Gołaszew. Spalili karty do głosowania. Teraz tłumaczą, że prowadzili badania
Nowe ustalenia ws. tajemniczego znaleziska w podwarszawskiej wsi. Jedna z firm zgłosiła się na policję, twierdząc, że są odpowiedzialni za spalenie dokumentów w pustostanie.
20.07.2018 | aktual.: 31.03.2022 11:36
Przypomnijmy: sprawę spalonych dokumentów i kart do głosowania zgłosił pracownik urzędu miasta w Ożarowie Mazowieckim. Dokumenty znaleziono w poniedziałek w opuszczonym gospodarstwie rolnym we wsi Gołaszew w województwie mazowieckim.
Zabezpieczone papiery to akta postępowań cywilnych Sadu Rejonowego w Wołominie oraz karty do głosowania do Sejmu i Senatu. Część z nich była spalona. Z pustostanu wywieziono dwa busy materiałów.
Co ciekawe, reporter Polsat News, znalazł w opuszczonym budynku dokumenty przetargowe. Były także potwierdzenia zakupów z 2012 roku oraz powieść "Popioły" Stefana Żeromskiego.
Pożar pod kontrolą
#
Rozpoczęły się pierwsze przesłuchiwania. Zeznania złożył m.in Leszek Stachlewski z Ochotniczej Straży Pożarnej w Ożarowie Mazowieckim. Kilka dni temu powiedział on w rozmowie z PAP, że brał udział w podpalaniu dokumentów w oborze w Gołaszewie. Jednocześnie zaznaczył, że nie wiedział, że są to akta.
Prawie miesiąc temu warszawska firma Telesto sp. z o.o., która wykorzystuję technologię generowania mgły wodnej, chciała sprawdzić, jak ten system sprawdzi się w archiwum. Firma współpracowała m.in. ze Szkołą Główną Służby Pożarniczej, Centrum Naukowo-Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej, Wojskowym Instytutem Higieny. Z kolei miasto miało przekazać oborę jako poligon do ćwiczeń.
Firma wybudowała w oborze specjalne pomieszczenie, gdzie postawiono półki, a na nich stare teczki z papierami. Nad meblami zostały zamontowane tryskacze, czujniki i kamery termowizyjne. - Oni to podpalali od dołu i po jakimś czasie sprawdzali spadek temperatury po tym, jak ruszyły tryskacze. My zabezpieczaliśmy te ćwiczenia. Trwały trzy dni - powiedział Stachlewski w rozmowie z PAP. Takie same informacje miał przekazać policji.
Jak podaje RMF FM, powołując się na PAP, firma Telesto miała kontynuować badania w Gołaszewie do końca lipca. Gdy służby w poniedziałek zabezpieczyli spalony materiał w pustostanie, przedsiębiorstwo postanowiło zgłosić się na policję.
Warto podkreślić, że śledztwo prowadzone jest w kierunku art. 276 Kodeksu karnego, czyli "Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Zobacz także: Zaskakujący sondaż wyborczy w Warszawie. Jan Śpiewak komentuje
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: RMF FM