Groźne chemikalia w ubrankach dla dzieci
Drastycznie wysoki poziom niebezpiecznych dla zdrowia substancji stwierdzili w importowanych z Chin ubrankach dziecięcych nowozelandzcy naukowcy. Rząd Nowej Zelandii zapowiedział w poniedziałek śledztwo w tej sprawie.
Władze nakazały dochodzenie po zbadaniu ubrań przez naukowców dla programu konsumentów nowozelandzkiej stacji TV3. Odkryli oni, że poziom formaldehydu (aldehydu mrówkowego) w importowanej z Chin odzieży wełnianej i bawełnianej, głównie dziecięcej, przekracza aż 900 razy wymagane normy, gwarantujące bezpieczeństwo użytkowników.
Prowadzący telewizyjny magazyn konsumencki "Target" dziennikarz Simon Roy powiedział, iż po otrzymaniu wyników, naukowcy z laboratorium w rządowym instytucie AgriQuality nie uwierzyli w rezultaty testów, dopatrując się w nich błędu. Powtórne testy potwierdziły jednak pierwotne wyniki.
Przedstawicielka ministerstwa ds. konsumenckich Liz MacPherson potwierdziła, iż prowadzone są badania, które mają ocenić skalę problemu. Podchodzimy do sprawy bardzo poważnie - powiedziała.
Z kolei premier Nowej Zelandii Helen Clark odpowiadając na pytania dziennikarzy zaznaczyła, iż "rząd ma możliwość objęcia natychmiastowym zakazem importu produktów nie spełniających uniwersalnych norm".
Przedstawiciele chińskich eksporterów i producentów nie chcieli komentować sprawy.