PolskaFundusz zgadza się na dogrywkę

Fundusz zgadza się na dogrywkę

Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej na Opolszczyźnie, którzy zbojkotowali konkurs ofert na świadczenia w roku 2004, zostaną jednak zaproszeni do negocjacji.

Nasze województwo jest pierwszym regionem w kraju, gdzie powstała taka możliwość, gdyż jako pierwsze zakończyło już - w miniony piątek - negocjacje z tymi lekarzami, którzy do nich przystąpili. W innych regionach Polski konkursy na świadczenie podstawowej opieki jeszcze trwają albo dopiero się rozpoczną.

Dyrektor opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia otrzymał upoważnienie do przeprowadzenia rokowań od prezesa NFZ Krzysztofa Panasa, o co sam do niego wystąpił, wczoraj po południu. Niedługo potem informacja o tym ukazała się w internecie na stronach opolskiego funduszu.

- Poprosiłem prezesa o spotkanie, gdyż sytuacja jest kryzysowa i wymaga jak najszybszego rozwiązania - powiedział wczoraj Kazimierz Łukawiecki tuż po powrocie z Warszawy. - Nasze argumenty zostały wysłuchane i wróciliśmy ze stolicy z tarczą. Artykuł 83 ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia dopuszcza możliwość przeprowadzenia dodatkowego postępowania konkursowego w formie rokowań, jeśli na właściwy konkurs nie zgłosiła się wymagana ilość świadczeniodawców, a u nas taka sytuacja zaistniała. Od wtorku zaczniemy wysyłać imienne zaproszenia na rokowania do tych wszystkich zoz-ów i przychodni, które uwzględniły w swojej działalności podstawową opiekę zdrowotną. Na przeprowadzenie rokowań mamy siedem dni. A potem będziemy gotowi do spisania umów.

Na Opolszczyźnie do konkursu na podstawową opiekę nie przystąpiło aż 70% lekarzy, sprawujących opiekę nad 700 tysiącami pacjentów. Zaprotestowali w ten sposób przeciwko jednemu z warunków, jaki chce im narzucić fundusz od nowego roku - by dodatkowo zapewnili swoim pacjentom nocną pomoc wyjazdową. Do wczoraj trwająca sytuacja patowa groziła tym, że od 1 stycznia 2004 roku 2/3 mieszkańców naszego województwa zostałoby pozbawionych podstawowej opieki lekarskiej. Czy zbuntowani medycy - jak ich nazywał fundusz - podejmą rękawicę i przystąpią do rokowań?

- Bardzo się cieszymy, że Warszawa poszła wreszcie po rozum do głowy - mówi dr Krystian Adamik, prezes Stowarzyszenia Lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej Opolszczyzny, którego członkowie (poza jednym wyjątkiem) całkowicie zbojkotowali konkurs. - Na pewno nie będziemy unikać rozmów, jeśli te rokowania mają polegać na dochodzeniu do kompromisu, a ustalenia będą służyć dobru pacjentów. Chciałbym też zaznaczyć, że nie mogą to być rokowania z każdym z lekarzy i z każdą przychodnią z osobna. Mogą się one odbywać wyłącznie z naszym zespołem negocjacyjnym, który reprezentuje wszystkich członków stowarzyszenia.

Doktor Adam Tomczyk, wiceprezes stowarzyszenia i zarazem członek porozumienia zielonogórskiego, patrzy na zaistniałą sytuację bardziej krytycznie: - Do rokowań podejdziemy, bo od tego jesteśmy i od pacjentów nie odstąpimy. Przeraża mnie jednak, że w tym kraju urzędnik może raz powiedzieć, że nie ma już mowy o przystąpieniu do kolejnych rozmów, co jeszcze kilka dni temu powtarzali w kółko wszyscy trzej dyrektorzy opolskiego funduszu, by nagle zmienić zdanie i ogłosić z triumfem możliwość przeprowadzenia rokowań. To nie jest kwestia tego, że dyrektor Łukawiecki coś załatwił w Warszawie. Oni wiedzieli, że nie ma innej możliwości, bo u nas nie przystąpiło do konkursu zbyt wielu lekarzy, których nie dałoby się nikim zastąpić. Poza tym to myśmy od czterech miesięcy interweniowali w naszej sprawie w Ministerstwie Zdrowia, u posłów i gdzie się tylko da. A pan Panas się ugiął, bo zaczęto się domagać jego głowy...

Szefowie stowarzyszenia twierdzą, że muszą dokładnie poznać, co kryje się pod słowem „rokowania”. Zasięgną też opinii prawnika. - Nie ma mowy o imiennych zaproszeniach, nie będzie indywidualnych nacisków na żadnego z naszych lekarzy - dodaje dr Tomczyk. - Dyrektor opolskiego funduszu doskonale wie, że od trzech lat wszystkie rozmowy dotyczące kontraktów prowadzi nasz zespół negocjacyjny. Szkoda zdrowia i czasu na zabawę.

Do konkursu ofert przystąpiło 57 przychodni, z których dwie odpadły (m.in. NZOZ „ZWM-Malinka” w Opolu za niedostarczenie wersji papierowej planu rzeczowo-finansowego). Wszystkie 55 przychodni, które pomyślnie przeszły przez konkurs i podpisały już kontrakty na trzy lata, otrzymały taką samą stawkę: 5,05 zł na pacjenta, o 11 groszy wyższą niż w ubiegłym roku.

- Warunki dla tych przychodni, które przystąpią do rokowań, nie mogą być zmienione - zaznacza dyrektor Łukawiecki. - Nikomu też nie odpuścimy konieczności zorganizowania nocnej pomocy wyjazdowej, co nie znaczy, że każdy lekarz musi ją świadczyć osobiście. Można ją wykupić w innej placówce leczniczej, np. w pogotowiu. My ze swej strony zrobiliśmy już wszystko, co było możliwe. Więcej nic nie wymyślimy. Teraz wszystko zależy od lekarzy. Ja ich do rokowań zapraszam. Dotyczy to również NZOZ „ZWM-Malinka”.

Zdaniem doktora Tomczyka Opolszczyzna zostanie potraktowana jako poligon doświadczalny. - Mamy nadzieję, że nie będzie to dotyczyć tylko nas, gdyż jesteśmy solidarnie połączeni porozumieniem zielonogórskim - dodaje Tomczyk.

Doktor Krystian Adamik obawia się, jak faktycznie zostanie rozwiązany problem z nocną pomocą wyjazdową. - Radzi się nam, żeby wykupić usługi z tego zakresu w pogotowiu - mówi. - Czyli mamy płacić za coś, czego dotychczas nie mieliśmy, ale żeby się tego pozbyć. Trudno nam się z tym pogodzić, bo my nocną opiekę, ale na zasadach ambulatoryjnych, cały czas pacjentom zapewniamy.

Małgorzata Fedorowicz
mfedorowicz@nto.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)