"Gumowe uszy" - podsłuchują i śledzą wszystkich

Jedni gadają, inni słuchają. Mieszkańców Wysp podsłuchują nie tylko brukowe gazety. Czy Polacy też biorą w tym udział? Lepiej uważać.

Obraz
Źródło zdjęć: © AFP | Kristy Wigglesworth

Ludzie mówią dużo i głośno. Rozmawiają bezpośrednio albo przez telefon, dosłownie wszędzie i o wszystkim. Idąc ulicą, siedząc w autobusie, kawiarni, w pracy. Większym problemem jest, aby nie słyszeć tego, o czym mówią, niż słyszeć. Czasem nawet słuchawki iPoda na uszach i poziom głośności na maksa okazują się bezradne. W Londynie jest to paplanina w prawie wszystkich językach świata. Te 600, tysiąc, albo dwa tysiące minut w abonamencie komórki trzeba przecież wygadać.

Polacy szybko dorównali do brytyjskiej średniej krajowej. Gdy w miejskim autobusie usiądzie za nami rodaczka, to czy chcemy czy nie, usłyszymy jak serwuje koleżance precyzyjną relacją z ostatniego wypadu na większe zakupy, wczorajszej "szifty" w pracy albo wydarzeń ostatniej nocy z właśnie poznanym nowym narzeczonym. Ze szczegółami. Anatomicznymi też. Rodacy dzielą się spostrzeżeniami na temat beznadziejnego niezgulstwa Wyspiarzy, kłopotami w pracy, wyrażają dezaprobatę dla morale panienki, którą poznali wczoraj wieczorem, a przed chwilą na przystanku robili sobie czułe pa-pa: "No patrz, jaka d…wka. Od razu się przykleiła. Ale one teraz są, o ja pier..."

Czasem też dowiemy się, gdzie tanio można kupić "zielone", albo "białe" (kto wie, o co chodzi, ten wie - a wie prawie każdy), lub w którym sportowym supermarkecie można bez większego ryzyka "zajumać" parę adidasów. Padają nazwiska, ktoś wydziera się do słuchawki dyktując numer telefonu albo adres pocztowy, czy e-mail.

Na kawie z gumowym uchem

Beata pracuje w jednym z sieciowych coffee shopów w centrum Londynu. Także nie musi się specjalnie wysilać, aby usłyszeć, o czym rozmawiają klienci. - Na początku byłam zdziwiona, że o jakichś osobistych sprawach rozmawiają wśród obcych i to dość głośno, bo tutaj ogólnie jest głośno - zauważa dziewczyna. Pomyślała sobie jednak, że tu nikogo nie obchodzi, co ktoś mówi przy sąsiednim stoliku, podobnie jak sama puszczała mimo uszy dochodzące do niej strzępki informacji. W końcu, czy to jej sprawa, na której uczelni studenci z krajów afrykańskich, którym język angielski jest równie obcy jak w ich stronach śnieg, bez problemów zaliczają kolejne semestry i ile to kosztuje?

Z czasem przekonała się jednak, że są tacy, których owszem interesuje. - Za pierwszym, drugim, czy nawet dziesiątym razem nie zwróciłabym nawet na to uwagi. Ale jeśli codziennie, przez kilka miesięcy widzisz tę samą osobę, z tą samą książką, która przy jednej kawie siedzi przez trzy albo cztery godziny, co jakiś czas robi notatki, a gdy wychodzi pojawia się inna osoba, też już ci dobrze znana i robi to samo, to wreszcie zaczynasz coś kojarzyć - tłumaczy Beata. Polka jest nieomal pewna, że stałymi bywalcami coffee shopu są panowie, których zajęcie określa się czasem, jako "gumowe ucho".

Obywatelu, nie pieprz bez sensu

W Londynie przeciętnie 300 razy dziennie każdy z nas jest "łapany" w kamerę monitoringu, czyli CCTV. Na ulicy, w metrze, autobusie, w budynkach publicznych, zakładach pracy. Obraz jednak wcale tak wiele nie mówi. - CCTV daje ludziom złudne poczucie bezpieczeństwa. Naprawdę poważnych czynów o charakterze kryminalnym, a tym bardziej godzącym w bezpieczeństwo państwa, nie popełnia się na ulicy - mówi pracujący w Metropolitan Police Polak (z oczywistych powodów chce zachować pełną anonimowość). Przyznaje on też, że znacznie większą wiedzę daje policji "dźwięk", niż "obraz".

Powszechnie wiadomo, że inwigilowane są środowiska potencjalnie niebezpieczne - przestępcy, ekstremiści, grupy o niejasnych zamiarach i celach działania. Ale w kręgu zainteresowania policji może znaleźć się każdy. - Co najmniej połowa policjantów patrolujących codziennie Londyn jest nieumundurowana. Mają oni różne zadania, w tym część słucha uważnie, o czym rozmawia społeczeństwo. Z tego słowotoku daje się czasem wyłowić coś ciekawego - mówi nasz informator.

Ponieważ nie wszyscy tu rozmawiają po angielsku, "gumowe uszy" są różnych nacji. Czy wśród nich spotkamy Polaków? - Na pewno, jesteśmy dość liczną społecznością i niestety niektórzy z nas lubią odstawić jakąś lewiznę - przyznaje policjant.

Dobrze jest o tym wiedzieć. Niektórzy lubią umilać sobie czas podróżny do pracy opowiadając przez telefon historie, które podpadają pod tutejsze paragrafy. Nie zaszkodziłoby też nieco dyskretniej prowadzić pogaduchy w stylu: "Ale ta Gośka z Greenfordu się puszcza. Co, chcesz jej numer? To pisz, 0-79..."

Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Remont przy domu Kaczyńskiego. Po latach pojawią się nowi sąsiedzi
Remont przy domu Kaczyńskiego. Po latach pojawią się nowi sąsiedzi
Tragedia na A4. Ciężarówka stanęła w płomieniach
Tragedia na A4. Ciężarówka stanęła w płomieniach
Potrącił pieszego i uciekł. 80-latek zatrzymany
Potrącił pieszego i uciekł. 80-latek zatrzymany
"To niepokojące". Duński minister obrony ostrzega Europę
"To niepokojące". Duński minister obrony ostrzega Europę
Nowa funkcja w mObywatelu. Skorzysta pół miliona osób
Nowa funkcja w mObywatelu. Skorzysta pół miliona osób
Samochód wpadł do stawu. Pod osłoną nocy szukali pasażera
Samochód wpadł do stawu. Pod osłoną nocy szukali pasażera
Bundeswehry okradziona. Bezpieczeństwo pod znakiem zapytania
Bundeswehry okradziona. Bezpieczeństwo pod znakiem zapytania
Była szefowa unijnej dyplomacji zatrzymana
Była szefowa unijnej dyplomacji zatrzymana
Kolejne weto prezydenta. Tłumaczy swoją decyzję
Kolejne weto prezydenta. Tłumaczy swoją decyzję
Postępy w pracach nad pokojem. Zełenski przekazuje informacje
Postępy w pracach nad pokojem. Zełenski przekazuje informacje
Głodziła niepełnosprawnego syna. Zapadł wyrok w bulwersującej sprawie
Głodziła niepełnosprawnego syna. Zapadł wyrok w bulwersującej sprawie
Ośmiolatek zadzwonił pod 112. "Nie wiem, co zrobić"
Ośmiolatek zadzwonił pod 112. "Nie wiem, co zrobić"