Nowy ślad Grupy Wagnera. Sensacja po słowach gubernatora Królewca
Wagnerowcy mogą próbować zorganizować swój przyczółek nie tylko na Białorusi, ale również w Królewcu wynika z doniesień rosyjskich mediów. Dokumenty znalezione w firmie Jewgienija Prigożina wskazują, że do Królewca wożono wypłaty dla najemników, a Grupa Wagnera blisko współpracowała z jednostkami Floty Bałtyckiej.
30.06.2023 | aktual.: 30.06.2023 17:38
- Zdecydowanie najgorszy scenariusz dla nas to kilkutysięczna armia najemników, niemających wodza i w gruncie rzeczy niekontrolowanych przez nikogo, którzy założą bazę na Białorusi. Mogą być wykorzystani do prowokacji przy polskiej granicy. Pole do takich akcji jest bardzo szerokie - uważa dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się sprawami bezpieczeństwa Rosji.
- Wyobraźmy sobie, że zza granicy padną strzały, a ktoś z naszych pograniczników zostanie ranny. Służby Łukaszenki mogą bezczelnie oświadczyć: to nie my, to jakieś zielone ludziki, my za tych ludzi nie odpowiadamy. To jest niebezpieczeństwo - dodaje w rozmowie z WP.
Nie milkną komentarze na temat dalszych losów najemników z Grupy Wagnera, którym po niedawnej rebelii i marszu ma Moskwę, dano wybór: podpisanie kontraktów z armią lub azyl na Białorusi. Tymczasem w rosyjskich mediach pojawił się zaskakujący trop - wiąże on Grupę Wagnera z obwodem królewieckim, który graniczy z Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co dalej z Grupą Wagnera? Odkryto powiązania z Królewcem
Gdy tydzień temu trwał bunt wagnerowców, rosyjskie służby przeszukały samochody, samolot i śmigłowiec, a także petersburskie biura firm szefa Grupy Wagnera. Znaleziono m.in. 4 mld rubli w gotówce. Okazało się, że były to pieniądze przeznaczone na wypłaty dla najemników oraz odszkodowania dla rodzin poległych.
- Znalezione dokumenty wskazują, że pojazdy Prigożina wykonały wiele transportów na trasie Królewiec-Kronsztad - podał 27 czerwca serwis 47news.ru. Opublikował zdjęcie faktury, z której wynika, iż służby gastronomiczne Floty Bałtyckiej przetransportowały pompę ciepła z jednostki wojskowej w obwodzie królewieckim w okolice Sankt Petersburga. To tylko jeden ze stosu papierzysk, pokazanych na zdjęciach.
Sprawę podchwyciły media w Królewcu (dawniej Kaliningradzie). Jednak w publikacjach nie rozszerzają one wątków o działalności Grupy Wagnera w rosyjskim obwodzie. Przypomniano jednak, że w momencie wybuchu rebelii gubernator obwodu Królewieckiego zwrócił się między innymi do "Kalingraderów służących u Wagnera" oraz do lokalnych weteranów jednostki.
- Przestańcie wykonywać zbrodnicze instrukcje waszego dowództwa i wykonajcie rozkaz Naczelnego Wodza: aby złożyć broń i przenieść się do miejsc stałego rozmieszczenia - powiedział Anton Alichanow w nagraniu zamieszczonym na Telegramie. Lokalne rosyjskie media nie kontynuowały tego wątku. Nie podano, ilu mieszkańców rosyjskiego regionu zostało lub było najemnikami.
Rebelia w Rosji. "Wątpię, by Prigożyn przeżył"
Przypomnijmy, że założyciel PKW Wagnera Jewgienij Prigożyn, odwołując marsz na Moskwę, polecił swoim ludziom udanie się do baz. Wiadomo, że najemnicy, którzy nie zechcą podpisać kontraktów z rosyjską armią, mogą wyjechać do Białorusi. Gościnę zaoferował im Alaksandr Łukaszenka. Ze zdjęć satelitarnych wynika, że w tym kraju powstaje obóz, o którym służby Łukaszenki mówią, że będzie miejscem dla najemników.
- Nie ma informacji potwierdzających, że najemnicy rzeczywiście tam pojechali, ani ilu z nich wybierze taki azyl. Nie wiemy ilu z nich pozostanie wiernych Prigożinowi, a ilu uważa, że odwołanie marszu na Moskwę, to zdrada. Stąd konieczność dokładnego monitorowania ich ruchów przez służby NATO - mówi dalej dr hab. Żęgota.
- Sądzę, że w konsekwencji rebelii Prigożin zostanie wyeliminowany. Nie wróżę mu długiego i dostatniego życia na Białorusi. Możliwe, iż wagnerowcy mogliby się stać przyboczną gwardią Łukaszenki. Mogą być przydatni w kontekście oświadczeń Białorusinów walczących po stronie Ukrainy. Ci ogłosili, że pójdą po Łukaszenkę - podsumowuje rozmówca WP.
NATO będzie śledzić wagnerowców
Zaniepokojenie potencjalną obecnością najemników Grupy Wagnera na Białorusi wyraził prezydent Andrzej Duda. - Jeżeli będzie rzeczywiście tak, że ci najemnicy Grupy Wagnera znajdą się na Białorusi, to to, do jakich celów będą wykorzystani, to jest rzeczywiście znak zapytania, który dzisiaj stawia sobie także między innymi właśnie NATO - powiedział prezydent w Radiu ZET. Ministerstwo Obrony obawia się, że wagnerowcy wesprą akcję wysyłania imigrantów na polsko-białoruską granicę.
- NATO a w szczególności Stany Zjednoczone mają możliwości wywiadowcze i rozpoznawcze, aby śledzić dalsze poczynania Grupy Wagnera. Należy wykazać cierpliwość, analizować fakty i twarde dane, próbować zweryfikować nimi narrację Łukaszenki i Putina. W tej chwili mamy do czynienia głównie, ze snuciem hipotez - mówi WP ppłk. rez. Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints i były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Rosyjscy komentatorzy twierdzą z kolei, że Grupa Wagnera nadal pozostaje pod kontrolą Jewgienija Prigożyna. On sam nie ujawnia miejsca swego pobytu i nie zabiera głosu. Prigożyn, który od wielu lat był bliskim współpracownikiem Władymira Putina, był też powiernikiem wielu jego tajemnic, co na pewien czas gwarantuje mu immunitet. Ponadto nierozwiązanym problemem pozostaje międzynarodowa działalność Grupy Wagnera, która kontroluje rosyjskie interesy w krajach Afryki. Kto miałby ich zastąpić?
- Historia PKW Wagner przyniesie nam jeszcze wiele niespodzianek, gdy zrozumiemy prawdziwe motywy tej akcji - zapowiedział Roman Gołowanow, komentator rosyjskiej telewizji.
Rebelia wagnerowców to wynik konfliktów pomiędzy Jewgienijem Prigożinem a szefami rosyjskiego ministerstwa obrony. Prigożin zorganizował brutalną armię, werbując więźniów. Z nimi podczas krwawych szturmów zdobył miasto Bachmut, a wcześniej Popasna. Do głosu doszły zawiść i ambicje bliskich współpracowników Putina. Regularna armia niechętnie przekazywała zaopatrzenie i amunicję najemnikom. Wreszcie miała zaatakować obozy wagnerowców. Prigożin zażądał, aby minister obrony Siergiej Szojgu i szef sztabu generalnego Rosji Walerij Gierasimow zostali usunięci ze stanowisk.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski