Handlarz marihuaną kandyduje na prezydenta USA
Były pracownik CIA, miłośnik boksu, handlarz marihuaną - to tylko niektórzy spośród kandydatów...na fotel prezydenta USA. Bo choć to Barack Obama i John McCain zdominowali amerykańską kampanię, obok nich w wyścigu do Białego Domu startuje aż 11 niezależnych kandydatów.
04.11.2008 | aktual.: 04.11.2008 16:00
Nie zdobędą wielu głosów, a wręcz tylko ich ułamek. Dodają jednak dużo kolorytu kampanii. Wśród nich jest Chuck Baldwin, twórca i pastor Kościoła Baptystów na Rozdrożu. Reprezentuje Partię Konstytucyjną, ale wcześniej należał zarówno do Partii Republikańskiej, jak i Demokratycznej. W 2000 r. odszedł od Republikanów, bo byli dla niego... zbyt liberalni. Baldwin chce by USA wycofało się ze wszystkich organizacji międzynarodowych, a także by ONZ wyniosło się ze swojej nowojorskiej siedziby. Jest też za zniesieniem podatków federalnych i rozwiązania Departamentu Edukacji (odpowiednika naszego MEN) na rzecz nauki dzieci w domu.
Kolejny kandydat - Bob Barr reprezentuje partie Libertariańską. Ten były pracownik CIA zasłynął tym, że jako kongresman apelował do Billa Clintona o ustąpienie po aferze z Moniką Lewinsky i pracował przy jego impeachmencie. Media udowodniły mu jednak hipokryzję, bo choć zapewniał wierność konserwatywnym wartościom, to okazało się, że namawiał byłą żonę do aborcji, drugą zdradzał, a potem przyłapano go jak zlizywał bitą śmietanę z kobiety podczas spotkania wyborczego.
Wśród kandydatów jest także Cynthia McKinney, czarnoskóra polityk, która reprezentuje partię Zielonych. Była pierwszą czarnoskórą kobietą, która została wybrana do amerykańskiego Kongresu ze stanu Georgia. Zasłynęła wypowiedziami o tym, że George Bush wiedział wcześniej o zamachach z 11 września 2001 r.
Najbardziej znanym niezależnym kandydatem jest Ralph Nader, który już kilkakrotnie ubiegał się o fotel prezydenta. Jego rodzina pochodzi z Libanu, on sam płynnie mówi po arabsku. Karierę polityczną rozpoczął od walki z korporacjami samochodowymi o bezpieczeństwo pasażerów.
Z kolei Gene Amondson reprezentuję Partię Prohibicji. Opowiada się za ponownym wprowadzeniem prohibicji w USA. Jest także malarzem, rzeźbiarzem i pastorem.
Kolejny kandydat Roger Galero, choć startuje, to nie może zostać prezydentem, bo nie urodził się w USA, a w Nikaragui. Reprezentuje Socjalistyczną Partię Robotniczą. To też dość kontrowersyjny kandydat - w 1988 r. był skazany za sprzedaż marihuany.
Inny kandydat Charles Jay znany jest bardziej ze swoich powiązań z boksem niż z polityką. Był agentem sportowym, rzecznikiem prasowym i komentatorem walk bokserskich. Reprezentuje Partię Herbatki Bostońskiej domagającej się ograniczenia uprawnień rządu.
Alan Keyes pracował za czasów Ronalda Reagana w dyplomacji. Dziś reprezentuję Partię Niezależną. Jest przeciwnikiem wojny w Iraku i zwolennikiem poprawki do konstytucji uniemożliwiającej małżeństwa homoseksualne. Zasłynął jako działacz w kampanii mającej zapobiec odłączeniu od maszyn sztucznie podtrzymujących życie Terri Schiavo .
W wyścigu startuje też Gloria La Riva z Partii na Rzecz Socjalizmu. Popiera aborcję na życzenie i małżeństwa osób tej samej płci. Jest też za wypłaceniem czarnoskórym odszkodowań za okres niewolnictwa.
Brian Moore to kandydat Partii Socjalistycznej USA. I zgodnie z nazwą partii jest za opieką zdrowotną dla wszystkich (w USA co najmniej 15% obywateli nie jest nigdzie ubezpieczonych), darmową aborcją, mieszkaniami dla wszystkich, czy zalegalizowaniem marihuany.
Ostatnim kandydatem jest Thomas Stevens z Partii Obiektywizmu. Na swojej stronie przekonuje, że jest podróżnikiem - odwiedził 49 ze wszystkich 50 amerykańskich stanów i kilka krajów Europy. (meg)
Karolina Woźniak