Gdyby druga wojna światowa nie wybuchła...
Wojsko polskie wkroczyło już na ziemie na południowym wschodzie Polskiej Republiki Federalnej, żeby stłumić zamieszki wywołane przez separatystów ukraińskich. Z postulatami większej autonomii wystąpiła także mniejszość białoruska. Wsparcie w przywróceniu spokoju zapowiedziały dwa supermocarstwa Niemcy i Francja. To jedynie prowokacyjna i radykalna wizja tego, jak mogłaby wyglądać nasza współczesność, gdyby nie druga wojna światowa.
31.08.2009 | aktual.: 02.11.2009 08:17
O to, jak druga wojna światowa wpłynęła na naszą teraźniejszość i jak wyglądałaby ona, gdyby do wojny nie doszło, postanowiliśmy zapytać ekspertów z różnych dziedzin. Są to, rzecz jasna, jedynie odważne wyobrażenia oparte na przypuszczeniach, bo choć może kiedyś będą możliwe podróże w czasie, na razie nie da się zmienić historii.
Prawie w każdym domu można znaleźć sprzęt japońskich firm – komputery, telewizory czy aparaty fotograficzne. Ale czy ktoś zastanawiał się, co mają one wspólnego z drugą wojną światową? Japonia została oczywiście w wyniku wojny niezwykle zniszczona, wystarczy przypomnieć zrzucenie przez Amerykanów bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Kraj kwitnącej wiśni utracił również swoje tereny zamorskie, a cesarz boski status.
Dodatkowo Japonia została zdemilitaryzowana, jej bezpieczeństwo gwarantowały Stany Zjednoczone. Jednak część pieniędzy „zaoszczędzonych” na armii (Japończycy mogli mieć tylko niewielkie siły samoobrony), zainwestowano w gospodarkę. Rodzi się pytanie, czy Japonia przodowałaby w dziedzinie high-tech, gdyby nie plany gospodarcze sprzed prawie 70 lat?
- Przez klęskę wojenną Japończycy musieli zupełnie inaczej spojrzeć na świat. Nakreślono dokładne państwowe plany gospodarcze, których realizacji bardzo przestrzegano. Inaczej nie daliby rady wybić się na taka pozycję – analizuje prof. Politechniki Warszawskiej i pracownik Instytutu Historii Nauki PAN Edward Malak.
Jaki Fidel Castro?
Przed drugą wojną światową Europa przyglądała się z dystansem społecznemu eksperymentowi w komunistycznej Rosji. Po wojnie Związek Socjalistyczny nie był już jednym z graczy polityki międzynarodowej, ale należał do głównych rozgrywających.
- Faza sowiecka wojny, czyli tzw. wielka wojna ojczyźniana, bardzo scaliła narody sowieckie. Być może gdyby nie druga wojna światowa, Związek Sowiecki nie zyskałby takiej spoistości – zastanawia się profesor historii Andrzej Paczkowski.
Historyk jako dowód podaje rozpad ZSRR zgodnie z granicami narodowymi. Zaprzecza jednak, że Stalin straciłby władzę, gdyby nie doszło do drugiej wojny światowej. – Stalin miał w swoich rękach potężne instrumenty stabilizujące. Nie sposób przewidzieć, czy Związek Sowiecki przetrwałby do 1989 roku, choć w systemie tym istniały sprzeczności, które sprzyjałby jego upadkowi – wyjaśnia prof. Paczkowski.
Z kolei według profesora Andrzej Chojnowskiego, gdyby nie wydarzenia wojenne, komunizm rosyjski byłby eksperymentem odizolowanym, a jego wpływ na inne kraje mocno utrudniony. – Komunizm wzmocnił się kosztem wojny światowej, która pomogła uzyskać ZSRR status mocarstwa – powiedział prof. Chojnowski. – Ideologia ta nie miałaby szans wygrać w krajach, które weszły po 1945 roku w skład sowieckiego imperium – dodaje.
