"Gdzie jest jeszcze 70 teczek ws. Olewnika?"
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, obrońca policjantów którym prokuratura postawiła zarzuty w sprawie Olewnika oświadczyła, że ona i jej klienci od dawna prosili, by odnaleźć wszystkie dokumenty na temat śledztwa. W środę pojawiła się informacja o odnalezieniu 60 tomów akt dokumentujących działania policji w sprawie Olewnika. Ale - jak wynika z oświadczenia mecenas - to nie wszystkie materiały policyjne, jakie powstały w tej sprawie: "Gdzie jest pozostałych około 70 teczek? Dlaczego nikt nie mówi, że teczek tych jest więcej?" - pyta obrończyni.
"Te akta stały na półce"
Jak napisała mecenas, policjantom "nie można stawiać zarzutów bez znajomości ich pracy operacyjnej". "Dlaczego dopiero po 3 latach odnajduje się akta, które stały na półce, a w których znajdują się dowody aktywności policjantów, chociaż wskazywaliśmy na ich istnienie" - brzmi fragment oświadczenia.
Jak napisała mec. Turczynowicz-Kieryłło, jej zdaniem brakuje jeszcze m.in. "ponad 10 protokołów kontroli z Komendy Głównej Policji, z którymi zapoznawali się najwyżsi przełożeni policjantów, którzy prowadzili czynności operacyjne w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika".
"Cieszymy się, że wreszcie pojawia się szansa na oczyszczenie policjantów, ale uważamy, że kuriozalne jest przedstawianie przez prokuraturę jako sukces czynności, które powinny być już dawno zrobione" - skomentowała Turczynowicz-Kieryłło.
Prokuratura nie zna zawartości akt
O odnalezionych dokumentach mówił też wiceszef gdańskiej prokuratury apelacyjnej, prokurator Zbigniew Niemczyk. - W znakomitej większości są to materiały tajne, poufne, materiały o charakterze niejawnym, wobec czego na potrzeby wykorzystania ich w procesie karnym niezbędna jest zgoda ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Niemczyk dodał, że z informacji, które prokuratura uzyskała telefonicznie wynika, że "procedura podjęta przez ministerstwo jest już finalizowana".
Dodał, że znalezienie policyjnych materiałów było efektem współpracy z sejmową komisją śledczą zajmującą się sprawą Olewnika. - Na trop tych materiałów prokuratorzy wpadli już w trakcie prowadzonego postępowania, w wyniku analizy przesłuchań określonych osób, które o tych materiałach wiedziały. Wcześniej mieliśmy materiały z rozpracowań operacyjnych policji, teraz mamy kolejną kategorię dokumentacji realizacji określonych zadań policji - powiedział Niemczyk.
Jak wyjaśnił, prokuratorzy nie znają zawartości wspomnianych akt. Dodał, że "sądząc po usytuowaniu jednostki, w której powstały akta i analizując jej zadania realizowane przy okazji sprawy", należy się spodziewać, że w aktach znajdują się materiały dotyczące przekazania w 2003 roku przez rodzinę Olewników okupu porywaczom.
O przekazaniu okupu mówił też minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski: - Nie jest tajemnicą, że te okoliczności budzą wątpliwości co do profesjonalizmu służb, które miały zabezpieczać przekazanie okupu, a także wykorzystać tę sytuację do zatrzymania osób odbierających okup.
Minister przyznał, że z aktami wiąże duże nadzieje. - Informacja o nich może przyczynić się do wyjawienia takich okoliczności związanych z uprowadzeniem i zamordowaniem Krzysztofa Olewnika, których jeszcze nie znaliśmy.
Kolega Olewnika świadkiem
W czwartek w gdańskiej Prokuraturze Apelacyjnej był także przesłuchiwany Zbigniew K. - kolega i pracownik firmy Krzysztofa Olewnika, wcześniej już kilkakrotnie przesłuchiwany w sprawie porwania Olewnika.
Mężczyznę przesłuchiwano w charakterze świadka.
"Sprawa Olewnika"
Dwa śledztwa, w których ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie, wszczęto w 2007 r. w olsztyńskiej prokuraturze okręgowej. W maju 2008 r. postępowania zostały przeniesione do Gdańska, gdzie prowadzi je Prokuratura Apelacyjna.
Podejrzanych w sprawie jest m.in. trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L. Funkcjonariuszom zarzucono m.in. utrudnianie śledztwa (polegające na niepodjęciu czynności mimo posiadania dowodów) oraz niedopełnienie obowiązków.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 roku. Po porwaniu sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną Olewnika, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro okupu, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan w woj. mazowieckim. Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.
Proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo.