Głos z Niemiec: Putin dzieli prawicowych populistów Europy
Spotkanie "europejskich patriotów" w Madrycie pokazało głębokie podziały - ocenia "Frankfurter Allgemeine Zeitung", komentując spotkanie, w którym uczestniczył również premier Mateusz Morawiecki.
Niemiecki dziennik relacjonuje w poniedziałek madryckie spotkanie liderów europejskich partii konserwatywnych, w którym wziął udział także premier Mateusz Morawiecki. Jak pisze, miało być ono "demonstracją jedności, a jednak "minimalny konsensus składa się tylko z jednego zdania".
"Rosyjskie działania militarne na wschodniej granicy Europy doprowadziły nas na skraj wojny" - cytuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ") fragment wspólnej deklaracji z "Madryckiego szczytu europejskich patriotów", zorganizowanego w miniony weekend przez hiszpańską prawicowo-populistyczną partię Vox.
"Nazwisko rosyjskiego prezydenta Władimira Putina nie pojawia się w komunikacie. Otwierając konferencję za zamkniętymi drzwiami hiszpański gospodarz, przewodniczący Vox Santiago Abascal ponoć ani razu nie wspomniał o konflikcie wokół Ukrainy. Wolał mówić o walce z nielegalną migracją, nie mógł jednak zapobiec temu, by eskalacja na Wschodzie zdominowała spotkanie na południowym Zachodzie Europy" – relacjonuje "FAZ".
"W Madrycie stało się wyraźne, jak głębokie są podziały wśród europejskiej skrajnej prawicy, która od roku próbuje połączyć swe siły" - ocenia niemiecki dziennik.
Mglista deklaracja
Dodaje też, że uwagę skupili na sobie trzej prominentni goście madryckiego spotkania: premier Węgier Viktor Orban, premier Mateusz Morawiecki oraz kandydatka na prezydenta Francji Marine Le Pen. Jak pisze, Morawiecki już w sobotę rano w wywiadzie dla dziennika "El Mundo" narzucił ton, którego pozostali nie mogli już zignorować, mówiąc, że "albo zatrzymamy imperialny sen Putina, albo będzie to koszmar dla UE".
Zobacz też: Polityk PiS wsparł WOŚP. "Tylko 20 sekund w TVP o Owsiaku"
"Victor Orban był powściągliwy i wskazał tylko, że chodzi o ‘bardzo skomplikowana' sytuację; szef węgierskiego rządu udaje się w tym tygodniu do Putina do Moskwy" - relacjonuje "FAZ".
"Marine Le Pen wyraźnie oświadczyła na konferencji prasowej, że nie poparła fragmentu dotyczącego Rosji i Ukrainy w deklaracji końcowej, aby nie wywierać wpływu na negocjacje francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona z Putinem" - zauważa gazeta zza Odry.
"We francuskim tekście komunikatu, który później opublikowała delegacja Le Pen, nie ma paragrafu z krytycznym zdaniem o Rosji, chociaż potem natychmiast zawarta była krytyka ‘nieskuteczności dyplomacji UE' i podkreślenie, że każdy naród ‘powinien poprzez swój silny i solidarny głos przyczyniać się do zachowania pokoju, integralności terytorialnej oraz nienaruszalności granic'" - ocenia "FAZ". Dodaje, że wiele zapisów jest mglistych.
Rosyjska pożyczka
Według dziennika Le Pen "chciała wywrzeć wrażenie możliwie szerokiej zgody, ale jednocześnie nie zezłościć potencjalnych rosyjskich kredytodawców", bo jej partia, Zjednoczenie Narodowe jest bardzo zadłużona, ma do spłacenia kredyt, udzielony przez pośredników z Moskwy i liczy na nowe kredyty z Rosji.
Gazeta zauważa też, że nawet starania o powołanie frakcji prawicowej w Parlamencie Europejskim nie posuwają się do przodu i powstać ma jedynie biuro koordynacyjne, aby lepiej uzgadniać stanowiska przed głosowaniami w PE. W Madrycie zabrakło Matteo Salviniego i Giorgi Meloni z Włoch, a także niemieckiej AfD, która nie została zaproszona już na poprzednie spotkanie w Warszawie, zauważa niemiecki dziennik.