Zdaniem historyka, nie powstałby tak wielki blok komunistyczny. Choć komunizm mógłby mieć szanse na rozwój w Anglii. - Prawdopodobnie, gdyby nie druga wojna światowa, nie byłoby żadnego Fidela Castro. ZSRR nie miałaby nawet możliwości wspierania Kuby – analizuje z kolei prof. Paczkowski.
Jaka zimna wojna?
Prof. Andrzej Paczkowski twierdzi, że pewne elementy zimnej wojny istniały jeszcze przed walkami rozpoczętymi w 1939 roku. – Także w latach 30. XX wieku państwa przedstawiały się wzajemnie w krzywym zwierciadle, ale wówczas było więcej podmiotów takiej zimnej wojny: nazizm, faszyzm, komunizm i demokracja liberalna – wyjaśnia.
Z poglądem tym zgadza się prof. Chojnowski. Według historyka, miałaby miejsce rywalizacja między światowymi mocarstwami, ale raczej nie prowadziłaby ona do zbrojnych konfliktów. – Czasowo na świecie istniałoby więcej mocarstw, bez jednego supermocarstwa, jak to jest obecnie – twierdzi prof. Chojnowski. Wojna pokazała pozorność takich mocarstw jak Francja czy Włochy, ale i bez wydarzeń zapoczątkowanych w 1939 roku ujawniłaby się ich słabość i różnice w potencjale ekonomicznym na tle innych państw.
– Wojna zmieniła nasze wyobrażenia o tym, kto jest silny. Bez wojny proces ten trwałby tylko dłużej – dodaje. Mocarstwową pozycję mogłyby natomiast zachować Niemcy i Wielka Brytania, jako najbogatsze i dynamicznie rozwijające się państwa.
Według historyków, Europa tylko pozornie była stabilna. Po pierwszej wojnie światowej wiele państw było niezadowolonych z istniejących granic. – Wojna napisała zupełnie inny epilog niektórych konfliktów etnicznych, które tliłyby się niezależnie od wydarzeń rozpoczętych w 1939 roku. Gdyby nie wybuch drugiej wojny światowej, część krajów żyłoby w ich cieniu – wyjaśnia prof. Chojnowski. Obaj eksperci jako obszar zapalny podają Bałkany, które już w czasie pierwszej wojny światowej były określone przez Winstona Churchilla, późniejszego premiera brytyjskiego, miękkim podbrzuszem Europy. – Skomplikowana historia i struktura etniczno-religijna Bałkanów tworzą wybuchową mieszankę – powiedział prof. Paczkowski.
Historycy zgadzają się jednak, że USA i bez wydarzeń wojennych stałoby się supermocarstwem. Wojna tylko pokazała, jaki potencjał gospodarczy tkwi w tym kraju. – Druga wojna światowa była pod względem ekonomicznym pozytywnym impulsem dla USA, które potrafiły wykorzystać wojenną koniunkturę. Ten kraj nie był przecież okupowany i zniszczony działaniami militarnymi – analizuje prof. Paczkowski. Historyk podkreśla także, że działania wojenne miały ogromny wpływ na integrację społeczną w USA. – W armii amerykańskiej walczyli czarnoskórzy żołnierze. Trudno było potem takiego weterana wojennego traktować gorzej – wyjaśnia.
Jaka Unia Europejska, jaki Izrael?
Przed drugą wojną światową idea integracji europejskiej nie była mocno zarysowana. To kataklizm wojenny był impulsem do powolnego tworzenia Unii Europejskiej, jako drogi uniknięcia kolejnych konfliktów. – Europa była po wojnie zniszczona ekonomicznie i jednak w pewien sposób skompromitowana. Szukano sił, by odzyskać dobrą reputację. Przypuszczam, że gdyby nie wybuch wojny, Europa byłaby rozparcelowana, a państwa głosiłby częściej hasła narodowe – analizuje prof. Chojnowski. Według historyka, mogłyby powstawać wspólnoty mniejszych państw, które chciałby konkurować głównie ekonomicznie z mocarstwami, ale nie moglibyśmy mówić o Unii Europejskiej.
