FSB: cztery możliwe przyczyny katastrofy Tu-154
Do Moskwy przetransportowano ciała pierwszych 10 ofiar katastrofy lotniczej na Morzu Czarnym. W rosyjskiej stolicy zostanie przeprowadzona identyfikacja zwłok i ekspertyza genetyczna. Tymczasem Federalna Służba Bezpieczeństwa mówi o czterech branych pod uwagę kierunkach śledztwa. Nie ma wśród nich zamachu.
W pobliżu Soczi kontynuowana jest akcja poszukiwawcza, w której bierze udział ponad 3,5 tys. ludzi, w tym ok. 140 nurków. W akcji wykorzystywane są 32 okręty, pięć śmigłowców i drony.
Ekipy poszukiwawcze pracowały przez całą noc na trzech zmianach, a operacja nie została wstrzymana "nawet na minutę" - oświadczył rano rzecznik ministerstwa obrony Igor Konaszenkow. W nocy do przeszukiwania obszaru katastrofy wykorzystywano potężne reflektory.
Wciąż nie odnaleziono czarnych skrzynek samolotu.
W Rosji ogłoszono dzień żałoby po ofiarach katastrofy. Samolot Tu-154 rosyjskiego resortu obrony wiozący do Syrii 92 osoby, w tym artystów chóru wojskowego imienia Aleksandrowa, w niedzielę nad ranem zniknął z radarów kilka minut po starcie z lotniska Soczi-Adler. Później około 6 kilometrów od brzegu znaleziono pierwsze ciała i rzeczy z bagażu rozbitej maszyny.
Na razie nie wiadomo, co mogło być przyczyną katastrofy. Główne wersje przyczyny katastrofy to dostanie się do silnika ciał obcych; zła jakość paliwa, w wyniku czego doszło do utraty mocy i awarii silników; błąd pilota lub awaria techniczna samolotu - o tych głównych kierunkach śledztwa donosi biuro prasowe FSB. "Nie mamy żadnych poszlak, które wskazywałyby na atak terrorystyczny lub sabotaż" - czytamy w komunikacie.
Ministerstwo Transportu Federacji Rosyjskiej wydało komunikat, w którym czytamy, że według wstępnych wersji katastrofa nie była spowodowana aktem terrorystycznym. - Przyczyny mogą być różne i są one analizowane przez specjalistów, ekspertów i Komitet Śledczy - powiedział minister transportu Maksim Sokołow.
Jak informuje agencja TASS, ministerstwo transportu nie widzi potrzeby wprowadzania dodatkowych środków bezpieczeństwa w portach lotniczych.
Poczucie zagrożenia wśród mieszkańców Moskwy wywołała - fałszywa, jak się okazało i niezwiązana ze sprawą samolotu - ewakuacja 3 tysięcy podróżnych z trzech dworców w rosyjskiej stolicy w związku z anonimowymi doniesieniami, że w tym rejonie podłożono bombę. Dworce Kazański, Leningradzki i Jarosławski po sprawdzeniu podjęły pracę.
Tu-154 zniknął z radarów dwie minuty po starcie z lotniska Soczi-Adler i spadł do Morza Czarnego. Według przedstawicieli władz panowały wówczas dobre warunki pogodowe. Na pokładzie znajdowały się 92 osoby - 84 pasażerów i ośmiu członków załogi.
Samolotem podróżowało 64 członków słynnego Chóru Aleksandrowa, którzy byli w drodze do bazy lotniczej Hmejmim w Syrii, wojskowej części lotniska w Latakii, gdzie mieli dać noworoczny koncert. Na pokładzie było także dziewięciu rosyjskich dziennikarzy, a także szefowa organizacji Sprawiedliwa Pomoc Jelizawieta Glinka, bardzo ceniona i znana w Rosji jako "doktor Liza". Według ministerstwa obrony na miejscu katastrofy nie znaleziono żadnych ocalałych.
Samolot wyruszył z Moskwy, a w Soczi miał międzylądowanie w celu uzupełnienia zapasów paliwa.
W Syrii stacjonuje ok. 4,3 tys. rosyjskich żołnierzy. Lotnictwo Rosji od września 2015 roku wspiera siły reżimu Baszara el-Asada.
(oprac. Bartosz Lewicki)