Groźny wypadek w parku wodnym. 21‑latek ciężko ranny
Do niebezpiecznego wypadku doszło w parku wodnym w Tajlandii. Młody chłopak wykonał przewrót w tył, w wyniku którego doszło do poważnego uszkodzenia płuc i żebra. Mimo obfitego krwawienia musiał czekać wiele godzin na pomoc medyczną.
07.09.2022 | aktual.: 07.09.2022 14:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Callum Ryan, 21-letni mieszkaniec Buckinghamshire w Anglii, spędzał wakacje ze swoją dziewczyną w Tajlandii. Korzystając z upalnej pogody, postanowili udać się do tamtejszego parku wodnego Grand Canyon, gdzie z pozoru niewinna atrakcja zamieniła ich wypoczynek w prawdziwy koszmar.
Niefortunny skok w parku wodnym
Podczas zabawy w parku wodnym Callum Ryan postanowił skorzystać z dmuchanej atrakcji – specjalnej poduszki, na którą należy wskoczyć. Pierwsza wykonała skok jego dziewczyna. Skacząc z wysokości około pięciu metrów, odbiła się od dmuchanej poduszki i wylądowała w wodzie, wykonując przewrót w tył. Zaraz po niej skoczył 21-latek, który skakał jednocześnie z dwoma innymi mężczyznami. Siła odbicia od poduszki była tak duża, że przewrót w tył, jaki wykonał Ryan, zakończyła się tragicznie.
- Wylądowałem w unikalny sposób, płasko na plecach. Jak tylko znalazłem się w wodzie, wiedziałem, że zrobiłem coś złego - relacjonował później Brytyjczyk.
Uszkodzone płuca i żebra
Po wynurzeniu się z wody chłopak zauważył, że obficie pluje krwią. Krwawienie nie ustawało przez ponad pół godziny.
Po tej przygodzie jednak poszkodowany nie otrzymał pomocy medycznej. Zamiast tego odbył trwającą ponad trzy godziny podróż autokarem z parku wodnego w Chiang Mai do Pye. Na miejscu stan chłopaka pogorszył się, jednak lokalny szpital odmówił przyjęcia, twierdząc, że jest już zamknięty i zapraszając ponownie rano. Tym sposobem dopiero rano udało się wykonać zdjęcie rentgenowskie, które wykazało uszkodzone płuca i zwichnięte żebra.
- Poszedłem do szpitala i powiedzieli: "Przepraszam, jesteśmy zamknięci, będziesz musiał wrócić rano". Wróciłem rano, zrobili mi zdjęcie rentgenowskie i powiedzieli, że zwichnąłem żebra i uszkodziłem płuca - opowiadał dalej poszkodowany.
Ale to nie koniec piętrzących się problemów. Mimo wyników badań chłopak nie otrzymał od szpitala dalszej pomocy. Powiedziano mu, że musi udać się do innej placówki medycznej w mieście. Na szczęście ostatecznie wszystko skończyło się bez konieczności hospitalizacji. Poszkodowanemu przepisano środki przeciwbólowe i odesłano go do domu.