Polska"Frekwencja w wyborach na Podlasiu nie jest zaskoczeniem"

"Frekwencja w wyborach na Podlasiu nie jest zaskoczeniem"

Zdaniem socjologa dr. Jarosława Flisa z
Uniwersytetu Jagiellońskiego, niska frekwencja w wyborach
samorządowych na Podlasiu, nie jest zaskoczeniem. Socjolog
podkreśla, że wybory nie zmieniły sytuacji politycznej w tym
regionie. Jednak - w jego - ocenie, na Podlasiu możliwa jest
koalicja PiS-PO.

PiS zdobyło najwięcej - 12 mandatów w niedzielnych przedterminowych wyborach do sejmiku województwa podlaskiego. PO będzie miała 7 radnych, PSL - 5 , zaś Samoobrona oraz Lewica i Demokraci - po 3 radnych.

To prawie identyczny wynik, jak w jesiennych wyborach. Różni się tylko tym, że PiS zyskał jeden mandat względem Samoobrony. Taki układ sił oznacza, że potencjalna koalicja PiS i Samoobrony znowu nie ma większości i będzie musiała poszukiwać poparcia u radnych innych ugrupowań.

Negocjacje o większości w sejmiku zaczynają się dokładnie w tym samym miejscu, co przed wyborami. Nic się tu nie zmieniło, sytuacja nadal jest patowa - powiedział Flis. Jak ocenił, na Podlasiu możliwe jest powstanie "wielkiej koalicji" PiS-PO. Socjolog przypomniał, że takie koalicje rządzą już w kilku województwach w kraju.

Flis ocenił, że wszystkie główne partie polityczne ogłoszą się zwycięzcami wyborów na Podlasiu. Z jednej strony PiS utrzymał swoją pierwszą pozycję, z drugiej jednak poniósł porażkę, bo nie udało się - pomimo połączenia wyborów z referendum - zdobyć większości - zaznaczył.

Zdaniem socjologa, również opozycja ogłosi zwycięstwo w tych wyborach, ponieważ będzie przekonywać, że to ona powstrzymała PiS przed zdobyciem większości w "jego mateczniku".

Zdaniem Flisa, niska frekwencja w wyborach nie jest żadnym zaskoczeniem. Jak zaznaczył, w wyborach lokalnych frekwencja zawsze jest zdecydowanie mniejsza niż w wyborach centralnych. Ludzie są przekonani, że dobrobyt mieszkańców zależy od polityków na szczeblu centralnym, a nie lokalnym - dodał.

Jak zaznaczył, działania władz lokalnych nie wzbudzają większego zainteresowania społecznego - co przekłada się na niższą frekwencję w wyborach. Socjolog powiedział też, że w powtórzonych lub uzupełniających wyborach - które nie toczą się w całym kraju - frekwencja zawsze jest niska.

Flis zauważył, że w wyborach samorządowych większość osób głosuje na kandydatów, którzy nie dostają się do sejmików. W Augustowie w jesiennych wyborach do sejmiku 70% mieszkańców oddało głosy na kandydatów, którzy nie weszli do sejmiku. To jest bardzo zniechęcające, podważa wiarę w wybory- podkreślił.

Zdaniem Flisa, wynik referendum w sprawie przebiegu obwodnicy Augustowa, to duża porażka PiS. Jak ocenił, frekwencja w Augustowie, którego mieszkańcy byli najbardziej zainteresowani sprawą - była szokująca niska (około 30%). W obliczu namiętności, które towarzyszyły tej sprawie, jest to jednak zaskakujące - ocenił.

Frekwencja w niedzielnym referendum wojewódzkim w sprawie przebiegu obwodnicy Augustowa wyniosła 21,56%. Referendum jest nieważne, bo nie został przekroczony próg 30% frekwencji.

Źródło artykułu:PAP
wyboryreferendumsamorząd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)