - mówi. - Wiadomo przecież, że odchody końskie trzeba będzie gdzieś magazynować. A w tym wypadku oznacza to, że będzie się to odbywało w bliskim sąsiedztwie domów. Dlatego zwróciliśmy się do inspektoratu nadzoru budowlanego, aby jeszcze raz sprawdził plany budowy, czy wszystko zostało należycie dopilnowane. Aby za kilka lat, kiedy mogą pojawić się problemy (oby nie), ktoś nam nie powiedział, że przyzwoliliśmy na to. Inspektorat nie wydał jeszcze opinii w tej sprawie. Paweł Chwał

Zobacz także
Komentarze (0)