Happening przed tęczą na pl. Zbawiciela
Tęcza spłonęła w czasie Marszu Niepodległości
Zaczęli się całować w centrum miasta - zobacz zdjęcia
Ok. 300 osób całowało się na pl. Zbawiciela w Warszawie pod konstrukcją tęczy, spalonej podczas Marszu Niepodległości. Poprzez okazanie uczuć organizatorzy chcieli pokazać "dobre wzorce, które będą przyczyniały się do szerzenia ciepłych emocji".
Natalia Dobber powiedziała, że na pomysł akcji wpadła razem z koleżanką w momencie, gdy zobaczyły w telewizji płonącą tęczę w centrum Warszawy. Spontanicznie chciały iść tam od razu na miejsce i pokazać, że to nie jest odpowiedni sposób na załatwianie spraw. Stąd pomysł na ostudzenie umysłów poprzez całowanie.
Tęcza na placu Zbawiciela spłonęła podczas poniedziałkowego Marszu Niepodległości. Podobne incydenty zdarzały się już wcześniej. Od wtorku na Plac Zbawiciela przychodzą ludzie, którzy spontanicznie wkładają kolorowe kwiaty w stalową konstrukcję tęczy.
(IAR,PAP,pg)
300 osób całowało się na placu
Ludzie zwoływali się na happening przez facbooka. Natalia Bogumił zaznacza jednak, że w ich akcji nie chodzi o rozpoczynanie nowego konfliktu w naszym społeczeństwie. Chcą jedynie zwrócić uwagę na to, że dużym błędem jest myślenie, że uderzając w przedmiot, w tym przypadku w rzeźbę, uderzą w ludzkie idee.
Ruch wstrzymany
Policja na kilkadziesiąt minut wstrzymała ruch samochodów na placu, by zgromadzeni mogli bezpiecznie przejść z chodnika pod tęczę.
"To nie jest nasz świat"
Organizatorki przyznały, że w porównaniu z organizowanym przez narodowców Marszem Niepodległości w piątek na pl. Zbawiciela było niewiele osób, ale zaznaczały, że "przewaga liczebna i zdolność do niszczenia liczą się tylko w świecie, w którym rządzi siła". - Kult siły i źle rozumianej przewagi zapanował w polskiej polityce i przez to na polskich ulicach. To nie jest nasz świat - mówiły organizatorki do zgromadzonych.
Apel organizatorek
Zdaniem organizatorek wandale, czyniąc z tęczy symbol mniejszości, jednocześnie uznali ich istnienie. Nawoływały, by nie odpłacać chuliganom tym samym i wzorem starożytnych skazać ich na zapomnienie.
Tęcza w ogniu
Instalację "Tęcza" na pl. Zbawiciela podpalono 11 listopada w trakcie Marszu Niepodległości. Podczas tej manifestacji - jak co roku - doszło do ulicznych burd. Stołeczny ratusz na żądanie policji rozwiązał zgromadzenie, ale mimo to marsz był kontynuowany.
"Niewzruszeni! Całujemy się pod tęczą!"
Podczas zajść spłonęła także kabina wartownicza przy ambasadzie Rosji, a na teren placówki rzucano kamienie i race. Niektóre osoby weszły na murek ogrodzenia ambasady. Do burd doszło także przed skłotami przy ul. ks. Skorupki i ul. Wilczej.
Ludzie przynoszą kwiaty
Od wtorku na Plac Zbawiciela przychodzą ludzie, którzy spontanicznie wkładają kolorowe kwiaty w stalową konstrukcję tęczy.