Gorąca dyskusja o mediach społecznościowych. "Uderza mnie wasza niewiara w ludzi"
Trwają Igrzyska Wolności w Łodzi. Jedna z dyskusji była poświęcona nowej strategii dla mediów i temu, jak mogą informować w świecie polaryzacji i chaosu. Rozmowę zdominował temat mediów społecznościowych i upowszechnianych nieprawdziwych przekazów. - Ludzie chcą z założenia stawać w prawdzie - stwierdził podczas gorącej dyskusji Michał Brański.
W panelu dyskusyjnym "Nowe strategie dla mediów: jak informować w świecie polaryzacji i chaosu?" wzięli udział Michał Brański - CEO of Audioteka, VP Strategy Wirtualna Polska Holding, Dariusz Rosiak - autor "Raportu o stanie świata" oraz Sylwia Czubkowska - dziennikarka, podcasterka Techstorie/TokFM.
Dyskusję moderowała Aleksandra Karasińska, dyrektorka Fundacji Ringier Axel Springer Polska.
- Na całym świecie uprawnionych do głosowania jest ponad 4 mld ludzi. Jednocześnie mówimy, że na całym świecie demokracja jest w kryzysie. Ja łączę ten kryzys demokracji z technologią i sposobem, w jaki się komunikujemy, w jaki przekazujemy sobie informacje. Z najnowszego raportu "Digital News Report" wynika, że najważniejszym źródłem informacji dla ludzi na całym świecie są media społecznościowe. Media (tradycyjne - red.) są dopiero na trzecim miejscu. Jeszcze w 2018 roku media były na pierwszym miejscu. Co to oznacza dla komunikacji między ludźmi? - zapytała prowadząca dyskusję Aleksandra Karasińska.
"Dziennikarzem jest każdy, kto nazwie się dziennikarzem"
- To oznacza, że dwóch czy trzech facetów decyduje co jest informacją, co jest komentarzem i co my jako ludzie odbieramy - odparł Dariusz Rosiak. - Ci faceci mieszkają w Stanach Zjednoczonych i nie ma żadnej demokratycznej kontroli nad właścicielem Facebooka, Twittera i innych tego rodzaju mediów - przekonywał Rosiak.
- Ludzie, którzy używają mediów społecznościowych, uważają, że to, co się w nich znajduje, jest prawdą. Ostatnio miałem wiele spotkań dotyczących wojny w Strefie Gazy. Częstym argumentem jest to, że wszyscy kłamią, a prawdą jest to, co widzimy na filmikach w mediach społecznościowych. Te filmiki każdy ogląda głównie takie, jakie podsunie nam algorytm, więc są takie, by potwierdzać opinie, jakie już mamy, co powoduje, że każdy z nas żyje w swoim świecie, w swojej bańce, nie jest konfrontowany z tym, co można nazwać dążeniem do prawdy - mówił Rosiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
- Trzecia obserwacja jest taka, że zmienia się całkowicie rola dziennikarza. Dziennikarzem jest każdy, kto nazwie się dziennikarzem, kto ma kanał w mediach społecznościowych - mówił twórca "Raportu o stanie świata".
- Czy Elon Musk jest obiektywny, biorąc pod uwagę, że wydaje milion złotych dziennie na kampanię Donalda Trumpa i czy algorytmy mają cel dążenia do poznania prawdy? - zapytała prowadząca, zwracając się z kolei do Sylwii Czubkowskiej.
"W mediach jest przekonanie, że zawiedliśmy"
- Mam refleksję dotyczącą mediów. W 2011 i w 2012 roku, mieliśmy bardzo silną nadzieję, że media społecznościowe przyniosą dużą zmianę. To była twitterowa rewolucja. Twitter miał nieść treści demokratyczne w państwach arabskich, miało dojść do potężnej zmiany, budowy społeczeństwa obywatelskiego, być może potężnej zmiany politycznej. Nie doszło do tego, a właścicielem Twittera nie był wtedy jeszcze Elon Musk - mówiła Czubkowska.
- Dzisiaj mamy sytuację, w której już nikt nie wierzy w twitterowe rewolucje, ale bardzo silnie narasta przekonanie, że media społecznościowe per se są alternatywą dla nieudolnych, skorumpowanych - czy to politycznie, czy biznesowo - korporacyjnych, słabych, upolitycznionych mediów. I to nie jest tak, że sobie media na to nie zasłużyły - mówiła.
- W mediach jest ta refleksja, że zawiedliśmy, że powinno być lepiej. Ale ta refleksja i ta świadomość, nie jest wystarczająca, to znaczy brakuje jeszcze drugiego elementu tej refleksji, że to się samo nie zadziało - dodała.
Jaki jest cel algorytmów mediów społecznościowych i czy może nim być dążenie do prawdy? - z takim pytaniem Karasińska zwróciła się z kolei do Michała Brańskiego.
"Internet wymusił przewietrzenie salonu mediów"
- Celem nadrzędnym algorytmów jest przedstawienie treści angażującej, dostosowanej do profilu intelektualnego, psychograficznego odbiorcy i w tym nie ma jeszcze nic złego - odparł Brański. - Te algorytmy i to, jak one są arbitralnie przestawiane, te zmiany często destabilizują rynek mediowy, ale tak generalnie, ciężko mi się podłączyć do tych lamentów. Jestem dzieckiem internetu, sam wyrosłem na tej fali - oświadczył, odpowiadając na słowa przedmówców.
