Grudzień '70: kontrrewolucja według Gomułki
Władysław Gomułka uznał wydarzenia Grudnia '70 za kontrrewolucję i dlatego podjął decyzję o użyciu broni - zeznał ówczesny komendant główny MO, gen. Tadeusz Pietrzak, podczas procesu oskarżonych o "sprawstwo kierownicze" masakry 1970 r. 76-letni dziś Pietrzak był kolejnym świadkiem, który w środę zeznawał przed Sądem Okręgowym w Warszawie w procesie siedmiu oskarżonych ws. Grudnia '70.
Pietrzak uczestniczył 15 grudnia 1970 r. w naradzie u szefa PZPR, podczas której Gomułka wydał decyzję o użyciu broni wobec robotników, demonstrujących na Wybrzeżu niezadowolenie z drastycznej podwyżki cen. "Gomułka uznał, że atakowanie komitetów partyjnych i komisariatów milicji świadczy o kontrrewolucji; na tej podstawie uznał, że należy użyć broni" - mówił Pietrzak.
Według Pietrzaka to Gomułka pierwszy użył słowa kontrrewolucja. W wydanych dyspozycjach nakazał, by najpierw ostrzegać manifestantów o groźbie użycia broni, potem strzelać w powietrze, a jeśli to nic nie da - w nogi. Decyzję Gomułki przekazał telefonicznie na Wybrzeże ówczesny premier Józef Cyrankiewicz.
"Nikt nie zgłosił uwag do wystąpienia Gomułki" - zeznał świadek. Pytany przez sąd, czy mógł się sprzeciwić decyzji Gomułki, Pietrzak odparł: "Mógłbym, ale to by kosztowało eliminację ze stanowiska" (oprócz stanowiska szefa milicji, pełnił on też wtedy funkcję zastępcy szefa MSW Kazimierza Świtały).
Zdaniem Pietrzaka z chwilą powołania przez Gomułkę tzw. sztabu lokalnego w Gdańsku szefowie MSW i MON "zostali wyłączeni z podejmowanych decyzji".
Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r., podczas tłumienia przez milicję i wojsko robotniczych protestów przeciw drastycznym podwyżkom cen, zginęły 44 osoby. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności.
Dziś oskarżeni o "sprawstwo kierownicze" masakry robotników Wybrzeża są: b. wicepremier Stanisław Kociołek, b. szef MON gen. Wojciech Jaruzelski, jego zastępca gen. Tadeusz Tuczapski oraz byli dowódcy wojskowi różnych szczebli: Stanisław Kruczek, Mirosław Wiekiera, Wiesław Gop i Bolesław Fałdasz. Wszystkim grozi dożywocie. Odpowiadają z wolnej stopy. Żaden nie przyznaje się do zarzucanych czynów.
Jaruzelski, który zazwyczaj zawsze uczestniczy w rozprawach, w środę nie był obecny w sądzie.