RegionalneTrójmiastoGdynia. Wypadek na bungee. Pęknięcie na linie. Nowe ustalenia

Gdynia. Wypadek na bungee. Pęknięcie na linie. Nowe ustalenia

Gdynia. O włos od tragedii. Mężczyzna, który miał wypadek na bungee w Parku Europa w Gdyni, ma obrażenia kręgosłupa szyjnego i pękniętą śledzionę. Pojawiają się nieoficjalne informacje, że był pod wpływem alkoholu. Policjanci natomiast znaleźli pęknięcie na głównej linie od bungee.

Gdynia. Wypadek na bungee. Pęknięcie na linie. Nowe ustalenia
Źródło zdjęć: © Twitter
Katarzyna Bogdańska

23.07.2019 | aktual.: 23.07.2019 07:09

Do wypadku na bungee doszło w niedzielę w Parku Europa w Gdyni. 39-letniemu mężczyźnie w trakcie skoku na bungee wypięła się uprząż. Mężczyzna spadł z wysokości kilkunastu metrów.

Na szczęście firma Bungee Club, która obsługiwała skok mężczyzny, zabezpiecza się używając skokochronu - specjalnej poduszki, która zamortyzowała upadek i nie doszło do tragedii.

Jak ujawniło Radio Gdańsk, policjanci znaleźli pęknięcie na głównej linie od bungee. Nie wiadomo jednak, czy to było bezpośrednią przyczyną wypadku.

Wszczęto dochodzenie w kierunku narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - informuje Radio Gdańsk. Mężczyzna nadal jest w szpitalu. Mimo wcześniejszych informacji, że nic poważnego mu się nie stało, okazało się, że ma obrażenia kręgosłupa szyjnego i pękniętą śledzionę. Nie doszło do przerwania rdzenia kręgowego.

Jak się dowiedziało Radio Gdańsk, 39-latek podczas skoku na bungee, był pod wpływem alkoholu. Miał prawie promil alkoholu w wydychanym powietrzu.

Jak informuje komisarz Michał Sienkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, przesłuchano w tej sprawie pięciu pracowników Bungee Club.

- Działamy od 19 lat, dotychczas nie mieliśmy żadnego wypadku - zapewnia firma Bungee Club, która obsługiwała skok 39-latka. Jak twierdzi, od początku działalności stawia na bezpieczeństwo. - Od samego początku zawsze przy wszystkich skokach mamy zabezpieczenie w postaci specjalnej poduszki, zwanej skokochronem - słyszymy w Bungee Club. - I Bogu dzięki - dodaje przedstawicielka firmy w rozmowie z money.pl.

39-latek nie skakał pierwszy raz. Miał być już tam kilka razy wcześniej.

Brane są pod uwagę dwie hipotezy - uszkodzenie uprzęży lub błąd człowieka podczas mocowania jej na nogach skoczka. Chociaż firma zapewnia, że instruktorzy są bardzo doświadczeni i raczej zakłada błąd sprzętu.

"Cały sprzęt używany przez naszą firmę posiada wszystkie wymagane atesty. Natomiast skoki prowadzą wykwalifikowani i doświadczeni instruktorzy zgodnie ze wszystkimi procedurami.

Jako jedyna firma organizująca skoki Bungee w Polsce używamy profesjonalnego skokochronu - tzw. "poduszki". I właśnie dzięki niej i naszej zapobiegliwości NIE DOSZŁO do tragedii.

Prosimy o powstrzymanie się od pisania nieprawdziwych komentarzy. Jest to działanie na szkodę uczestnika zdarzenia i naszej firmy" - napisali po wypadku na swoim profilu na Facebooku.

Zobacz aktualne wiadomości na WIADOMOSCI.WP.PL.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (363)