- Internet wymusił otwarcie okien, otwarcie drzwi i przewietrzenie salonu mediów, dopuszczenie nowych graczy. Zmusił nas, w tej następnej odsłonie social mediowej, żebyśmy nadstawiali ucha na to, co ta ulica naprawdę sądzi, bo z tej ulicy czasem dochodzą opinie w kontrze do tego, co my twierdzimy jako media, jako dziennikarze. Internet i social media poszerzyły pole gry, sprawiły, że jest więcej ośrodków ciekawej informacji, często pochodzącej od wybitnych ekspertów, czasem też od szarlatanów lub ludzi, którzy mają dobre intencje, ale wyciągają błędne wnioski - mówił Michał Brański.
Jego zdaniem, "współczesny krajobraz mediów jest bez porównania lepszy".
- Po pierwsze, nie ma tylko trzech monolitycznych opinii, stanowisk, które możemy zająć, tylko dzięki temu, co te social mediowe głosy dopisują, możemy każdy temat obejrzeć jak tę kostkę, jak sześcian, z różnych stron - tłumaczył. - Ja jestem zbudowany tym, co widzę w ostatnich latach. Jak ta fala nowych mediów, szczególnie social mediów, pomogła nam przejechać mądrze przez tę pandemię. Pomogła przejechać mądrze przez tę wojnę, doinformować tych, którzy chcą być doinformowani - mówił.
Wątek ten rozpoczął żywą dyskusję. - Mówisz o demokratyzacji, ale ja się radykalnie nie zgadzam. Uważam, że jest odwrotnie - stwierdziła prowadząca dyskusję. Zwróciła też uwagę, że w mediach społecznościowych pojawia się wiele nieprawdziwych i spreparowanych informacji.
- To jest margines, to jest wysypka na tym całym pejzażu - odparł Brański.
- A media tradycyjne nie publikowały swoich halucynacji, które nie były zakotwiczone w danych liczbowych, a były zakotwiczone w światopoglądach, w ideologiach, w anegdotach dziennikarskich? - pytał. - W ogóle nie rozumiem tego fatalizmu, tego lamentu, darcia szat - stwierdził.
"Mechanizmy w mediach społecznościowych nie służą temu, żebyśmy dowiadywali się więcej"
Opinia Michała Brańskiego wywołała żywiołową dyskusję.
- Jako człowiek inteligentny wiesz, skąd mamy informacje na temat wojny w Ukrainie. Mamy te informacje od służb amerykańskich, służb brytyjskich, służb ukraińskich i Rosji. Rosji nie wierzymy, z zasady - zwrócił się do Brańskiego Dariusz Rosiak.
- Te służby mówią nam to, co chcą, żebyśmy wiedzieli. Na tej podstawie facet albo kobieta siada do internetu, albo do Twittera i wymyśla światy. To jest ten rodzaj ekspertyzy, który się pojawia i który jest obecny. Żeby było jasne, ja nie mam żadnego problemu w tym, żeby przyznać ci rację, że media tradycyjne są przeładowane bredniami, bzdurami, że dziennikarze są nieprofesjonalni, są niedouczeni. Tylko, że z tego, że dziennikarze są niedouczeni nie wynika, że eksperci na Twitterze są douczeni. Eksperci na Twitterze różnią się od dziennikarzy tylko tym, że mają więcej klików. Mechanizmy w mediach społecznościowych nie służą temu, żebyśmy dowiadywali się więcej i żeby ta wiedza była wartościowa - przekonywał Rosiak.
- Tu jest pewnego rodzaju dysonans poznawczy. Musimy sobie postawić pytanie, czym są media społecznościowe i czy dzisiaj są tym, czym były 15-20 lat temu - zwróciła uwagę Sylwia Czubkowska.
Przypomniała, że powstały po to, by łączyć ludzi, by mogli oni utrzymywać relacje. - W międzyczasie całkowicie zmienił się model twórczy i biznesowy mediów społecznościowych. 4 mld ludzi korzysta z mediów społecznościowych, mniej więcej tylu, ilu jest wyborców na świecie. Co nie oznacza, że te 4 mld ludzi publikuje treści, które możemy uznać za wartościowe - stwierdziła.
"Uderza mnie wasza niewiara w ludzi"
- Trochę się najeżyłam, gdy tak optymistycznie mówiłeś o mediach społecznościowych, ale zrozumiałam, że ty wyrażasz trochę ten nasz optymizm o mediach cyfrowych, który my wyrażaliśmy, obserwując arabską wiosnę, że dzięki Twitterowi świat się stanie globalną demokratyczną wioską, że będzie więcej dobrych informacji - stwierdziła prowadząca dyskusję, zwracając się do Michała Brańskiego.
- (...) będziemy szybciej docierać do prawdy i szybciej stawać w tej prawdzie. Ponieważ będzie więcej ośrodków kontroli - odparł Brański. - I te ośrodki kontroli nie znają się, nie są częścią różnie rozumianego salonu, są niezależne, czasem nawet gniewne, ale wychodzące czasem z pozycji szalenie eksperckich, znające materię - mówił.
- Uderza mnie wasza głęboka niewiara w ludzi. Ludzie chcą z założenia stawać w prawdzie. Ludzie są niedoskonali, dziennikarze są niedoskonali, eksperci internetowi są niedoskonali, zwykły obywatel jest niedoskonały. Każdy chce stawać w prawdzie -stwierdził Michał Brański.
Materiał powstał we współpracy z Fundacją Liberté, organizatorem "Igrzysk Wolności"