Gigantyczny pożar w Nowej Białej. "Takiej tragedii jeszcze tu nie było"
Mieszkańcy Nowej Białej są zdruzgotani. - Takiej tragedii tu jeszcze nie było – mówią Wirtualnej Polsce ci, którzy w gigantycznym pożarze stracili dorobek życia. Dramat przeżyło także młode małżeństwo z rodziną. W czasie, gdy wszyscy bawili się na weselu, otrzymali telefon o pożarze, który doszczętnie strawił ich dom.
20.06.2021 11:57
To trzeci duży pożar w ciągu ostatnich 12 lat w Nowej Białej, ale wcześniej były zajmowane jedynie zabudowania gospodarcze. O takim żywiole i takich spustoszeniach, także wśród domów mieszkalnych, nikt nawet nie chciał myśleć.
Dlatego obraz, który wyłonił się po tragicznej nocy jest tym bardziej przerażający.
Dzisiaj już wiadomo - spłonęło 21 domów i 23 zabudowania gospodarcze, w których znajdowały się zwierzęta. – Takiego dramatu jeszcze nie widzieliśmy – mówią nam pogorzelcy. Żywioł zjednoczył mieszkańców wsi oraz okolicznych wiosek, którzy ratowali z ognia zwierzęta oraz dobytek.
Pożar w Nowej Białej. "To była apokalipsa"
- To była apokalipsa – pan Józef do teraz nie może opanować emocji. - Mieszkam nieco wyżej i u mnie nic się nie zniszczyło, ale tu wszystko nadaje się tylko do rozbiórki – mówi i pokazuje na zgliszcza.
Gdy wszyscy rzucili się do pomocy, on zabrał się do wynoszenia narzędzi z szopy. - To był dosłownie moment. Tak, jakby coś wystrzeliło i koniec. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem, żeby domy tak spłonęły. Kto miał zwierzęta na wypasie, to ocalały. Co było w środku, to zginęło. Nie mogę rozmawiać, przepraszam, ale nerwy biorą górę – mówi wprost pan Józef.
Franciszek Szurma mieszka w sąsiedniej wiosce, ale jako strażak zjawił się błyskawicznie. – Tego się nie da opowiedzieć, co tu się działo. Jeśli która chałupa jeszcze się nie paliła, to wynosili wszystko, co się dało. Ludzie pracowali całe życie, żeby coś było, a w ciągu pół godziny wszystko poszło z dymem. A co się nie spaliło, jest zalane wodą. Wszystko trzeba teraz rozbierać – mówi Szurma Wirtualnej Polsce.
"Zwarta zabudowa, do tego puste stodoły. Katastrofa"
- Laliśmy fasadę wodą – mówi nam inny mieszkanie Nowej Białej, pan Edward. - Wiatr rzucał iskry. Wyjechaliśmy wszystkimi traktorami i sprzętem. Staraliśmy się ratować cokolwiek, ale nie zawsze się dało. Po prostu tragedia. Gdyby to jeszcze stało się w nocy, byłoby jeszcze gorzej, bo ogień posuwał się bardzo szybko. Zwarta zabudowa, do tego puste stodoły. Katastrofa – załamuje ręce.
Ogień pojawił się w sobotę najprawdopodobniej w jednym z budynków gospodarczych i szybko zaczął się rozprzestrzeniać. Zwarta zabudowa spiska jeszcze bardziej ułatwiła rozprzestrzenianie się ognia. – To, co zostało nadaje się tylko do rozbiórki – mówi załamany właściciel jednego z domów. - To była chwila. Nie było nawet jak ratować domu. Widzieliśmy tylko ogień i dym – dodaje.
Mieszkańcy wsi starali się uratować z pożaru jak najwięcej. Dobytek był znoszony w pośpiechu do zabudowań gospodarczych po drugiej stronie drogi. To, czego nie udało się zabrać, ogień strawił błyskawicznie albo zostało zalane podczas akcji gaśniczej.
Mieszkańcy, którzy stracili dach nad głową szybko znaleźli jednak nocleg. - Tu każdy sobie pomaga – mówi Wirtualnej Polsce pani Wiesława. - Miejsca do spania są gotowe, bo w zasadzie każdy ma tu jakąś rodzinę – dodaje mieszkanka Nowej Białej.
Ogień strawił także zabudowania gospodarcze. Łącznie spłonęły 23 budynki, w których znajdowały się także zwierzęta. - Mieszkam we wsi obok i jak tylko usłyszałem o pożarze, to od razu przybiegłem z pomocą - mówi pan Józef z Trybsza. - Mnie pożar dotknął parę lat temu i wiem, jaka to jest tragedia, dlatego przyszedłem pomóc. Szybko wyprowadzałem zwierzęta z zabudowań. Udało się je uratować – dodaje.
Ogromny pożar zjednoczył mieszkańców Nowej Białej i całego Spisza oraz Podhala. Natychmiast ruszyła też zbiórka pieniędzy, ubrań oraz przedmiotów pierwszej potrzeby.
- Czy to rodzina czy nie - trzeba sobie pomagać. To jest żywioł – mówi nam Maria z Nowej Białej. – Ile osób było w domu, wszyscy przyszliśmy pomóc. Wynosić meble i ubrania. Z szop sprzęt wypychało się na siłę, żeby nie spłonął.
Pomoc zapowiedział także premier Mateusz Morawiecki, który w niedzielę rano po pożarze pojawił się w Nowej Białej. - Nie zostawimy was samych. Zrobimy wszystko, żeby ta pomoc bezpośrednia dotarła na dniach, ale także pomoc w odbudowie domów i zabudowań gospodarczych – mówił szef rządu. - Od takiej siły ognia, jaką można było tu zobaczyć silniejsza może być tylko ludzka solidarność i my tą solidarność tutaj pokażemy – dodał.
W akcji gaszenia pożaru udział brało 107 wozów strażackich z całego województwa małopolskiego i ponad 400 strażaków oraz miejscowa ludność. Mimo ogromnych zniszczeń w akcji gaśniczej ucierpiało tylko dziewięć osób. Najciężej ranna została osoba, która spadła z dachu. Mężczyzna został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Marcin Szkodziński
Czytaj też: