Głośna sprawa i tajemnicza śmierć Rachata Alijewa
To miał być bardzo interesujący proces. W grę wchodziły pieniądze, władza i zbrodnia, którą było zabójstwo dwóch kazachskich bankierów. Główny oskarżony: Rachat Alijew, dawniej jedna z najbardziej wpływowych osób w Kazachstanie, prywatnie eks-mąż córki prezydenta tego kraju. On sam twierdził jednak, że został wrobiony w morderstwo, bo zagroził pozycji teścia-dyktatora. Sprawę miał rozstrzygnąć sąd w Wiedniu, gdzie Alijew czekał na proces. Ale go nie doczekał - został znaleziony martwy w areszcie. Śmierć wyglądała na samobójstwo.
26.02.2015 | aktual.: 26.02.2015 17:16
Ta historia to scenariusz na dreszczowiec. Jest usłana trupami i prowadzi przez prawdziwy labirynt oskarżeń. Jej bohaterem jest człowiek bogaty i wpływowy, który zrobił sobie wroga w kimś jeszcze potężniejszym. Problem w tym, że bardzo trudno rozstrzygnąć, co jest w niej prawdą, bo pełno tu też fałszerstw, intryg, podejrzanych działań służb bezpieczeństwa i wzajemnego obwiniania. Teraz Austriacy będą musieli rozwiązać tę zagadkę bez najważniejszego oskarżonego - Rachata Alijewa, byłego ambasadora Kazachstanu w Wiedniu, biznesmena i dawnego wysoko postawionego oficjela. A od ponad pół roku aresztanta czekającego na proces ws. podwójnego zabójstwa i prania brudnych pieniędzy.
We wtorek rano strażnicy z więzienia Josefstadt znaleźli go powieszonego. Tego samego dnia powinien stanąć przed sądem. Nie jako oskarżony w swojej głównej sprawie, ale jako świadek. Dwóch współwięźniów miało żądać od Alijewa 3 tys. euro albo "zrobią mu samobójstwo". Przestraszony Kazach przelał przez swojego prawnika tysiąc euro na konto jednego z oskarżonych o groźby, ale zawiadomiono też władze więzienia. Sprawą zajęli się prokuratorzy, a Alijew został szybko przeniesiony do jednoosobowej celi. To w niej znaleziono ciało.
- Historia Rachata Alijewa składa się z wielu niejasnych epizodów i, biorąc pod uwagę jego całe życie, również jego śmierć może budzić szereg wątpliwości - skomentował ostatnie wydarzenia w Austrii dr Konrad Zasztowt, ekspert ds. Azji Środkowej Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. By jednak zrozumieć te wątpliwości, trzeba wiedzieć, kim był Alijew.
2007
Rok 2007 to bardzo ważny moment w życiu Rachata Alijewa. Do tego czasu dość sprawnie piął się po szczeblach władzy, kolekcjonując stanowiska. Był wiceszefem służb bezpieczeństwa KNB (następczyni KGB w Kazachstanie), szefem policji podatkowej, dyplomatą - wiceszefem MSZ, obejmował też placówkę w Austrii w latach 2002-05 i później w lutym 2007 r. - a prywatnie mężem córki prezydenta kraju, Darigi Nazarbajewy. Alijew zbudował też biznesową potęgę, zajmując się m.in. przemysłem naftowym i mediami. Stał się również faktycznym właścicielem Nurbanku. I to właśnie zniknięcie dwóch menadżerów tego banku sprawiło, że koniec końców Alijews znalazł się w austriackim areszcie.
Bankowcy, Scholdas Timralijew i Aibar Chasenow, zostali porwani pod koniec stycznia 2007 r. Jak się potem okazało, nim zginęli, byli przez kilka dni torturowani. Ich ciała, ukryte w beczkach na wysypisku śmieci pod miastem Ałamaty, znaleziono dopiero cztery lata później. Według austriackiego aktu oskarżenia, który opisał "Washington Post" i Bloomberg, Alijew miał dowiedzieć się o łapówkarstwie wśród kierowników banku. Z tego powodu rzekomo porwał dwóch z nich, Timralijewa i Abilmazhena Gilimowa. Przetrzymywał ich przez dobę, zmuszając do rezygnacji. Kilka dni później znów porwał Timralijewa, ale z Chasenowem, jako "inżynierów rzekomej defraudacji" - opisuje nowojorski dziennik. Tym razem bankowcy nie uszli z życiem.
