Wyobraźmy sobie taki scenariusz, że opozycja solidarnie blokowałaby rząd
w sprawie przyjęcia, w sprawie ratyfikacji, przyjęcia tych unijnych pieniędzy.
Co byłoby dalej? Znaczy jaka byłaby procedura odsunięcie PiS-u od władzy, gdyby rzeczywiście solidarność po stronie opozycji zaistniała,
jakby to mogło wyglądać, do czego moglibyście doprowadzić?
Sprawa jest prosta. Albo rząd ma większość, albo go nie ma.
W tej sprawie rząd nie ma większości i utracił ją. Jednym słowem, to nie byłby kłopot
nasz, tylko tak naprawdę kłopot Jarosława Kaczyńskiego.
No tak, ale brak większości w tej konkretnej sprawie nie odsuwa PiS-u od władzy.
Przegrana przed parlamentem w wyniku buntu części posłów
Zjednoczonej Prawicy to byłby po prostu cios i wiarygodność Prawa i
Sprawiedliwości, i prawdę mówiąc, formalnie rzecz biorąc, panie redaktorze, utrata większości parlamentarnej.
To prawda, panie ministrze,
ale w tym jednym konkretnym głosowaniu.
Na tym polega przegranie głosowania przez rząd, że w pewnym
momencie tracą większość. I prawdę mówiąc, rząd nie miałby wyjścia, tylko musiałby wreszcie pokazać to, na czym
nam bardzo zależy i co w imieniu Polaków się domagaliśmy od marca, jak będzie wydawał
te pieniądze unijne. Pytanie jest istotne z bardzo prostego powodu - mieliśmy wiele przykładów, jednym z nich chociażby
to jest przykład funduszu inwestycji lokalnych. Olbrzymich pieniędzy rządowych, które zostały
wpompowane w samorządy. Jak się okazało tylko te samorządy, gdzie PiS rządził. Te gdzie PiS nie rządził, nie dostały
ani złotówki. W środku COVID-u, w sytuacji załamania gospodarczego spowodowanego zarazą,
z kompletnym pominięciem nie swoich. Jednym słowem, to
ryzyko, jakie się unosi nad tym gigantycznymi środkami, to jest takie, że wzorem Orbana prawica
będzie budowała swoją oligarchię za pieniądze unijne, które tak naprawdę powinny
być rozprowadzone sprawiedliwie wśród Polaków. No tu jest istota problemu i tu jest powód naszego
sprzeciwu.
Chciałbym teraz poprosić pana, panie ministrze, by wykorzystał pan przez chwilę swoją fantastyczną
wyobraźnię i fantazję i wczuł się trochę w rolę Jarosława Kaczyńskiego i zechciał ze mną pospekulować. Bo niezależnie od relacji waszych,
Koalicji Obywatelskiej...
Obawiam się, że pan mnie na to nie namówi, panie redaktorze.
Spróbujmy.
Nie będzie się wczuwał w mózg Jarosława Kaczyńskiego.
Bo próbuję sobie wyobrazić taką sytuację, niezależnie od waszych racji Lewicy, Koalicji, zastanawiam się, co wczoraj mógł sobie pomyśleć
Jarosław Kaczyński albo dzisiaj rano, kiedy się obudził, spojrzał w lustro, uśmiechnął się i pomyślał sobie: mam ich,
podzieliłem ich, udało mi się skłócić opozycję tak na konkretnie.
Ja myślę, że jak już się bawimy w takie spekulacje, to ta pierwsza myśl rano, jaka przyszła Jarosławowi Kaczyńskiemu do
głowy, brzmiała w ten sposób: znalazłem frajerów i uratowałem w ten sposób swoją władzę.