Gotuj z Leszczyną, czyli bigos w ochronie zdrowia [OPINIA]
Ministerstwo Zdrowia włączyło się w zbieranie środków na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. I nie ma w tym nic złego. Problem jednak w tym, że jednocześnie rząd robi wiele, aby publiczna ochrona zdrowia w Polsce była zupełnie niewydolna.
Dla każdego coś miłego. Lubisz gotować? Wystarczy wygrać aukcję WOŚP i będziesz mógł ugotować coś wspólnie z ministrą zdrowia Izabelą Leszczyną. Chciałbyś poznać trochę świata? Wiceminister Urszula Demkow chętnie opowie ci o kulturze Japonii. Wiceminister Jerzy Szafranowicz z kolei z przyjemnością oprowadzi po gmachu Ministerstwa Zdrowia, a wiceminister Marek Kos zabierze w podróż helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego na symulatorze lotów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostre reakcje po akcji TV Republika wobec Owsiaka i WOŚP. "To jest bandytyzm"
Ministerstwo gra z orkiestrą
Przed każdym finałem WOŚP rozpętuje się burza - wspierać orkiestrę, nie wspierać, a może głośno się jej sprzeciwiać?
Staram się w tym nie uczestniczyć. Uważam bowiem, że każda inicjatywa mogąca pomóc pacjentom zasługuje na poparcie. A przynajmniej na nieprzeszkadzanie. Jednocześnie dostrzegam, że udział WOŚP w tworzeniu polskiego systemu ochrony zdrowia jest w wielu opiniach przeszacowany.
Nie ma nic złego w tym, że politycy, w tym ministrowie i wiceministrowie, grają razem z orkiestrą. Jeśli w ten sposób można będzie pomóc choć jednej osobie więcej - świetnie.
Trudno jednak nie dostrzegać pewnej fałszywości w uczestnictwie przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia w całej akcji.
Czechy zamiast Japonii
Dlaczego tak uważam? Ano dlatego, że zgodnie z najnowszym raportem "Watch Health Care" kolejki do lekarzy są dłuższe niż kiedykolwiek wcześniej, przynajmniej odkąd dokonywane są pomiary. Dlatego że brakuje środków na finansowanie wielu badań i zabiegów. A także dlatego, że finansowanie publicznego systemu ochrony zdrowia rośnie jedynie w wartościach bezwzględnych. Gdy zaś zastosujemy wskaźnik znacznie lepiej ukazujący rzeczywistość, czyli nakłady na ochronę zdrowia według odsetka PKB, okazuje się, że w 2025 r. wcale nie będzie lepiej niż w 2024 r., a być może środków będzie nawet mniej.
Wreszcie: dlatego że WOŚP w tym roku zbiera na onkologię i hematologię dziecięcą. A tak się składa, że jestem autorem dużego materiału o kłopotach w polskiej hematologii. Przedstawiciele ministerstwa byli nim przejęci, ale jak przyszło co do czego - większość opisanych problemów dalej występuje, choć politycy i urzędnicy część z nich mogliby rozwiązać.
Gdy wiceminister Demkow oferuje zwycięzcy aukcji WOŚP zapoznanie go z tradycjami i kulturą Japonii, mój kolega właśnie pojechał zapoznawać się z tradycją i kulturą Czech, bo dostał termin na operację nogi na NFZ na 2026 r.
Na to wszystko nakłada się obniżanie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, co spowoduje ubytek w środkach Narodowego Funduszu Zdrowia w wysokości ok. 6 mld zł.
Rząd deklaruje, że ten ubytek uzupełni z budżetu, ale można by przecież nie zbierać mniej ze składki i po prostu dorzucić te 6 mld zł.
Mitem bowiem jest, że w polskiej ochronie zdrowia pieniędzy jest tak dużo i po prostu są przejadane. Środków jest bardzo mało, gdy porównamy się z większością państw Unii Europejskiej, w tym choćby wspomnianymi Czechami czy Słowacją.
Plasterek na ranę
Jeśli więc Izabela Leszczyna chce uczestniczyć w akcjach charytatywnych i gotować ze zwycięzcami aukcji - świetnie, niech to robi. Tak samo jak jej wiceministrowie. Tylko od Leszczyny i jej zastępców jako obywatel oczekuję przede wszystkim dbania o państwowy system ochrony zdrowia, którego znaczenie dla przeciętnego obywatela - nie umniejszając WOŚP - jest o wiele większe niż wpływ organizacji społecznych i zbiórek.
W obecnej sytuacji trudno zaś nie mieć wrażenia, że to gotowanie, opowiadanie o Japonii czy zwiedzanie gmachu ministerstwa są li tylko plasterkiem na ranę, która to rana każdego dnia wygląda coraz gorzej.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski