Glapińskiemu może grozić Trybunał Stanu? PSL ujawnia sposób na "legalne usunięcie prezesa NBP"

Polskie Stronnictwo Ludowe ma opinię prawną, z której wynika, że prezes Narodowego Banku Polskiego mógłby odpowiadać przed Trybunałem Stanu za złamanie "bezwzględnego zakazu finansowania deficytu budżetowego przez bank centralny". Treść dokumentu w Wirtualnej Polsce ujawnił wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Polityk jest przekonany, że opinia pokazuje, w jaki sposób można legalnie usunąć Adama Glapińskiego z fotela prezesa NBP.

Adam Glapiński
Adam Glapiński
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Patryk Michalski

21.07.2022 | aktual.: 22.07.2022 17:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ludowcy pozyskali opinię konstytucjonalisty dr hab. Jacka Zaleśnego z Uniwersytetu Warszawskiego, z której wynika, że prezes NBP Adam Glapiński mógł złamać konstytucję, będzie mógł odpowiedzieć za to przed Trybunałem Stanu, a w konsekwencji zostać legalnie odwołany ze stanowiska.

Tak można streścić pomysł polityków PSL na to, by po ewentualnej wygranej w wyborach parlamentarnych, wymienić prezesa NBP. Choć pomysł nie jest nowy to stoją za nim zupełnie inne przesłanki. Chodzi o możliwe złamanie "bezwzględnego zakazu finansowania deficytu budżetowego przez NBP".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To zupełnie inna argumentacja niż ta prezentowana dotychczas przez polityków Platformy Obywatelskiej czy Lewicy. Przypomnijmy, to Donald Tusk na początku lipca jako pierwszy polityk opozycji publicznie obiecał swoim wyborcom, że po wygranych wyborach "wyprowadzi Glapińskiego z NBP". Przewodniczący Platformy Obywatelskiej stwierdził, że "nie potrzeba do tego ustawy". Z kolei wiceszef PO Tomasz Siemoniak dopytywany o ten pomysł w "Faktach po Faktach" TVN24 mówił, że po Glapińskiego "przyjadą silni ludzie i go przekonają do tego, że nie jest prezesem Narodowego Banku Polskiego".

Według polityków PO powodem usunięcia Glapińskiego miałyby być "wątpliwości dotyczące wyboru na kolejną kadencję", co wyjaśniamy poniżej. Część cenionych konstytucjonalistów uważa, że interpretacja stosowana przez Platformę jest błędna. Wyjaśnijmy więc, o co dokładnie chodzi.

Politycy PO powołują się na przepis, według którego jedna osoba nie może być prezesem NBP dłużej niż "dwie kolejne kadencje". Ta sama zasada dotyczy również wiceprezesów NBP.

Adam Glapiński pierwszy raz we władzach NBP pojawił w lutym 2016 r., czyli jeszcze za prezesury prof. Marka Belki. Dopiero w czerwcu tego samego roku zastąpił go w fotelu prezesa NBP. Według takiej interpretacji, pierwsza kadencja Glapińskiego w NBP przypadałaby więc na okres luty-czerwiec 2016 r., a druga od 2016 r., kiedy to powołano go już na prezesa banku. Gdyby przyjąć taką wykładnię, Glapiński nie mógłby zostać powołany na obecną kadencję.

Konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego nie ma jednak wątpliwości, że to błędna interpretacja. - Do prezesa NBP nie stosuje się przepisów dotyczących członków zarządu. On nie jest członkiem zarządu, ale jest samodzielnym konstytucyjnym organem NBP, podobnie jak zarząd – tłumaczy ekspert. Podobną interpretację – na zlecenie Kancelarii Prezydenta – przedstawił również prof. Dariusz Dudek, kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Donald Tusk ma jednak zupełnie odmienne opinie, które przygotowali m.in. prof. Stanisław Hoc z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego i dr hab. Bogusław Ulijasz z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Ich treść budzi jednak wątpliwości konstytucjonalistów. Pewne jest jedno: pomysł na odwołanie Glapińskiego mógłby być podważany.

