Gaz LPG z Rosji. Rząd ma problem. "Dali się wpuścić w pułapkę"
Opozycja zastawiła pułapkę na rząd. Wyszło na to, że PiS nie zgadza się na całkowite odcięcie od rosyjskich surowców i nie chce embarga na gaz LPG. Eksperci przekonują: rząd PiS używa tych samych argumentów co… Niemcy. - Bardzo kłopotliwa sytuacja dla władzy - mówi analityk ds. energetyki Jakub Wiech.
14.04.2022 | aktual.: 15.04.2022 08:09
Środa, Sejm. Trwa głosowanie nad poprawkami senackiej większości do tzw. ustawy sankcyjnej ograniczającej sprowadzanie przez Polskę węglowodorów z Rosji.
To pułapka zastawiona przez Koalicję Obywatelską na rząd: opozycja chce, by PiS wprowadziło zakaz importu gazu LPG z Rosji. W końcu to rząd Mateusza Morawieckiego najgłośniej w Unii Europejskiej domaga się od innych krajów całkowitego odcięcia się od rosyjskich surowców.
- PiS znów głosował przeciwko sankcjom na rosyjskie węglowodory. Po raz kolejny obronili rosyjskie interesy - komentowali po głosowaniu politycy opozycji. Autor poprawki, senator Marcin Bosacki, poszedł jeszcze dalej: stwierdził, że rząd PiS "chce dalej wysyłać Putinowi kasę na jego zbrodniczą armię". - To hańba - uznał senator Koalicji Obywatelskiej.
Decyzji PiS na mównicy sejmowej bronił wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. - Mimo że jesteśmy za sankcjami, uważamy, że ta poprawka jest poprawką złą i szkodliwą - powiedział polityk.
Podkreślił m.in, że gdyby poprawka autorstwa senatorów KO została teraz przyjęta, to "3,5 mln Polaków - bo tyle jest samochodów napędzanych gazem LPG - pozbawionych byłoby możliwości tankowania tańszego paliwa".
Gaz LPG. Sprytny ruch opozycji
Jak zauważyli politycy opozycji po wystąpieniu wicepremiera Sasina, posługiwał się on argumentacją zbliżoną do tego, co mówią politycy rządu Niemiec, którzy opierają się wprowadzeniu embarga na rosyjskie surowce.
- Argumentacja ministra Sasina to była kalka z niemieckich wystąpień przeciwko pełnym sankcjom - uważa Adrian Zandberg z partii Razem.
Jeden z naszych rozmówców z PiS - stronnik premiera Morawieckiego - przyznał w rozmowie z WP, że "dzięki Bogu tłumaczyć się z tego musiał Sasin, a nie Mateusz". - Większość Polaków jest za całkowitymi sankcjami, my oczywiście też, dlatego ta decyzja z LPG była niełatwa. Opozycja sprytnie to rozegrała - przyznaje nasz rozmówca z obozu władzy.
Gaz z Rosji. Kłopotliwe uzależnienie
Jakub Wiech, ekspert od energetyki grupy Defence24 i dziennikarz Energetyka24.com uważa, iż rząd - sprzeciwiając się poprawce Senatu dotyczącej zakazu importu LPG - wystawił na pierwszą poważną próbę swą wiarygodność w sprawie sankcji energetycznych na państwo Władimira Putina.
- Argumentacja rządu mnie rozczarowała. Rząd uderzył w te same tony, w które uderza rząd niemiecki, który opowiada się przeciwko wprowadzeniu embarga na rosyjski gaz i ropę. Pojawia się tu pewien dysonans, bo jeżeli krytykujemy Niemców, zresztą słusznie, to nie idźmy w tym samym kierunku. W momencie próby powinniśmy zmienić swoje podejście - przekonuje rozmówca WP.
Ekspert zauważa, że senatorowie Koalicji Obywatelskiej powiedzieli rządowi: "sprawdzam". - Opozycja ma dziś paliwo do uderzania w rząd, do kwestionowania gotowości rządu do ponoszenia pewnych ciężarów w związku z wojną i nakładanymi na Rosję sankcjami. To jest dla opozycji mocna karta, dlatego, że wystawia rząd na realną próbę. PiS było wyraźnie zaskoczone poprawką Senatu i nie bardzo wiedziało, jak to komunikacyjnie rozegrać - mówi nam Jakub Wiech.
Rządowi trudno będzie znaleźć wyjście z tej sytuacji. Jakub Wiech mówi, że uzależnienie Polski od rosyjskiego LPG jest strukturalnie podobne do niemieckiego uzależnienia od gazu. Jak twierdzi ekspert, przez lata stawialiśmy praktycznie wyłącznie na jednego dostawcę, oferującego dobre, bo niskie ceny. A teraz przyszedł moment, w którym trzeba wybierać.
- Bezalternatywnie stawialiśmy na jednego dostawcę, nie angażując jednocześnie sił, środków i możliwości do budowy zdywersyfikowanego portfela dostaw LPG. W obecnej sytuacji każde uzależnienie od Rosji jest ciężarem. Przez brak własnych możliwości produkcji na dostatecznym poziomie jesteśmy dziś w bardzo kłopotliwej sytuacji - przyznaje ekspert Defence24.
Jak wyjaśnia, "Polska jest jednym z największych na świecie odbiorców gazu LPG z Rosji". - Biorąc pod uwagę strukturę naszego importu, Rosja jest naszym kluczowym dostawcą. Ponad 60 proc. tego produktu w Polsce pochodzi z Rosji. Jest on trudny do zastąpienia, kierowany do specyficznej grupy odbiorców, przede wszystkim do kierowców, którzy mają instalację LPG w swoich samochodach jako tańszy model napędu - mówi Jakub Wiech.
Alternatywa jednak jest możliwa. - Produkcję LPG w Polsce mamy na poziomie około 22 proc., jeśli chodzi o zapotrzebowanie. Możemy ten poziom zwiększyć, to jest do zrobienia. Alternatywne źródła także są w zasięgu. Mamy terminale morskie do odbioru tego surowca, więc jesteśmy w stanie poszukać innych dostawców - zarówno z Europy, jak i spoza Europy - przekonuje analityk ds. energetyki.
Polska zrezygnuje z LPG z Rosji. Premier daje czas do końca roku
Premier Mateusz Morawiecki - pytany przez dziennikarzy - poinformował w czwartek, że do końca roku Polska zrezygnuje z importu z Rosji gazu płynnego LPG. Powtórzył również, że Polska opracowała najbardziej radykalny plan odejścia od rosyjskich węglowodorów. - Przygotowujemy infrastrukturę, kierunki importu - zaznaczył szef rządu.
Jak stwierdził Morawiecki na konferencji prasowej w Warszawie, "LPG, czyli gaz używany przez ponad 3 mln użytkowników samochodów, a także do ogrzewania domów, będzie podlegał również tym samym ograniczeniom i restrykcjom, które zaproponowaliśmy wraz z radykalnym odejściem od węglowodorów".
Według danych Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, w 2020 r. zużycie LPG w Polsce było na poziomie 2,34 mln ton, import na poziomie 2 mln ton, krajowa produkcja wyniosła ok. 0,53 mln ton, a eksport był rzędu 0,2 mln ton.
65 proc. importu - czyli ok. 1,3 mln ton, co odpowiadało ponad połowie krajowej konsumpcji - stanowił przywóz z Rosji.
Z Białorusi pochodziło 3 proc. całego importu gazu płynnego w 2020 r.