"Kontrakt stulecia". W tle akcja z ratowaniem zięcia Trumpa

Fundusz, który uratował od bankructwa zięcia Donalda Trumpa, został beneficjentem polskiego programu atomowego - podaje "Gazeta Wyborcza". Projekt mocno wspiera także obecna administracja amerykańska.

Andrzej Duda i Donald Trump
Andrzej Duda i Donald Trump
Źródło zdjęć: © East News | SAUL LOEB
oprac. AZY

W czerwcu 2020 roku Donald Trump zaprosił Andrzeja Dudę do Białego Domu. Wizyta nie była zaplanowana z dużym wyprzedzeniem. Po spotkaniu wydano wspólne oświadczenie dotyczące współpracy energetycznej przy rozwoju polskiego sektora energii jądrowej. Kilka miesięcy później zawarto kolejne porozumienie.

Szczegóły umowy strona polska ujawnia w marcu 2021 roku, już za kadencji Joe Bidena. PiS nazywa to "kontraktem stulecia", a Mateusz Morawiecki przekonuje, że to jedna ze "strategicznych inwestycji" Amerykanów w Polsce.

Ratunek dla zięcia Trumpa

Elektrownię ma budować firma Westinghouse. Jej właścicielem jest kanadyjski fundusz Brookfield Asset Managament, której udziałowcem jest Thomas J. Barrack, miliarder oraz sponsor kampanii Trumpa. W 2018 roku uratował on od bankructwa biznes zięcia Trumpa Jarreda Kushnera, wynajmując od niego podupadający wieżowiec w Nowym Jorku za 1,3 mld zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Brookfield przejęło Westinghouse 1 sierpnia 2018 roku. A zaledwie trzy dni później "ratował" zięcia Trumpa przed bankructwem.

Rząd wiedział o powiązaniach?

"Gazeta Wyborcza" zapytała byłego premiera Mateusza Morawieckiego oraz kancelarię prezydenta Andrzeja Dudy o to, czy gdy zgadzali się na kontrakt wiedzieli o powiązaniach Barracka z Trumpem.

Były premier podkreślił, że zmiany właścicielskie wymagały zgód administracji USA oraz organów regulacyjnych innych krajów, w których Westinghouse działała.

Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza", firma miała kilka problemów przy jądrowych inwestycjach. W 2017 roku musiała przeprowadzić kontrolowane bankructwo przy budowie czterech reaktorów. Budżet został przekroczony, a inwestycja opóźniona. Kierownictwo projektu usłyszało zarzuty, w tym składania fałszywych zeznań.

Mateusz Morawiecki zapewniał, że Westinghouse była wielokrotnie sprawdzana przez m.in. polskie służby.

"Przypadek spółki Westinghouse został gruntownie przeanalizowany. Wnioski wyciągnięte z tych doświadczeń, w tym na potrzeby zakończenia samej inwestycji w amerykańskiej elektrowni Vogtle, do której zaangażowano firmę Bechtel, z jej wyjątkowym doświadczeniem w skutecznej realizacji dużych projektów w sektorze energetycznym, pozwoliły na wdrożenie konkretnych działań optymalizacyjnych na potrzeby projektu budowy siostrzanej elektrowni w Polsce" - napisał.

"W toku prac poprzedzających wybór technologii jądrowej na potrzeby pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce została przygotowana opinia stosownych służb bezpieczeństwa na temat kluczowych zagrożeń dla realizacji budowy elektrowni jądrowych w ramach PPEJ (Program Polskiej Energetyki Jądrowej - red.). Należy również zaznaczyć, że w toku wydawania przez Ministra właściwego ds. energii tzw. Decyzji Zasadniczej dla pierwszej elektrowni jądrowej na bazie technologii AP1000 uzyskano wymaganą opinię ABW, a sama decyzja dla pierwszej elektrowni jądrowej była pozytywna" - podkreślił Morawiecki.

Amerykański Bechtel - jeden z partnerów Westinghouse - zawarł pierwsze kontraktu z polskimi firmami zlecającymi prace związanymi z technicznym wsparciem budowy pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej.

Temat budowy reaktorów w Polsce na pewno zostanie poruszony podczas wspólnego spotkania Joe Bidena z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Donaldem Tuskiem w Białym Domu 12 marca.

Czytaj więcej:

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (87)