W maju 2007 r. Alijewa zaczęła ścigać kazachska prokuratura za porwanie. Tyle że zięcia prezydenta nie było już w kraju. Jeszcze w lutym poleciał do Austrii, gdzie ponownie miał zacząć rezydować jako ambasador. Władze w Wiedniu nie zdecydowały się na jego ekstradycję z powodu obaw, czy jego proces w ojczyźnie, która nie jest znana z przestrzegania praw człowieka, będzie uczciwy.
Sam Alijew twierdził, że oskarżenia są motywowane politycznie. Przyznał, że zamierzał kandydować na urząd prezydenta w następnych wyborach. A to mogło nie spodobać się potężnemu Nazarbajewowi, który był prezydentem Kazachstanu od czasu rozpadu ZSRR, ale już wcześniej przewodził tamtejszym władzom.
Jeszcze w tym samym roku, po 24 latach małżeństwa, Dariga rozwiodła się z Alijewem. Kazach powiedział Radiu Wolna Europa, że dostał po prostu faks z sądu o unieważnieniu związku. Para miała troje dzieci. Tymczasem parlament Kazachstanu ogłosił Nazarbajewa "przywódcą narodu".
Karuzela oskarżeń
Choć Austria odmówiła wydania Alijewa, jego proces w Kazachstanie i tak się odbył. W 2008 r. były dyplomata został skazany in absentia na 20 lat więzienia za spisek, który miał doprowadzić do obalenia rządu, oraz kierowanie organizacją przestępczą stojącą za porwaniami.
Wkrótce wobec będącego na wygnaniu Kazacha zaczęły sypać się jak z rękawa kolejne oskarżenia: zlecenie w 2006 r. zabójstwa lidera opozycji (Alijew twierdził, że stały za tym kazachskie służby bezpieczeństwa), pranie brudnych pieniędzy, a nawet odpowiedzialność za śmierć rzekomej kochanki, młodej prezenterki telewizyjnej Anastazji Nowikowej. W internecie można znaleźć nawet kilka stron, które są de facto zbiorami zarzutów wobec Alijewa.
Sporo informacji i to w trzech językach (angielskim, niemieckim i rosyjskim) zawiera portal stowarzyszenia wdów po bankierach Tagdyr. Austriacki wymiar sprawiedliwości podejrzewał jednak, że organizacja może być finansowana przez kazachski wywiad i być faktycznie jego przykrywką. Takiej ocenie sprzeciwiali się prawnicy stowarzyszenia. A regionalny sąd kryminalny w Wiedniu - jak podał serwis "Die Presse" - przyznał w grudniu, że brak na to wystarczających dowodów. Pokazuje to mimo wszystko, jak skomplikowana gra o opinię publiczną toczyła się w sprawie Alijewa.
On sam bezustannie przekonywał, że za jego oskarżeniami stały tajne służby Astany. A te miały coraz bardziej panoszyć się nawet na austriackim podwórku. W 2008 r. doszło do trzech prób porwania mężczyzn, którzy są współoskarżonymi w procesie o zabójstwo bankierów - Alnura Mussajewa (byłego szef KNB) oraz Wadima Koszljak (współpracownika Alijewa). Kazachski wywiad miał także uciekać się do przekupstw. Austriackie media informowały w 2009 r. m.in. o sprawie wiedeńskiego policjanta, który przekazywał informacje rzekomemu kazachskiemu szpiegowi. Ale zdaniem Alijewa, w kieszeni dyktatury siedzieli nawet politycy.
W 2009 r. wydał książkę "Teść chrzestny", w której opisał mroczne kulisy władzy Nazarbajewa (nazywając go "komunistycznym sułtanem"), gigantyczne przekręty, niejasne działania KNB, polityczne mordy, ale też prywatne życie i romanse prezydenta.
Lata mijały, a oskarżeń, pomówień i podejrzanych intryg przybywało. Gdy jednak sytuacja w Wiedniu zaczęła być coraz bardziej napięta, Alijew spakował walizki i przeniósł się na Maltę. W międzyczasie ożenił się z obywatelką austriacką, dzięki czemu mógł swobodnie poruszać się po UE.
