Nocują przy cmentarzach. "Z roku na rok jest coraz gorzej"
Wszystkich Świętych to okazja dla wielu handlarzy. Pracujący przy nekropoliach przyznają jednak, że sytuacja jest coraz gorsza, a konkurencja wymaga nocowania w miejscu pracy nawet przez kilka dni. - Wykańczają nas np. markety, sprowadzane kwiaty z zagranicy - mówią.
01.11.2024 | aktual.: 01.11.2024 12:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszystkich Świętych to dzień, w którym wielu z nas odwiedza zmarłych bliskich na cmentarzach. Dla handlarzy to okazja do zarobku. Ale nie jest to łatwa praca. Wielu postanawia nocować na miejscu, często po kilka dni.
- Jak mam przyjeżdżać tu o drugiej w nocy i rozkładać się do piątej rano, to mi się nie chce. Wolę zostać na miejscu - mówi w rozmowie z "Faktem" pan Paweł, który pracuje przy Cmentarzu Bożego Ciała w Poznaniu. Przyznaje jednak, że zysk w tym roku może być wyjątkowo niski. - Ogólnie teraz wszystko słabo schodzi. Nawet żywe kwiaty - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy Starym Cmentarzu w Łodzi jeden ze sprzedawców kwiatów wskazuje, że dojeżdża tutaj z miejscowości oddalonej 15 km od Łodzi.
- Tutaj mamy wykupione miejsce do handlu. Zaraz zjadą jeszcze kolejne nasze samochody. Noc spędzamy na rozłożeniu towaru, bo od 6 zaczynamy pracę - mówi.
"Z roku na rok jest coraz gorzej"
Handel kwiatami jest szczególnie trudny dla sprzedawców działających przy cmentarzach. Stoiska przygotowują od tygodnia. Nocowania w miejscu pracy wymaga konkurencja.
- Z roku na rok jest coraz gorzej, wykańczają nas np. markety, sprowadzane kwiaty z zagranicy - mówi "Faktowi" pani Klaudia.
Ci, którzy wracają do domu i tak muszą zostawiać jakąś ochronę. - Nie możemy zostawić tego wszystkiego, bo przecież rano byłoby pusto - dodaje pani Klaudia.
Czytaj więcej:
Źródło: "Fakt"