"Można postawić Glapińskiego przed Trybunałem Stanu"

Opinia autorstwa dr hab. Jacka Zaleśnego to odpowiedź na dwa pytania. Poniżej prezentujemy ich treść oraz kluczowe fragmenty odpowiedzi. Wynika z nich, że na oba pytania można odpowiedzieć twierdząco. Redakcja Wirtualnej Polski dysponuje pełną wersją ekspertyzy.

"1. Czy Prezes Narodowego Banku Polskiego mógł naruszyć art. 220 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, który stanowi, że "ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązań w centralnym banku państwa", poprzez emisję tzw. "obligacji covidowych"?

2. Czy naruszenie art. 220 ust. 2 Konstytucji może stanowić podstawę do postawienia Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu oraz usunięcia Prezesa NBP z urzędu?".

W szczegółowej odpowiedzi zaprezentowanej na dziesięciu stronach czytamy m.in., że "8 kwietnia 2020 r. Prezes Rady Ministrów i Prezes Narodowego Banku Polskiego ogłosili wspólne podjęcie działań w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2. Prezes NBP zapowiedział uruchomienie programu skupowania przez NBP skarbowych papierów wartościowych. Program kupowania przez NBP skarbowych papierów wartościowych był realizowany w postaci kupowania przez NBP obligacji rządowych oraz gwarantowanych przez Skarb Państwa obligacji Polskiego Funduszu Rozwoju i Banku Gospodarstwa Krajowego".

"Niezależność musi być utrzymana w praktyce"

Konstytucjonalista zwraca uwagę, że "zakaz finansowania deficytu budżetowego przez NBP jest zasadą konstytucyjną", a żadna ustawa (bądź inny akt prawny) nie może wykreować podstawy prawnej do pokrywania przez NBP deficytu budżetowego. Ekspert podkreśla też, że "nie ma większego znaczenia, czy NBP nabywa instrumenty dłużne od Skarbu Państwa bezpośrednio czy pośrednio".

Autor tłumaczy, że art. 220 ust. i art. 227 ust.1 konstytucji służy ochronie niezależności NBP wobec Rady Ministrów, a bez tego zakazu rząd mógłby formułować oczekiwanie, aby NBP finansował deficyt budżetowy. "Niezależność banku centralnego musi być nie tylko potwierdzona prawnie, ale i utrzymana w praktyce" – zaznacza.

W końcowej części opinii czytamy również, że "skupowanie przez NBP emitowanych przez Radę Ministrów papierów dłużnych, wypełnia znamiona czynu popełnionego w 'zakresie urzędowania', więc wypełnia przesłankę popełnienia deliktu konstytucyjnego". W takiej sytuacji – zgodnie z prawem – można postawić prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. "W razie uznania Trybunał Stany chociażby nieumyślnego popełnienia deliktu konstytucyjnego przez prezesa NBP, Trybunał Stanu orzeka utratę zajmowanego stanowiska".

Ekspertyza kończy się zdaniem, które jest kluczowe dla polityków, którzy chcieliby usunięcia Adama Glapińskiego z fotela szefa NBP. "W świetle obowiązujących przepisów prawa, uznanie przez Trybunał Stanu, że prezes NBP naruszył art. 220 ust.2 konstytucji RP może skutkować wymierzeniem przez Trybunał Stanu kary w postaci utraty przez prezesa NBP zajmowanego stanowiska" – podsumowuje dr hab. Jacek Zaleśny.

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski w programie "Tłit": zaznaczył, że z uwagi na obecny skład Trybunału Stanu, postawienie Glapińskiego przed tym organem byłoby możliwe dopiero po wygranych przez opozycję wyborach. Polityk PSL przyznał, że nie podobają mu się zapowiedzi dotyczące "wyprowadzenia prezesa NBP".

- Nawet jeżeli jesteśmy wściekli, wkurzeni na to, co wyprawia ta władza, to jednak jako partie demokratyczne na opozycji musimy poruszać się w ramach konstytucyjnych i obowiązujących przepisów prawa, a wyprowadzenie Glapińskiego "za kołnierz" nie mieści się w żadnym przepisie – komentuje w Wirtualnej Polsce.

Z naszych informacji wynika, że interpretacja zaprezentowana przez PSL budzi zainteresowanie innych partii opozycyjnych.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (434)