ŚwiatHamburg w ogniu. Kolejne demonstracje antyglobalistów

Hamburg w ogniu. Kolejne demonstracje antyglobalistów

W Hamburgu, w którym rozpoczyna się szczyt G20, znów niespokojnie. Od rana trwają starcia policji z demonstrantami. Płoną samochody, nad miastem unosi się chmura dymu. Jest wielu rannych. Szef policji prosi o posiłki z innych landów.

Hamburg w ogniu. Kolejne demonstracje antyglobalistów
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Massimo Percossi
Violetta Baran

Starcia trwają w kilku punktach miasta. Demonstranci usiłują przedostać się w okolice Centrum Targowego, gdzie będą obradować przywódcy G20. Dotychczas 111 funkcjonariuszy zostało rannych.

W okolicach dworca kolejowego Altona zniszczone zostały trzy policyjne samochody - poinformowała policja. Napastnicy wybili szyby w radiowozach i oblali je czarną farbą. Jeden z pojazdów usiłowano podpalić.

Straż pożarna informuje o wielu spalonych samochodach osobowych oraz podpalonych oponach i koszach na śmieci. Nad miastem unosi się chmura dymu.

Według dziennika "Bild" demonstranci próbowali nawet strącić helikopter policyjny. Na szczęście, to im się nie udało. Wybili natomiast szyby w jednym z komisariatów i ambasadzie Mongolii. Przebito też opony w samochodzie należącym do kanadyjskiej delegacji. Demonstranci zaatakowali także ochroniarzy hotelu Park Hyatt Hotel, którego gośćmi są m.in. prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Korei Moon Jae i premier Australii Malcolm Turnbull.

Rzecznik hamburskiej policji Tima Zill tłumaczył, że w kierunku hal targowych przemieszcza się w kilku większych grupach kilkaset osób należących do środowisk skrajnie lewicowych. - Jesteśmy przygotowani - zapewnił w piątek rano w wywiadzie dla telewizji ZDF. Kilka godzin póżniej jego szef poprosił o posiłki policyjne z innych landów.

Jedna z grup - "Block G20 - Colour the red zone" - zapowiedziała, że jej celem jest zakłócenie przebiegu szczytu. "Nasza akcja jest uzasadnionym przejawem obywatelskiego nieposłuszeństwa" - oświadczyli organizatorzy protestu.

Jak pisze agencja dpa, w kilku miejscach doszło do starć z policją, która użyła pałek.

W Hamburgu doszło też do pierwszych blokad ulic. Przeciwnicy szczytu G20 siadają na jezdni blokując ruch i starając się w ten sposób sparaliżować miasto i nie dopuścić do przejazdu kolumn z uczestnikami spotkania.

Podczas zamieszek w czwartek oraz w nocy z czwartku na piątek obrażenia odniosło 111 policjantów. Policja zatrzymała 29 osób.

Do starć doszło kiedy policja przypuściła atak i zatrzymała liczący 12 tys. osób pochód przeciwników szczytu, zorganizowany pod hasłem "Welcome to Hell" (Witamy w piekle). Część demonstrantów - skrajnie lewicowy tzw. czarny blok - miała zasłonięte twarze, co było niezgodne z przepisami. Policjantów obrzucano kamieniami, butelkami i petardami.

Policjanci użyli armatki wodnej i gazu pieprzowego.

Protestujący wznosili barykady, podpalili kilka samochodów oraz niszczyli wystawy sklepowe i siedziby firm. Według policji kilkakrotnie użyto lasera kierując go na policyjny helikopter, aby oślepić jego pilota.

Szczyt G20 ochrania w Hamburgu ok. 20 tys. policjantów. Miejsce obrad otoczono barierkami. Władze spodziewają się, że w piątek i sobotę przybędzie do miasta ok. 100 tys. antyglobalistów.

W szczycie bierze udział prezydent USA Donald Trump, który poleciał do Niemiec wprost z Polski. Zobacz, co robił w naszym kraju.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)