PublicystykaGostkiewicz: [Samo]sąd nad Judaszem. Są takie polskie tradycje, które powinny umrzeć [OPINIA]

Gostkiewicz: [Samo]sąd nad Judaszem. Są takie polskie tradycje, które powinny umrzeć [OPINIA]

Gdy jedni Polacy przypinali żonkil ku pamięci polskich Żydów, inni kijami Żyda tłukli. Świat zobaczył, potępił. Nie mówcie, proszę, że tradycję trzeba kultywować, bo to tradycja. Otóż nie. Nie uczmy naszych dzieci tradycji, które powinny zniknąć na zawsze w pomroce dziejów.

Gostkiewicz: [Samo]sąd nad Judaszem. Są takie polskie tradycje, które powinny umrzeć [OPINIA]
Źródło zdjęć: © East News | BEATA OLEJARKA /AGENCJA SE/East News
Michał Gostkiewicz

Dziwny ten Judasz z Pruchnika. Niby obyczaj palenia Judasza, karający symbolicznie apostoła-zdrajcę, wymieniany jest w źródłach historycznych już w XVIII wieku. Ale pruchnikowski Iskariota nie przypomina żadnego z jego wizerunków, ugruntowanych przez dwa tysiące lat judeochrześcijańskiej europejskiej cywilizacji. Nie przypomina też – jak jego kuzyn np. z Sanoka – zwykłej słomianej kukły, ale raczej przedwojenne karykatury Żydów publikowane w gadzinowej prasie. Także polskiej.

Przypadek? Nie sądzę.

Na Żyda z kijem

Przez dziesięć lat Judasza w Pruchniku nie palono. Podkarpackie pozostało zresztą ostatnim bastionem tej tradycji, ponieważ zakazał jej Kościół. Tak, zakazał – właśnie ze względu na emocje towarzyszące miłemu wielkanocnemu okładaniu kijami i podpalaniu słomianej kukły.

Ale po dziesięciu latach Judasz do Pruchnika powrócił. Tyle, że tym razem zobaczyła go cała Polska. A przy okazji spory kawałek świata. Co zobaczyli? Wściekły tłum okładający kijem kukłę rodem z najgorszych antysemickich stereotypów. I dorosłych zachęcających dzieci do tej jakże konstruktywnej zabawy.

Serio? Serio chcemy nasze dzieci od najmłodszych lat uczyć wyładowywania agresji i złości, ba, wręcz ich w sobie wzbudzania, w taki właśnie sposób? Kiedy na oczach ministrantów katolicki ksiądz spalił niedawno książki, groźne rzekomo dlatego, że zajmujące się "magią", na księdza spadła krytyka. Słusznie, bo magia nie istnieje. Czy serio chcemy uczyć dzieci zwyczajów, które szokują każdy racjonalny umysł? Czy rzeczywiście chcemy uczyć dzieci, że agresja kierowana w stronę Innego, obcego, nie "naszego", jest w porządku? Że jak bić, to tego o trochę ciemniejszej skórze, innej wierze, innym wyglądzie?

Obraz
© East News | BEATA OLEJARKA/AGENCJA SE/East News

Żydowski Pruchnik, którego nie ma

Odpowiedzmy sobie sami, czy naprawdę w mieście, w którym obecność Żydów datuje się od XVI wieku, w którym był żydowski dom modlitwy, w którym w niektórych okresach Żydzi stanowili prawie połowę ludności, (1897 – 6066 katolików i 3000 Żydów), w którym jeszcze w 1928 r. było 7695 katolików i 1090 Żydów, palenie nafaszerowanej polskimi ksenofobicznymi stereotypami niczym słomą kukły jest w porządku. Niech rodzice z miasta Pruchnik zrobią rachunek sumienia i zastanowią się, czy pochwalają uczenie swoich dzieci agresji wobec społeczności, która do 1943 roku była częścią ich miasta.

Przypomnę bowiem, że w latach 1942-43 niemieccy naziści wymordowali tych Żydów, których nie wywieźli z Pruchnika do Bełżca. A jeszcze wcześniej, w 1939 roku – i była to, jak wskazują źródła - inicjatywa polskiego burmistrza miasta - 150 rodzin żydowskich wypędzono za San. Z tej okupowanej wówczas przez Rosjan ziemi Żydzi wrócili. Do siebie, do Pruchnika. Przeżyli tam jeszcze trzy lata.

To smutne, że jedyne, na co stać w 2019 roku miasteczko z 500-letnią wspólną – tak, wspólną! polsko-żydowską historią, to palenie Judasza z pejsami.

Jeżeli tradycja jest zła, tym gorzej dla tradycji

Napiszę banał: ludzkość ewoluuje, świat się zmienia, zmienia się rozumienie tego, co dobre, a co złe, co etyczne, co nieetyczne, co krzywdzi, a co nie krzywdzi. Tradycje, które wydawały się w porządku kilkaset i kilkadziesiąt lat temu, niekoniecznie muszą się takie wydawać teraz. Postęp nauki, etyki, filozofii wymaga od nas aktualizowania tego, co uznajemy za moralne. Inspirowany religią katolicką ludowy zwyczaj z całą pewnością dziś moralny nie jest.

Wydaje się, że ów banał nie jest trudny do zrozumienia. A jednak napisał nasz czytelnik – i nie był jedyny - pod innym naszym komentarzem na ten temat: "To nie jest sad na zydem ale nad judaszem i wara od 300 letniej tradycji" (pisownia oryginalna).

Odpowiem Ci, czytelniku, równie prostym językiem: Nie. To jest prymitywny akt antysemityzmu. Wara od Żydów. Ta tradycja jest szkodliwa, krzywdząca, powinna być karana, hołdujący jej dorośli powinni odpowiedzieć za jej kultywowanie przed sądem, a uczestniczące w niej bogu ducha winne dzieci powinny zostać nauczone, że jest to złe. I że kiedy następnym razem dorośli będą je zachęcać do okładania kijami pejsatej kukły – lepiej pójść pograć w piłkę.

P.S. Niektórzy czytelnicy piszą mi pod tekstami o tematyce żydowskiej, że w Polsce nie ma antysemityzmu i żebym przestał pisać o Żydach. Otóż będę pisał. Tyle, ile będzie trzeba. Do upadłego.

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)