PublicystykaGrzegorz Wysocki: Kto chce powiesić Krystynę Pawłowicz? O chorobie zawodowej polityków

Grzegorz Wysocki: Kto chce powiesić Krystynę Pawłowicz? O chorobie zawodowej polityków

"Będziesz wisieć". "Utopimy cię". "Odstrzelimy cię". Krystyna Pawłowicz twierdzi, że tego rodzaju groźby otrzymuje od przeciwników PiS-u. "Dramatyczny" wywiad z posłanką to kolejny dowód nie tylko na "dramatyczne" oderwanie polityków od rzeczywistości, ale przede wszystkim na "dramatyczny" brak rozumienia przez nich jakichkolwiek ciągów przyczynowo-skutkowych.

Grzegorz Wysocki: Kto chce powiesić Krystynę Pawłowicz? O chorobie zawodowej polityków
Źródło zdjęć: © East News
Grzegorz Wysocki

04.08.2017 20:21

Czytaj także: Bicie rekordów na antenie TVP. Najbardziej skandaliczny pasek u dołu ekranu?

Na wstępie ważne zastrzeżenie – schorzenie, o którym tu mowa, jest ponadpartyjne. Zmagali się i zmagają z tą chorobą zawodową polityków także tak znane postaci jak Stefan Niesiołowski, Joanna Senyszyn, Janusz Palikot czy Lech Wałęsa. Krystyna Pawłowicz nie cierpi więc samotnie, choć w ostatnich miesiącach to właśnie ona jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy nieoficjalnej kampanii społecznej pt. "Ciągi przyczynowo-skutkowe? Nie kumam". I na jej – najbardziej aktualnym – przypadku chciałbym się tutaj przede wszystkim skupić.

Skąd ten hejt?

Krystyna Pawłowicz, główna bohaterka ostatniego numeru "Do Rzeczy", nie do końca potrafi pojąć, skąd się bierze hejt. Skąd ci wszyscy nienawistnicy? Dlaczego coraz więcej osób coraz namiętniej nienawidzi posłankę PiS-u? Dlaczego – jak twierdzi – mijający ją na ulicy mężczyzna powiedział do niej: "Ty mendo piź….cka"? Dlaczego przypadkowe – anonimowe i nie – osoby życzą jej śmierci i fantazjują na temat tortur z nią w roli głównej? Dlaczego Polacy – w końcu jej rodacy – deklarują, że chcą ją topić, wieszać i rozstrzeliwać?

To niewątpliwie ciekawe pytania. I Pawłowicz nie byłaby sobą, gdyby nie miała na nie gotowych odpowiedzi. Życzący śmierci hejterzy to przeciwnicy PiS-u. Wrogowie partii Jarosława Kaczyńskiego zachęcani są do nienawiści i gróźb karalnych przez liderów opozycji. Politycy opozycji "zachęcani przez Grzegorza Schetynę" wręcz "żywią swoich ludzi nienawiścią". Pawłowicz zauważa, że jest coraz gorzej – w poprzedniej kadencji zaczepiana była bowiem raczej rzadko. Teraz "agresja i groźby zdarzają się bardzo często", zwykle groźby "padają bez skrępowania", a nienawidzący PiS-u posuwają się nawet do "gróźb spalenia domu".

Fakt, że Pawłowicz – jak to często eufemistycznie ujmują dziennikarze – "znana jest z kontrowersyjnych i bardzo ostrych wypowiedzi" nie ma oczywiście znaczenia. Dziennikarce, która przypomina posłance jej wypowiedź o zamknięciu zdradzieckich mord (do posłów opozycji), mówi: "Za dużo TVN pani ogląda". Na delikatną sugestię, że być może to sami politycy przyczynili się do obecnej sytuacji (współudział Pawłowicz w domyśle) i prowokują hejt, więc może czas już najwyższy na wyciszenie złych emocji, odpowiada rezolutnie: "Wyciszyć powinni się posłowie opozycji".

Nienawiść rodzi nienawiść? Niemożliwe!

Ogólnie rzec biorąc, owszem, hejtu i agresji jest coraz więcej. Na ulicach i w internecie. Tak właściwie nie wiadomo, dlaczego i skąd, ale – jeśli już szukać odpowiedzi – to winni hejtu i agresji są wyłącznie politycy opozycji (nigdy nie politycy PiS-u, niewinne ofiary nagonki), wrogie media w rodzaju TVN-u i "Wyborczej" (nigdy media bliskie obecnemu rządowi, niewinne ofiary nagonki) oraz – bliżej niezidentyfikowane – "zewnętrzne ośrodki pasożytujące dotychczas na Polsce".

