Głośno wokół incydentu z Andrzejem Dudą. Szymon Jadczak ujawnił szczegóły
Niebezpieczny lot Andrzeja Dudy, którego kulisy ujawnił Szymon Jadczak, odbył się w 2020 roku. Dziennikarz zdradził szczegóły zdarzenia w programie "Newsroom" WP. – Praprzyczyną (powstania publikacji – red.) jest to, że Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, instytucja, która zajmuje się bezpieczeństwem lotów w Polsce, w ramach niepoważnych oszczędności postanowiła, że na wieży na lotnisku, gdzie przyleciał i odleciał potem prezydent, będzie tylko jeden kontroler – powiedział dziennikarz WP. – Sytuacja wyglądała w ten sposób, że kolumna prezydencka (…) dojechała późno na lotnisko Babimost pod Zieloną Górą i niestety zanim samolot był gotowy do odlotu, kontroler, który był na wieży, skończył swoją pracę – wyjaśniał Jadczak. Jak podkreślił, bardzo ważna jest tu "żelazna zasada" tego zawodu: kontrolerzy nie mogą przekroczyć czasu pracy wyznaczonego przez prawo. – Więc gdy skończył zmianę, de facto według przepisów obowiązujących w locie, ten samolot nie miał prawa wystartować. A mimo to pani kapitan, która siedziała za sterami, właściwie nie wiadomo dlaczego – ryzykując swoją karierę, ryzykując bezpieczeństwo prezydenta, ryzykując konsekwencje prawne – wystartowała. Odleciała do Warszawy i jak przyznał potem szef PAŻP-u w tych stenogramach, które ujawniliśmy, przez 4 minuty samolot z prezydentem na pokładzie leciał bez kontrolera lotów – oznajmił dziennikarz.
Jak do tego doszło? Dlaczego doszł… Rozwiń
Transkrypcja: