Francuska ikona seksapilu Brigitte Bardot murem za Marine Le Pen
Brigitte Bardot, która już 5-krotnie skazywana była za mowę nienawiści wobec muzułmanów, znów staje po stronie francuskiego Frontu Narodowego. - Marine Le Pen weźmie Francję w garść, przywróci granice i na pierwszym miejscu postawi Francuzów, a nie cudzoziemców – mówi gwiazda światowego kina lat 50. i 60. XX wieku.
05.05.2017 | aktual.: 08.05.2017 10:13
Młoda Francuzka, która w 1952 roku zadebiutowała w komedii "Wioska w Normandii" ("Le Trou Normand"), bardzo szybko podbiła serca widzów na całym świecie. Szczególnie zauroczeni byli nią mężczyźni, którzy okrzyknęli ją "pożeraczką męskich serc".
Sam Charles de Gaulle powiedział, że Bardot była "francuskim artykułem eksportowym równie ważnym, jak samochody Renault".
Dziś wiele zawdzięczają jej również kobiety. To właśnie niepokorna modelka spopularyzowała m.in. dekolt typu "odkryta szyja oraz oba ramiona", nazwany od jej imienia "bardot".
Domy, samochody i diamenty. Wszystko oddała dla zwierząt
W późniejszych latach Bardot kojarzona była przede wszystkim jako działaczka na rzecz ochrony praw zwierząt.
W 1986 roku założyła specjalną fundację sygnowaną własnym nazwiskiem, na którą środki pozyskiwała m.in. z założonego w Saint-Tropez butiku oraz ze sprzedaży biżuterii i pamiątek z planów filmowych.
W 1987 roku Bardotka zorganizowała aukcję i wystawiła na sprzedaż cały swój majątek. Nieruchomości, wielki diament - prezent od trzeciego męża, suknia, w której brała pierwszy ślub, i wszystkie cenne przedmioty trafiły pod młotek. Zebrane pieniądze Bardot w całości przeznaczyła na ratowanie zagrożonych gatunków.
Bardot mocno o "islamskiej inwazji"
Chociaż miłość do zwierząt żyje w Bardot do dziś, w latach 90. kiełkować zaczęło w niej również inne mocne uczucie – niechęć wobec muzułmanów. Na początku aktorka zarzucała im przede wszystkim brutalność w rytualnym uboju owiec.
Później skoncentrowała się jednak również na narzekaniu na ogólny napływ muzułmanów do Francji. Po głośnym liście opublikowanym na łamach dziennika "Le Figaro" w 1997 roku po raz pierwszy została uznana przez sąd winną stosowania mowy nienawiści.
W styczniu 1998 roku aktorka została skazana na wysoką grzywnę za podsycanie nienawiści rasowej z powodu uwag na temat liczby nowych meczetów, a w 2000 roku za słowa ze swojej książki "Le Carré de Pluton", gdzie napisała: "mój kraj, moja ojczyzna, moja ziemia jest obiektem inwazji cudzoziemców, głównie muzułmanów". Ta opinia kosztowała ją ostatecznie 30 tys. franków.
Czytaj także: Brigitte Bardot: Moje życie było koszmarem
"Nasi dziadowie oddawali życie, aby wypędzić z Francji najeźdźców"
W 2003 w kolejnej swojej książce "Krzyk w milczeniu" ("Un Cri Dans Le Silence") znów krytykowała islamizację Francji przez "najeźdźców". Napisała również: "przez ostatnie 20 lat poddajemy się niekontrolowanej, niebezpiecznej infiltracji ludzi, którzy nie tylko nie chcą się dostosować do naszych praw i zwyczajów, ale również z biegiem lat próbują narzucić swoje własne".
"Jestem przeciwko islamizacji Francji. Przez wieki nasi przodkowie, nasi dziadowie i ojcowie oddawali życie, aby wypędzić z Francji kolejnych najeźdźców" – dodawała.
Pozwana potem przez różne organizacje do walki z rasizmem i obrony praw człowieka, została skazana przez sąd w Paryżu na 5 tys. euro grzywny za podżeganie do nienawiści rasowej. Bardot tłumaczyła jednak, że nie ma uprzedzeń rasowych i przeprosiła w sądzie, mówiąc: "Nigdy świadomie nie chciałam nikogo skrzywdzić. Nie leży to w moim charakterze".
Ostatni wyrok to rok 2008, kiedy uznano ją winną "szerzenia nienawiści rasowej" za słowa o "tej populacji, która wodzi nas za nos i niszczy nasz kraj". W liście skierowanym do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Nicolasa Sarkozy'ego ponownie skarżyła się także na niehumanitarne podrzynanie gardeł zabijanych rytualnie owiec.
"Le Pen Joanną d’Arc XXI wieku"
Ikona seksapilu w latach 50. i 60. XX wieku od lat nie kryje się z sympatią do Frontu Narodowego. Również w ostatnich dniach zapowiadała, że w niedzielnych wyborach prezydenckich poprze kandydatkę skrajnej prawicy Marine Le Pen.
- Le Pen jest Joanną d’Arc XXI wieku – powiedziała Bardot. – Jestem patriotką. Wychowywali mnie tata i dziadek, którzy walczyli o Francję, i zaszczepili we mnie miłość do ojczyzny. Nie jestem dumna z tego, jak Francja wygląda obecnie – stwierdziła.
Aktorka dodała także, że "Francja jest dziś zwyczajna i przeciętna oraz brakuje jej dawnego blasku i majestatu".