Gorący kartofel. Fucha w Ministerstwie Finansów nie kusi, choć faworytka już jest

Zjednoczona Prawica chce prof. Gertrudy Uścińskiej w Ministerstwie Finansów, ale… prof. Uścińska wcale do rządu się nie śpieszy - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Przed laty już odmawiała premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Stanowisko ministra finansów zaczyna przypominać "gorący kartofel". Niewielu chce się podjąć łatania Polskiego Ładu. I zbierania ciosów za poprzedników - piszą Mateusz Ratajczak i Michał Wróblewski.

Prof. Gertruda Uścińska od 2016 roku jest prezesem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych
Prof. Gertruda Uścińska od 2016 roku jest prezesem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molecki
Mateusz RatajczakMichał Wróblewski

Według informacji Wirtualnej Polski w koalicji rządzącej jest zgoda w kwestii kandydatury prof. Gertrudy Uścińskiej - dotychczasowej prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - na nowego ministra finansów. Nie wywoływałaby sporów wśród koalicjantów, jest ceniona i niektórzy upatrują w niej prawdziwe (i jedyne) koło ratunkowe dla Polskiego Ładu.

- Jest naszym pierwszym wyborem, ale decyzja należy teraz wyłącznie do pani prezes - mówi nam dobrze poinformowany polityk PiS.

Sama zainteresowana nie zaprzecza, że otrzymała propozycję, by zostać ministrem finansów. Nie odmówiła, ale też nie wyraziła zgody. - Jeszcze - podkreśla nasze źródło z PiS.

- Z tego co wiem, pani prezes się zastanawia - mówi nam inny polityk PiS z sejmowej komisji finansów. I też potwierdza, że prezes ZUS jest dziś czołową kandydatką na następczynię Tadeusza Kościńskiego. Tu pojawia się spore "ale". Jak wynika z informacji WP, prof. Uścińskiej do rządu wcale się nie śpieszy.

I to od dawna.

W ostatnich latach odrzuciła przynajmniej jedną propozycję Mateusza Morawieckiego. Premier dwa lata temu widział w niej kandydatkę na szefową resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. To od lat jej obszar zainteresowań i badań. Mateusz Morawiecki proponował własny resort podczas powyborczej rekonstrukcji, ale profesor Uścińskiej nie przekonał. Wtedy jej odpowiedź była negatywna. Została w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.

Powody takiej decyzji? Jak wskazują jej byli i obecni współpracownicy, ceni sobie niezależność i jednocześnie nie chce rezygnować ze swojej aktywności naukowej - prowadzi zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim.

Odmowę dołączenia do rządu tłumaczyła na kilka sposobów. - Po pierwsze, argumentowała, że w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych wciąż jest wiele do zrobienia. Po drugie, doskonale zdaje sobie sprawę, że wejście do Ministerstwa Finansów to koniec pewnej epoki. To już polityka i liczne wewnętrzne rozgrywki. A ona czuje się urzędnikiem państwowym - mówi Wirtualnej Polsce jeden z współpracowników.

I to właśnie za "urzędniczość" jest ceniona. Mówiąc wprost: realizuje zadania, które co rusz dorzucają jej politycy. A na dodatek na każdy pomysł wychodzący ze strony rządowej reaguje w prosty sposób. Liczy, analizuje i dostarcza materiał do decyzji. - Niektóre dyskusje po prostu zabija liczbami i przepisami. Postawiła na wejściu na cyfryzację Zakładu i tym wygrała swoją pozycję - mówi jeden z współpracowników.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych był jedyną gotową instytucją, by prowadzić program "Polskiego Bonu Turystycznego". Choć nie ma nic wspólnego z systemem emerytalnym, to ZUS wziął program na siebie. Wypłacał pieniądze, rozsyłał kody płatnicze. Od 1 stycznia Zakład odpowiada również za wypłaty świadczeń "Rodzina 500+". I są to sukcesy, za które odpowiada właśnie obecna prezes.

Nie jest też tajemnicą, że współpraca na linii ZUS - Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej od dawna się układa.

To ZUS odpowiada za sporą część analiz dla rządu oraz część pomysłów na reformy. Przykłady? M.in. zmiany w sposobie obliczania emerytury w czerwcu tak, by seniorzy nie tracili, gdy wybiorą ten miesiąc na koniec aktywności zawodowej. Ostrzegany swego czasu przed tą pułapką był sam prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dziś temat jest zamknięty, a świadczenia przeliczone.

