Świat"Gumowe uszy" - podsłuchują i śledzą wszystkich

"Gumowe uszy" - podsłuchują i śledzą wszystkich

Jedni gadają, inni słuchają. Mieszkańców Wysp podsłuchują nie tylko brukowe gazety. Czy Polacy też biorą w tym udział? Lepiej uważać.

"Gumowe uszy" - podsłuchują i śledzą wszystkich
Źródło zdjęć: © AFP | Kristy Wigglesworth

03.08.2011 | aktual.: 03.08.2011 15:28

Ludzie mówią dużo i głośno. Rozmawiają bezpośrednio albo przez telefon, dosłownie wszędzie i o wszystkim. Idąc ulicą, siedząc w autobusie, kawiarni, w pracy. Większym problemem jest, aby nie słyszeć tego, o czym mówią, niż słyszeć. Czasem nawet słuchawki iPoda na uszach i poziom głośności na maksa okazują się bezradne. W Londynie jest to paplanina w prawie wszystkich językach świata. Te 600, tysiąc, albo dwa tysiące minut w abonamencie komórki trzeba przecież wygadać.

Polacy szybko dorównali do brytyjskiej średniej krajowej. Gdy w miejskim autobusie usiądzie za nami rodaczka, to czy chcemy czy nie, usłyszymy jak serwuje koleżance precyzyjną relacją z ostatniego wypadu na większe zakupy, wczorajszej "szifty" w pracy albo wydarzeń ostatniej nocy z właśnie poznanym nowym narzeczonym. Ze szczegółami. Anatomicznymi też. Rodacy dzielą się spostrzeżeniami na temat beznadziejnego niezgulstwa Wyspiarzy, kłopotami w pracy, wyrażają dezaprobatę dla morale panienki, którą poznali wczoraj wieczorem, a przed chwilą na przystanku robili sobie czułe pa-pa: "No patrz, jaka d…wka. Od razu się przykleiła. Ale one teraz są, o ja pier..."

Czasem też dowiemy się, gdzie tanio można kupić "zielone", albo "białe" (kto wie, o co chodzi, ten wie - a wie prawie każdy), lub w którym sportowym supermarkecie można bez większego ryzyka "zajumać" parę adidasów. Padają nazwiska, ktoś wydziera się do słuchawki dyktując numer telefonu albo adres pocztowy, czy e-mail.

Na kawie z gumowym uchem

Beata pracuje w jednym z sieciowych coffee shopów w centrum Londynu. Także nie musi się specjalnie wysilać, aby usłyszeć, o czym rozmawiają klienci. - Na początku byłam zdziwiona, że o jakichś osobistych sprawach rozmawiają wśród obcych i to dość głośno, bo tutaj ogólnie jest głośno - zauważa dziewczyna. Pomyślała sobie jednak, że tu nikogo nie obchodzi, co ktoś mówi przy sąsiednim stoliku, podobnie jak sama puszczała mimo uszy dochodzące do niej strzępki informacji. W końcu, czy to jej sprawa, na której uczelni studenci z krajów afrykańskich, którym język angielski jest równie obcy jak w ich stronach śnieg, bez problemów zaliczają kolejne semestry i ile to kosztuje?

Z czasem przekonała się jednak, że są tacy, których owszem interesuje. - Za pierwszym, drugim, czy nawet dziesiątym razem nie zwróciłabym nawet na to uwagi. Ale jeśli codziennie, przez kilka miesięcy widzisz tę samą osobę, z tą samą książką, która przy jednej kawie siedzi przez trzy albo cztery godziny, co jakiś czas robi notatki, a gdy wychodzi pojawia się inna osoba, też już ci dobrze znana i robi to samo, to wreszcie zaczynasz coś kojarzyć - tłumaczy Beata. Polka jest nieomal pewna, że stałymi bywalcami coffee shopu są panowie, których zajęcie określa się czasem, jako "gumowe ucho".

Obywatelu, nie pieprz bez sensu

W Londynie przeciętnie 300 razy dziennie każdy z nas jest "łapany" w kamerę monitoringu, czyli CCTV. Na ulicy, w metrze, autobusie, w budynkach publicznych, zakładach pracy. Obraz jednak wcale tak wiele nie mówi. - CCTV daje ludziom złudne poczucie bezpieczeństwa. Naprawdę poważnych czynów o charakterze kryminalnym, a tym bardziej godzącym w bezpieczeństwo państwa, nie popełnia się na ulicy - mówi pracujący w Metropolitan Police Polak (z oczywistych powodów chce zachować pełną anonimowość). Przyznaje on też, że znacznie większą wiedzę daje policji "dźwięk", niż "obraz".

Powszechnie wiadomo, że inwigilowane są środowiska potencjalnie niebezpieczne - przestępcy, ekstremiści, grupy o niejasnych zamiarach i celach działania. Ale w kręgu zainteresowania policji może znaleźć się każdy. - Co najmniej połowa policjantów patrolujących codziennie Londyn jest nieumundurowana. Mają oni różne zadania, w tym część słucha uważnie, o czym rozmawia społeczeństwo. Z tego słowotoku daje się czasem wyłowić coś ciekawego - mówi nasz informator.

Ponieważ nie wszyscy tu rozmawiają po angielsku, "gumowe uszy" są różnych nacji. Czy wśród nich spotkamy Polaków? - Na pewno, jesteśmy dość liczną społecznością i niestety niektórzy z nas lubią odstawić jakąś lewiznę - przyznaje policjant.

Dobrze jest o tym wiedzieć. Niektórzy lubią umilać sobie czas podróżny do pracy opowiadając przez telefon historie, które podpadają pod tutejsze paragrafy. Nie zaszkodziłoby też nieco dyskretniej prowadzić pogaduchy w stylu: "Ale ta Gośka z Greenfordu się puszcza. Co, chcesz jej numer? To pisz, 0-79..."

Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wielka brytaniapolicjarozmowa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)