Ginekolog doprowadził do kalectwa dzieci?
Kilka kobiet oskarża ginekologa z Zabrza o śmierć albo kalectwo swoich dzieci. Koledzy po fachu jednak pobłażliwie patrzą na błędy doktora. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".
17.02.2006 | aktual.: 17.02.2006 07:04
Dziennik pisze, że doktor Jacek Rychlik odbierając porody stosował, zamiast cesarskiego cięcia, zakazany chwyt Kristellera, naciskając na brzuch matki. W wyniku tego, 2,5-letnia Ania jest sparaliżowana, a 3-letnia Ola ma porażenie splotu ramiennego. Dziecko innej kobiety, której poród odbierał doktor Rychlik, zmarło po półtora roku. Doktora oskarżają nie tylko matki, których porody przyjmował. Jedna z pacjentek prywatnej kliniki lekarza, po przeprowadzonym przez niego zabiegu usuwania nadżerki, trafiła z krwotokiem do szpitala. Dopiero tam okazało się, że ma raka.
Jacek Rychlik twierdzi, że padł ofiarą nagonki pacjentek i kolegów lekarzy. Mówi, iż nie stosuje chwytu Kristellera i spraw dyscyplinarnych się nie obawia.
Według "Rzeczpospolitej", korporacja wyjątkowo pobłażliwie patrzy na zawodowe wpadki doktora Rychlika. Gdy sąd lekarski orzekł, że jest on winny kalectwa 2,5-letniej Ani, ukarał go tylko pisemną naganą. "Rzeczpospolita" zauważa, że w przypadku lekarza, który nie jest zatrudniony na etacie w publicznym szpitalu, a jedynie ma prywatną praktykę, taka kara nie ma żadnego znaczenia. (IAR)