Gdzie pójdzie SLD na pochód pierwszomajowy?
Dlaczego politycy SLD pójdą w warszawskim
pochodzie pierwszomajowym pod gmach Sejmu, a nie na plac
Grzybowski, czyli ważne dla lewicy miejsce, w którym 100 lat temu
zaczęła się Rewolucja 1905 roku? - zapytała "Trybuna" sekretarza
generalnego Sojuszu Marka Dyducha.
"Trzeba przypomnieć sytuację, jaka miała miejsca na pierwszomajowych pochodach w ubiegłych latach. Związkowcy z OPZZ i mazowiecki Sojusz poddawali w wątpliwość w ogóle ideę organizacji pochodów. Dzięki determinacji centralnych władz SLD te pochody udało się przeprowadzić. Postanowiliśmy wtedy zmienić kierunek trasy przemarszu. Uznaliśmy, że pochód powinien się kończyć pod Sejmem" - odpowiada Dyduch dziennikowi.
"To jest dobre miejsce do wyartykułowania lewicowych postulatów. Innym motywem naszej decyzji było to, że chcieliśmy uniknąć bijatyki z prawicowcami, która tradycyjnie odbywała się przed Uniwersytetem Warszawskim. Bo do społeczeństwa trafiały tylko informacje z bijatyki, a nie postulaty, z jakimi szliśmy w pochodzie" - dodaje sekretarz generalny SLD.
"Komitet organizacyjny, który zawiązał się w tym roku i skupia większość partii lewicowych, poszukiwał jakiejś spójności w manifestowaniu haseł. Pojawiło się zagrożenie, że Nowa Lewica Piotra Ikonowicza będzie szła od ronda de Gaulle'a w kierunku placu Grzybowskiego i spotka się z naszym pochodem zmierzającym pod Sejm, co znowu mogłoby generować jakieś konflikty. Doszliśmy do porozumienia, że pochód Nowej Lewicy zacznie się nieco wcześniej, dojdzie pod siedzibę OPZZ i tam będzie jakiś punkt styczny. Spotka się tam cała lewica" - zapowiada Dyduch w "Trybunie".(PAP)
Więcej: Trybuna - Punkt styczny