Rosyjska TV trąbi o nowym celu Kremla. Gen. Skrzypczak ostrzega
Rosjanie, zachęceni wywołaniem chaosu po atakach rakietowych na energetykę, będą chcieli sparaliżować system transportowy oraz system bankowy w Ukrainie - uważa w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak. Ocenia, że nowe pogróżki, rozpowszechniane przez rosyjskich komentatorów wojennych, mogą zostać spełnione.
W Rosji trwa fetowanie sukcesu, jakim było wywołanie w Ukrainie powszechnego braku energii, ogrzewania i dostaw wody po ataku rakietowym 23 listopada. Andriej Gurulew, emerytowany generał, a obecnie deputowany Dumy, odgrażał się w telewizji, że kolejnym celem Rosji będzie sparaliżowanie transportu i systemu bankowego Ukrainy. - Przemysł stanie, sparaliżujemy gospodarkę, nikt nie wypłaci pieniędzy z banku. Tak to będzie wyglądać - zapowiedział w wywiadzie telewizyjnym w niedzielę. Gurulew powiedział wprost, że celem ataków rakietowych powinno być sianie chaosu w kraju i zadanie jak największych cierpień ukraińskim cywilom.
- Teraz pracujemy nad całym systemem energetycznym. Potem logistyka: mosty, połączenia kolejowe. Istnieje też infrastruktura bankowa. Jeśli to zniszczymy, centra operacji bankowych, wszystko się zatrzyma. Nie mogą niczego transportować, karty bankomatowe nie działają - dodał Gurulew, opisując oczekiwaną przez niego taktykę uderzeń rakietowych.
Groźbę realizacji takiego scenariusza uznaje za prawdopodobną gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce. - Rosjanie są przebiegli, zorientowali się, że to wrażliwe punkty ukraińskiego państwa i ta taktyka okazuje się skuteczna. Na pewno nie poprzestaną na uderzaniu w cele energetyczne. Wiedzą, że gdyby udało im się sparaliżować systemy bankowe, będzie więcej żalu w ukraińskim społeczeństwie do władz. Brak pieniędzy na codzienne zakupy, wstrzymanie wypłat emerytur, to będzie bardziej boleć ludzi niż przerwy w dostawach elektryczności i ciepła - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen. Skrzypczak: Ukraińscy politycy powinni przestać o tym mówić
Gen. Skrzypczak podkreśla, że rosyjskie zmasowane ataki odbywają z regularnością co tydzień (5-15-23 listopada). W związku z tym należy zakładać, że tyle czasu potrzebują siły rosyjskie na wytypowanie celów, przygotowanie i rozwiezienie rakiet przed kolejnym atakiem. - Wbrew różnym internetowym opiniom, trzeba przyznać, że rakiety trafiają. Ukraina broni się, zestrzeliwując około 70 proc. pocisków i to jest dobry wynik - mówi ekspert.
- Ukraińscy politycy powinni przestać mówić o zniszczeniach zadawanych uderzeniami rakietowymi, ponieważ paradoksalnie stają się sprawcami rosyjskich sukcesów i utwierdzają ich w przekonaniu, że robota jest dobrze wykonywana - uważa gen. Skrzypczak. - Na to powinna być nałożona ścisła cenzura informacyjna - dodaje.
W ten sposób wojskowy odniósł się do licznych relacji ukraińskich mediów. Po atakach z 15 i 23 listopada lokalne władze, czy firma Ukrenergo (operator sieci energetycznej) informowały, że zniszczenie konkretnego obiektu wiązało się z odcięciem np. sześciu tys. odbiorców od prądu, a 40 tys. rodzin od dostępu do wody.
- Kiedy to czytałem, nie mogłem uwierzyć. Takie komunikaty są jak zaproszenie do kolejnego ataku - komentuje gen. Skrzypczak.
Do skutków rosyjskiej kampanii rakietowej odniosła się niedawno pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska. - Ukraina przetrwa nadchodzącą zimę, pomimo zimna i przerw w dostawie prądu - powiedziała w wywiadzie udzielonym w piątek BBC. Przypomniała wyniki sondażu, w którym 90 proc. Ukraińców stwierdziło, że są gotowi żyć z brakami energii elektrycznej przez dwa do trzech lat, jeśli zobaczą perspektywę wejścia do Unii Europejskiej.
Stosy trupów pod Bachmutem. "To nie jest do końca dobra wiadomość"
Gen. Skrzypczak odniósł się też do intensywnych walk pod Bachmutem. Ekspert uważa, że nie można optymistycznie uznawać, że relacje o stosach rosyjskich trupów na froncie to tylko bardzo dobra informacja. - Zaciętość walk na tym odcinku sprawia, że podobne straty muszą być także po stronie ukraińskiej. Martwi mnie kontynuowana przez Rosję mobilizacja. Co z tego, że słyszymy, iż część Rosjan buntuje się, nie walczy. Skala mobilizacji jest wystarczająca, aby odsiać z tego 300 tys. żołnierzy, nadających się do walki. To oni będą problemem w nadchodzących miesiącach - podsumowuje gen. Skrzypczak.
Według wojskowych ekspertów postępy wojny na lądzie w Ukrainie spowolniły w związku z wystąpieniem trudnych warunków, jak deszcze i błoto. Jednak analitycy amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) spodziewają się, że wkrótce, czyli po zamarznięciu gruntów, tempo działań wojennych może wzrosnąć. Ich zdaniem Rosjanie umocnili obronę w okupowanej części obwodu chersońskiego, w tym trasy i skrzyżowania dróg prowadzących na Krym.
"Rosyjskie wojsko wyraźnie ocenia, że siły ukraińskie mogłyby przekroczyć rzekę Dniepr i przeprowadzić kontrofensywę we wschodnim obwodzie chersońskim, potencjalnie zagrażając wszystkim krytycznym naziemnym liniom komunikacyjnym z Krymu na kontynent" - oceniają analitycy ISW.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski