Sprawa asystentki Tuska rozpaliła internet. Mamy głos ze służb
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prześwietliła ludzi z otoczenia Donalda Tuska, w tym asystentkę Kristinę Voronovską, po tym, jak został premierem w grudniu ubiegłego roku. - Jest rzeczą naturalną, że w ramach osłony kontrwywiadowczej służby bardzo dokładnie i skrupulatnie sprawdzają osoby z otoczenia najważniejszych osób w państwie - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Dobrzyński, rzecznik MSWiA.
26.07.2024 | aktual.: 26.07.2024 11:32
Temat Kristiny Voronovskiej, która w maju została asystentką społeczną w biurze poselskim Donalda Tuska, od dwóch dni rozpala internet. Użytkownicy portalu X (dawny Twitter) na wyścigi wyciągają kolejne zdjęcia i informacje dotyczące pochodzącej z Ukrainy 35-latki. Wiemy już, że w Polsce Voronovska mieszka od 2018 r., a od 2022 r. pracuje w Biurze Krajowym Platformy Obywatelskiej, gdzie zajmuje się obsługą biurową posłów. Do partii trafiła, odpowiadając na ogłoszenia o pracę.
Wcześniej pracowała w salonie kosmetycznym, a w Ukrainie była zatrudniona w bankach. Jej ojciec był żołnierzem Armii Czerwonej, w 1989 r. stacjonował w Polsce, w okolicach Międzyrzecza, gdzie urodziła się Voronovska.
Internauci znaleźli w jej mediach społecznościowych znajomych z Rosji, którzy po inwazji na Ukrainę wspierali rosyjską agresję. Stąd m.in. pytania, na ile Voronovska została sprawdzona przez polskie służby przed zatrudnieniem jej u premiera Tuska. Wczoraj szef kancelarii premiera Jan Grabiec potwierdzał, że ABW weryfikowała kobietę i nie miała do niej zastrzeżeń.
Jak dowiaduje się nieoficjalnie Wirtualna Polska, Voronovska była sprawdzana po tym, jak w grudniu Tusk został premierem, a część osób z Biura Krajowego PO przeniosła się na posady w Kancelarii Premiera Rady Ministrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś głos w tej sprawie zabrał Jacek Dobrzyński, rzecznik szefa MSWiA oraz ministra koordynatora służb specjalnych. - Jest rzeczą naturalną, że w ramach osłony kontrwywiadowczej służby bardzo dokładnie i skrupulatnie sprawdzają osoby z otoczenia najważniejszych osób w państwie. Zasadą jest też to, że żadne służby specjalne na świecie nie informują kto, kiedy i w jakim zakresie jest weryfikowany - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską Dobrzyński.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj również: Tusk wyrzucił go z rządu. Mamy kulisy. "Jest mi przykro"