Kolejnym skutkiem drugiej wojny światowej był antykolonializm i budzenie się świadomości państwowej w Afryce czy na Bliskim Wschodzie. Prof. Paczkowski przypuszcza, że gdyby nie wybuch wojny Wielka Brytania byłaby nadal potęgą kolonialną. – W 1939 roku Indie, i to większe niż dzisiaj, bo z Bangladeszem i Pakistanem, wciąż są kolonią brytyjską – wyjaśnia historyk. Zjednoczone Królestwo ma również ogromne wpływy na Bliskim Wschodzie i ten stan rzeczy mógłby się utrzymać przez długie lata. – Zakładając, że ropa naftowa zostałaby strategicznym surowcem, jak to się stało po wojnie, Anglicy chcieliby dominować na Bliskim Wschodzie – twierdzi prof. Paczkowski. – Stany Zjednoczone przed pierwszą wojną światową nie miały takiego zapotrzebowania na ropę, nawet ją eksportowały – dodaje.
Czy powstałoby państwo Izrael, gdyby nie druga wojna światowa? – Żadnych szans – twierdzi prof. Paczkowski. – Nie byłoby na to przyzwolenia międzynarodowego – dodaje prof. Chojnowski. Historycy podkreślają, że osadnictwo żydowskie na terenach palestyńskich rozpoczęło się już pod koniec XIX wieku, ale bez wydarzeń wojennych prawdopodobnie w 1947 ONZ nie zezwoliłoby na utworzenie izraelskiego państwa. – Podział Palestyny był wynikiem pewnego kaca moralnego wobec tego, co się stało z Żydami podczas wojny – przedstawia prof. Chojnowski.
Do walk między żydami i arabami dochodziło jeszcze zanim powstał Izrael, jednak powstanie tego państwo zdecydowanie zintensyfikowało konflikt. Nie sposób przewidzieć, czy dochodziłoby do takich wydarzeń, jak styczniowa operacja izraelska na terenie Strefy Gazy, w której zginęło 1300 Palestyńczyków. Jednak zdaniem ekspertów, konflikt izraelsko-palestyński miałby zupełnie inną dynamikę, gdyby nie utworzenie Izraela jako skutek drugiej wojny światowej.
- Wojna przyspieszyła pewne zjawiska. Być może, gdyby nie wydarzenia zapoczątkowane w 1939 roku niektóre rzeczy ciągnęłyby się dłużej, jak rozpad systemu kolonialnego, ale może byłby one mniej dramatyczne – konkluduje prof. Chojnowski.
Co z Polską?
- Siła społeczna, modernizacja, zamożność, nowoczesność – to moje pierwsze skojarzenia, kiedy myślę o Polsce, która nie doświadczyła drugiej wojny światowej – powiedział prof. Paczkowski.
Zakładając, że wojna nie zmieniłaby granic naszego kraju sprzed 1 września 1939 roku, do Polski należałaby część terenów obecnej Ukrainy z Lwowem, Białorusi i Litwy z Wilnem, które było w międzywojniu siedzibą województwa wileńskiego. Natomiast wyjazd do Kołobrzegu uznawalibyśmy za zagraniczne wakacje.
- Problemem mogłyby być mniejszości narodowe, ukraińska, białoruska, niemiecka, które zamieszkiwały zwarte obszary II RP. Mogłyby się pojawić tendencje do oderwania tych terenów od Polski – wyjaśnia prof. Paczkowski. Historyk twierdzi jednak, że raczej nie doszłoby do wojny domowej. – Ruchy irredentystyczne musiałby być wspierane przez sąsiednie kraje, a w takim wypadku mówilibyśmy już o wojnie zewnętrznej – dodaje.