W 2011 r. porwanie stało się jednak morderstwem - odkryto ciała zabitych pracowników Nurbanku. Austriacy, nadal niechętnie nastawieni wobec kazachskiego wymiaru sprawiedliwości, postanowili wszcząć własne śledztwo.
Karuzela przerzucania win nadal się kręciła. Wpadli w nią nawet sami prawnicy zaangażowani w sprawę Alijewa. Na reprezentującego wdowy po bankierach padł cień podejrzeń, że miał działać na zlecenie władz Kazachstanu i wynająć firmę PR do oczerniania Alijewa w internecie. Z kolei adwokat byłego ambasadora został oskarżony o opieranie się na sfałszowanych dokumentach.
Fałszerstwa to bowiem kolejny element zawiłej sprawy Alijewa. We wrześniu ubiegłego roku amerykański analityk J. Michael Waller opublikował na łamach "Forbesa" mocny artykuł o byłym zięciu Nazarbajewa, nazywając go "spadkobiercą KGB". Waller opisuje, że były kazachski oficjel stał za podrabianiem dokumentów, by dowieść teorii o wielkim spisku przeciwko niemu.
Ale dowody były też preparowane przeciwko Alijewowi. Podczas aresztowania Mussajewa, współoskarżonego ws. Nurbanku, odkryto list-przyznanie się do zbrodni Alijewa. Jak potem opisywał austriacki dziennik "Kurier", dokument okazał się podrobiony.
Tajemnicza śmierć
W czerwcu zeszłego roku Alijew został zatrzymany na lotnisku w Wiedniu, postanowił oddać się w ręce władz. Jego proces miał się zacząć na początku tego roku, ale został przełożony na marzec. Były dyplomata nie odpowie już jednak przed sądem na pytania związane z jego oskarżeniem.
Strażnicy więzienia odkryli jego ciało powieszone na bandażu w łazience przy celi. Był sam. Więziennicy przekonują, że nawet pojedynczy strażnik nie mógłby otworzyć celi bez powiadamiania kolegów z pokoju obserwacyjnego. Wstępny raport autopsji potwierdza wersję o samobójstwie. Nadal nie ma jednak wyników toksykologii.
W samobójstwo nie wierzą jednak obrońcy Alijewa, którzy przyznali w prasie, że jeszcze dzień wcześniej widzieli się z klientem. - Alijew powiedziałby sporo w sądzie na temat tego, jak KNB pracuje w Kazachstanie - powiedział adwokat Alijewa, Stefan Prochaska, cytowany przez "Washington Post".
A niektórzy już znaleźli winnych. Serwis Kazkhabar zatytułował wiadomość o śmierci dawnego oficjela: "Hiena" Nazarbajew zabił Rakchata Alijewa.
- Alijew stał się politycznym przeciwnikiem władz Kazachstanu. Oświadczył, że przechodzi do opozycji. Jego wyeliminowanie jako osoby potencjalnie politycznie niebezpiecznej było więc w interesie Astany. Z drugiej strony, długa lista zarzutów ciążących na Alijewie wskazuje, że rzeczywiście był zamieszany w szereg kryminalnych kwestii. Choć trudno przesądzać, czy był zleceniodawcą morderstw - uważa Konrad Zasztowt.
Niemiecka gazeta "Kurier" starała się dokładnie przestudiować ostatnie godziny życia Alijewa. Dziennikarze byli w stanie podać nawet, co jadł dzień przed tym, jak znaleziono go martwego. Ale wątpliwości ws. jego śmierci nie rozwiązano. Bo też sama historia Alijewa to ciąg pytań bez jasnych odpowiedzi. Czy dopuścił się zbrodni? Czy też był prześladowanym dysydentem, za którego się uważał? A może po części jedno i drugie?
- Wątpię, że kiedykolwiek poznamy prawdę. Wniosek, jaki można wysunąć z tej sprawy, jest taki, że osoby na wysokich szczeblach w aparacie władzy Kazachstanu były zaplątane w szereg spraw zawiązanych z oszustwami finansowymi, ale również kryminalnych - dodaje Zasztowt.
Małgorzata Gorol, Wirtualna Polska