Zupełnie niepojęte jest – zwłaszcza dla samej Krystyny Pawłowicz – by to ona swoimi słowami mogła prowokować jakąkolwiek nieprzyjemną reakcję. Hejt rodzi hejt – ta, wydawać by się mogło, dość trywialna zależność, wciąż nie jest zrozumiała dla posłanki Pawłowicz. Owszem, najostrzejsze nawet, najbardziej agresywne i najgłupsze słowa polityka (czy kogokolwiek innego) nie są oczywiście żadnym uzasadnieniem dla biernej czy czynnej przemocy, agresji czy gróźb karalnych.

Ale ogromne zaskoczenie hejtera, że jego hejterskie wypowiedzi prowokują jemu podobne jednostki do wyłażenia z nor i ciskania słownym błotem jest co najmniej naiwnością. Jak się jednak rzekło, Krystyna Pawłowicz należy do grona polityków bezradnych w konfrontacji z prostymi ciągami przyczynowo-skutkowymi. Jest akcja i reakcja? Na hejt ktoś odpowiedział hejtem? Po stokroć niemożliwe. Bo – jak wiadomo – każdy rasowy hejter spodziewa się po swoich występach wyrazów uznania, bukietów i pluszowych misiów.

Krystyna Pawłowicz - życzliwa, łagodna i uśmiechnięta

Zaraz, zaraz… Przecież Krystyna Pawłowicz nie jest hejterką. Jej wypowiedzi nie są ostre, agresywne, prowokacyjne ani kontrowersyjne. Przecież jeszcze w marcu – polemizując z tym, jak została przedstawiona w "Uchu prezesa" – przekonywała, że w rzeczywistości jest bardzo ładna, jak również "życzliwa, łagodna i uśmiechnięta". Wulgarne wyobrażenia na jej temat powstają na podstawie "hejtów i bluzgów lewactwa" i powielane są przez odbiorców "jedynie lewackich mediów". Podobnie idylliczne przekonanie na temat własnych charakterów i kultury osobistej oraz chamstwa i nienawiści przeciwników ma również wielu innych polityków (nie tylko wyliczeni powyżej Niesiołowski, Senyszyn czy Palikot).

Zobacz także: "Zamknijcie mordy"

A skoro już o "Uchu prezesa" mowa – na pewno nie sposób odmówić Krystynie Pawłowicz poczucia humoru. I nie chodzi nawet o jej prześmieszne żarty na temat własnej życzliwości i łagodności. Otóż, wszystkie hejterskie bądź agresywne wypowiedzi posłanki są – w jej przekonaniu - albo wyrywane z kontekstu i zmanipulowane przez "lewackie media", albo – gdy już naprawdę trudno użyć pierwszego usprawiedliwienia – są przejawem jej "subtelnego" poczucia humoru właśnie.

Skierowane do dziennikarza Onetu słowa o tym, że w październiku "weźmiemy się za was"? To tylko żarty, nikt przecież jeszcze nie zamyka portali, TVN-u ani "Wyborczej". Grożenie na Facebooku Schetynie czy Neumannowi, że "będą siedzieć"? Żarty i kpiny ("Nie wsadzam nikogo do więzienia, tylko drwię i śmieję się z polityków opozycji"). Wybornymi dowcipami były najpewniej także niedawne słowa posłanki o tym, że marzy jej się Bereza Kartuska czy twierdza brzeska dla polityków opozycji. A skierowany do posłów nakaz o "zamknięcie mord"? Tutaj zaskoczenie – akurat nie żarcik. Słowa posłanki były reakcją na to, co mówili posłowie opozycji. "I tak uważam, że łagodną" – czytamy w "DoRzeczy". Żarty i łagodne reakcje nie wyczerpują wszystkich możliwości, bo w arsenale dostępnych środków znajdziemy jeszcze np. "duże przenośnie o czymś, co ma pokrycie w faktach" (to akurat o metaforach senatora Bonkowskiego, który określił protestujących per "stare upiory bolszewickie i ubeckie wdowy").

Nie karmić hejterów

Tak więc kto tak naprawdę chce powiesić, utopić i zastrzelić Krystynę Pawłowicz? Przede wszystkim "nakarmieni nienawiścią" opozycjoniści oraz osoby bez poczucia humoru, którym zawoalowany i wielopiętrowy dowcip posłanki zdaje się nazbyt suchy, zgoła nieczytelny. A zupełnie serio mówiąc – hejterzy żywią się głównie hejtem. I posłanka Pawłowicz jest jedną z polityczek, które – i to aż nazbyt obficie – dostarcza im pokarmu. A skoro dobrze wie, że to dieta niezdrowa, a nawet skrajnie niebezpieczna – dlaczego wciąż przygotowuje dla nich kolejne posiłki?

Grzegorz Wysocki, WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)