Także dr Lech Nijakowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że II Rzeczpospolita była krajem, gdzie występowały konflikty narodowościowe i religijne. - Po zamachu majowym, a zwłaszcza po śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego, sanacja prowadziła autorytarną politykę wymierzoną w mniejszości narodowe i odrębności regionalne – wyjaśnia socjolog. - Z tego powodu wojska niemieckie wiele mniejszości narodowych witało jak wyzwolicieli – dodaje.
- Gdyby spekulować nad losami Polski w przedwojennych granicach, to można z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że dochodziłoby do coraz krwawszych konfliktów – twierdzi dr Nijakowski. Według socjologa, Polska byłaby wówczas krajem wielonarodowym, rozrywanym napięciami między dominującymi Polakami a mniejszościami. Na to nakładałyby się ogromne nierówności społeczno-ekonomiczne. - Być może w XX wieku mówiłoby się nie o „bałkanizacji” Europy, ale o jej „polonizacji” lub „wołynizacji” – zastanawia się ekspert.
- Bez wydarzeń wojennych Polska mogłaby myśleć o większym rozwoju ekonomicznym, którego realność zakładano w latach 30. ubiegłego wieku, tworząc plany modernizacji gospodarki – analizuje prof. Chojnowski. Historyk nie jest pewien, czy lepsza sytuacja gospodarcza kraju sprzyjałaby również integracji kulturowej mniejszości zamieszkujących Polskę. Nie wyklucza, że mogłoby się stać wręcz przeciwnie – powstałyby większe różnice między regionami, co spotęgowałoby napięcia. – Mogłoby to doprowadzić do rozwoju terroru wymierzonego we władze państwowe – zastanawia się prof. Chojnowski.
Broń jądrowa, loty w kosmos i… buty do biegania
- Każdy konflikt zbrojny jest jednocześnie czynnikiem innowacyjnym w technologii – przedstawia swój pogląd prof. Paczkowski. – Druga wojna światowa i wyścig zbrojeń zmusiły państwa do przyspieszenia badań nad niektórymi technologiami– dodaje.
Zgadza się z tym ekspert PAN i prof. Politechniki Warszawskiej Edward Malak. – Historia techniki to nie tylko rysunki i śrubki, to historia stosunków międzyludzkich, wizji konstruktorów i odwagi polityków – wyjaśnił.
Nieco innego zdania jest ekspert z zakresu energetyki, Adam Rajewski - Pięć lat z punktu widzenia rozwoju nauki to niewiele. Powszechna jest opinia, że wojna przyspiesza rozwój techniki, ale to nie do końca prawda – twierdzi Rajewski.
- Podczas wojny pierwszeństwo zyskiwały potrzeby bieżące sił zbrojnych. Zatem niektóre kraje, jak Wielka Brytania czy Związek Sowiecki, skupiały się na udoskonalaniu rozwiązań istniejących, odbierając priorytet projektom zupełnie nowych technologii, które nie rokowały szans na szybkie wdrożenie - wyjaśnia Rajewski.
Zdaniem prof. Malaka, wojna miała ogromny wpływ przede wszystkim na lotnictwo. – Latanie zawsze fascynowało ludzkość, więc dzisiaj zapewne też latalibyśmy nowoczesnymi samolotami. Jednak gdyby nie wojna, prawdopodobnie nie byłoby takiego przyspieszenia w konstrukcji samolotów jak w latach 60 – wyjaśnia. Według eksperta, wszystkie badania były bardzo kosztowne i gdyby nie rywalizacja zbrojna, mogły trwać dłużej.
- Warunki wojenne wymusiły znalezienie szybszych dróg przerzutu przez ocean. Samoloty załamały karierę wielkich transatlantyków, które płynęły zbyt długo. Dopiero później przyszła kolej na komunikację cywilną – przedstawia prof. Malak.
Ekspert podkreśla jednak, że badania nad rozwojem samolotów trwają długie lata. Choć pierwszy samolot odrzutowy zbudowali Niemcy w 1939 roku, to nowoczesny silnik turboodrzutowy został stworzony przez Brytyjczyków już na początku lat 30. XX wieku.