I dlatego przeciwników kandydatury nie ma. Skoro prof. Uścińska postawiła na nogi ZUS, to i postawi Ministerstwo Finansów po porażce z Polskim Ładem. Szefowa ZUS uczestniczy zresztą w pracach sztabu kryzysowego, powołanego w resorcie finansów.

O wątpliwościach prof. Uścińskiej wiedzą doskonale politycy obozu władzy. - Dobrze czuje się w roli prezesa ZUS i bardzo dobrze się w tej roli sprawdza - zwraca uwagę.

Dodaje, że nie ma przekonania, czy "pani prezes zechciałaby się wikłać w politykę". - Tu nie ma miejsca na ministrów "technicznych". Teresa Czerwińska nie chciała być "polityczna" i musiała odejść - zwraca uwagę.

Choć jednocześnie lista komplementów się nie kończy.

Nasze źródła z rządu wskazują, że największym atutem prof. Uścińskiej - oprócz kompetencji i zaangażowania - jest to, że nie wzbudza negatywnych emocji i nie sposób przypisać jej do żadnej frakcji w obozie władzy. - Miałaby poparcie każdej ze stron - słyszymy.

- Pani prezes byłaby kandydatem ponadpolitycznym, ponadpartyjnym. Jest ceniona, kompetentna, otrzymałaby duży kredyt zaufania jako minister finansów - mówi nam ważny polityk PiS. I potwierdzają to słowa koalicjantów.

- Tak, uważam, że pani profesor dobrze sprawdziłaby się w tej roli - dodaje w rozmowie z WP Polski Patryk Jaki, jeden z liderów Solidarnej Polski.

Podobne zdanie ma inny koalicjant PiS, Partia Republikańska Adama Bielana. Lider tej formacji - mimo że pozytywnie nastawiony do prezes Uścińskiej - podkreśla w rozmowie z WP: - Umowa koalicyjna mówi, że to największy koalicjant - czyli PiS - wskaże przyszłego ministra finansów.

Jeśli będzie to prof. Uścińska, to wszyscy koalicjanci PiS zaakceptują ten wybór. Łącznie z sojusznikiem programowym partii Jarosława Kaczyńskiego, czyli kołem Kukiz’15-Demokracja Bezpośrednia.

- Myślę, że pani prezes byłaby dobrym ministrem. Pracuje w obszarze finansów od kilkudziesięciu lat. Kieruje bardzo dużą i zasłużoną instytucją. Decyzja o jej wyborze byłaby najlepszą z możliwych - przyznaje w rozmowie z WP wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów Andrzej Kosztowniak.

Co ciekawe, prof. Uścińska mogłaby być uznana nawet za ponadpartyjną kandydaturę. Zbiera dobre oceny nawet wśród polityków opozycji. - Nie mam do niej większych zastrzeżeń - mówi o prezes ZUS wiceszef Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek.

Wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów Andrzej Kosztowniak zwraca uwagę, że i tak najważniejszą rolę - jeśli chodzi o politykę finansową państwa - będzie odgrywał premier. - Będzie tak niezależnie od tego, kto ostatecznie zostanie ministrem - przekonuje nasz rozmówca. - To premier narzuca ton. Trzymam kciuki, żeby tak pozostało - mówi poseł PiS.

Szturmem media społecznościowe zdobywała kandydatura innej osoby - eksperta podatkowego, dr. Radosława Piekarza.

W mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że mógłby być zewnętrznym kandydatem do Ministerstwa Finansów. Zna się na podatkach, nie jest związany z żadną frakcją, a przed laty współpracował z Klubem Jagiellońskim, z którym bywali związani już przedstawiciele rządu jak np. wiceminister rozwoju dr Krzysztof Mazur. Na stronach Klubu swoje materiały publikował z kolei m.in. Krzysztof Szczerski.

Radosław Piekarz od tych informacji się odcina i jak mówi, "plotkę rozpuścił jeden z kolegów z branży podatkowej, a ta zaczęła żyć swoim życiem". Do Ministerstwa Finansów się nie wybiera.

- Plotka, plotka i jeszcze raz plotka. Nie dostałem propozycji i nie dostanę takiej propozycji, ale nawet gdybym ją otrzymał, to odpowiedź byłaby jedna: negatywna - mówi Radosław Piekarz, ekspert podatkowy.

Napisz do autorów: Mateusz.Ratajczak@grupawp.pl, Michal.Wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1101)