ŚwiatGlobalny Pakt na rzecz Migracji. Wiele hałasu o nic

Globalny Pakt na rzecz Migracji. Wiele hałasu o nic

Globalny Pakt ds. Migracji przez miesiące był przedmiotem spiskowych teorii, wywoływał kontrowersje, a nawet doprowadził do upadku rządu. Wszystko przez dokument, który nie ma żadnego praktycznego znaczenia.

Globalny Pakt na rzecz Migracji. Wiele hałasu o nic
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Oskar Górzyński

W poniedziałek, niemal niepostrzeżenie, 168 państw podpisało w marokańskim Marakeszu Globalny Pakt na rzecz Migracji (Global Compact on Migration). Oenzetowski dokument wszedł więc życie, ale wbrew szerzącym się po internecie spiskowym teoriom na jego temat, nie spowodowało to żadnych widocznych skutków; państwa nie straciły z dnia na dzień, granice nie zostały otwarte na oścież, a Europy nie zalała świeża fala migrantów.

Ofiara porozuienia była tylko jedna - polityczna. Był nią belgijski rząd, który upadł w przeddzień podpisania dokumentu. Wszystko ze względu na wycofanie się z koalicji flamandzkich nacjonalistów z Nowego Sojuszu Flamandzkiego (NVA), przeciwnych porozumieniu.

Fakt, że sprawa GCM doprowadziła do tak poważnych konsekwencji jest symptomatyczny. Choć podczas ceremonii w Marakeszu kanclerz Angela Merkel określiła pakt mianem "historycznego", w praktyce skutki dokumentu są znikome. Pakt nie jest prawnie wiążący i stanowi jedynie polityczną, aspiracyjną deklarację tego, jak powinno podchodzić się do migracji. Jest mowa o konieczności zapewnienia migrantom praw człowieka, o międzynarodowej współpracy w kwestii ratowania ich życia, czy zaleceniach dotyczących języka, jakim są opisywani Mimo to, porozumienie nie nakłada na państwa żadnych nowych obowiązków; w tekście wprost mówi i suwerennym prawie państw to kształtowania własnej polityki migracyjnej.

Fakty te nie przeszkodziły jednak w tym, by oenzetowski dokument nie stał sie podstawą niezliczonych teorii spisku szerzących się w internecie. Teorie mówiły o tym, że przyjęcie paktu obedrze państwa z suwerenności i będzie oznaczać otwarcie granic. I - jak się okazało - miały realny wpływ na decyzję polityków.

- Pakt z Marakeszu jest nie do przyjęcia, bo dotyczy sedna sprawy: oddania suwerenności i prawa do samostanowienia oraz zachowania autonomii na granicach - stwierdził we wtorek Theo Francken, czołowy polityk NVA i odchodzący minister ds. azylu w belgijskim rządzie.

Ale Belgia nie była jedynym krajem, gdzie sprawa porozumienia wywołała ostre kontrowersje. Z podpisania wynegocjowanego wcześniej przez siebie paktu wycofało się 18 krajów, w tym Węgry, Włochy, Słowacja, a nawet Austria, któa negocjowała umowę w imieniu Unii Europejskiej. Wycofała się także Polska.

- Porozumienie nie spełnia postulatów Polski w zakresie potwierdzenia odpowiednio silnych gwarancji suwerennego prawa do decydowania o tym, kogo państwa przyjmują na swoim terytorium oraz rozróżnienia migracji legalnej i nielegalnej - wyjaśnił rzecznik MSWiA w oświadczeniu przesłanym WP. Resort kierowany przez Brudzińskiego uznał, że pakt "nie gwarantuje bezpieczeństwa dla Polski" i może zachęcać do nielegalnej migracji.

Nawet w krajach takich jak Niemcy czy Francja, które podpisały umowę, temat pojawił się w debacie, wywołując czasem znaczne kontrowersje. Przeciwko paktowi głośno występowali w Niemczech politycy CSU, partii-siostry CDU i koalicjanta w rządzie.

Mimo tak dużych kontrowersji, dwa dni po przyjęciu dokumentu, słuch właściwie już po nim zaginął. Być może na stałe, bo dokument ma duże szanse podzielić los innych oenzetowskich inicjatyw, które pozostają głównie na papierze.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
migracjamarakeszangela merkel
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)