- Postęp dzięki amerykańskim bombowcom Boeinga pozwolił na zbudowanie później Jumbo Jeta – wyjaśnia członek PAN. Dodatkowo samoloty z demobilu były po wojnie sprzedawane za bezcen prywatnym firmom.
Rodzą się pytania o inne zdobycze drugiej wojny światowy, przede wszystkim o bombę atomową. Czy zostałaby kiedykolwiek skonstruowana, a może badania na energię jądrowa miałaby jedynie charakter pokojowy?
- Jestem absolutnie przekonany, że bomba jądrowa powstałaby, nawet gdyby nie doszło do drugiej wojny światowej. Do wynalezienie dynamitu też nie była potrzebna wojna – twierdzi Adam Rajewski. - Być może nie skonstruowaliby jej Amerykanie, którzy trwaliby w swoim izolacjonizmie. Do USA nie dotarłoby również tylu naukowców z Europy – dodaje.
Również prof. Malak podejrzewa, że naukowcy staraliby się wykorzystać energię jądrową pokojowo, ale jak pyta, czy pozwoliliby na to politycy? - Można się łudzić, że rozum by zwyciężył, ale widzimy, że rozum i moralność często przegrywają, gdy ktoś próbuje drapieżnie forsować swoje interesy – stwierdza ekspert PAN.
Skutkiem drugiej wojny światowej był dwubiegunowy podział świata, zimna wojna i wiążący się z nią wyścig zbrojeń. Prawdopodobnie niektóre elementy zimnej wojny miałby miejsce, nawet gdyby w 1939 roku nie wybuchły walki. Jednak byłaby to zimna wojna wielu podmiotów. Trudno przewidzieć, jakie miałoby to skutki np. w kwestii eksploatacji kosmosu.
W 1957 roku ZSRR wystrzeliło pierwszego sztucznego satelitę – Sputnika. Rok później Amerykanie stworzyli NASA - Narodową Agencję Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. Rozpoczął się szczególny etap wyścigu między ZSRR i USA o podbój kosmosu. Ostatecznie to Amerykanie jako pierwsi wylądowali na Księżycu w 1969 roku.
- Człowiek tak czy inaczej stanąłby na Księżycu, pytanie tylko kiedy? Kto dałby na to pieniądze? Prezydent Kennedy musiał coś zrobić, żeby pokazać, że nie przegrywa z ZSRR. To był akt wielkiej polityki – ocenia prof. Malak.
Z rozwojem badań kosmicznych NASA wiąże się również cała masa wynalazków, które znalazły swoje zastosowanie w codziennym życiu. Jednym z nich są materiały użyte do amortyzacji obuwa sportowego, które wcześniej wykorzystywano w siedzeniach astronautów – musiały one przecież wytrzymać silne przeciążenia. To banalny przykład. Twierdzenie, że gdyby nie wojna nie moglibyśmy wygodnie uprawiać joggingu, jest zdecydowanie zbyt daleko posunięte. Nie od rzeczy są jednak pytania o wykorzystanie satelitów, dzięki którym korzystamy z GPS-ów, a fani sportu mogą oglądać transmisje najważniejszych meczów na kanałach telewizji satelitarnych.
Prawdopodobnie większość wojennych i zimnowojennych wynalazków powstałaby mimo impulsu do rozwoju technologii, jakim były wydarzenia wojny sprzed 70 lat. Ale kiedy?
Staraliśmy się przedstawić wizje tego, jak wyglądałby nasz świat, gdyby nie wybuch drugiej wojny światowej - co zmieniłoby się w kwestiach politycznych, gospodarczych, ale także rozwoju technologii. Nasze wyobrażenia pokazują jedynie prawdopodobny przebieg zdarzeń. I mają raczej stanowić zachętę do własnych przemyśleń nad tym, co by było, gdyby…
Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska