Prawica ma problem. Kardynałowie nie chcą milczeć [OPINIA]
Polscy kardynałowie młodszego pokolenia jasno pokazali, że chrześcijaństwa nie da się pogodzić z antymigracyjnym populizmem znaczącej części polskiej prawicy. Kardynałowie Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś swoim stanowiskiem przywracają nadzieję na samodzielny i odrębny głos Kościoła w sprawach kluczowych - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Jeśli szukać kluczowego głosu przedstawicieli polskiego duchowieństwa w ostatnich miesiącach, to z całą pewnością będzie to wystąpienie kardynała Konrada Krajewskiego skierowane do polskiej młodzieży w Rzymie. Papieski jałmużnik (człowiek z najbliższego otoczenia papieża, który zajmuje się w jego imieniu działalnością charytatywną - przyp.red.) powiedział rzeczy kluczowe, prostym językiem, ale w taki sposób, by nie dało się ich unieważnić prostymi zabiegami erystycznymi.
Nie ma co ukrywać: te słowa są mocnym przesłaniem skierowanym nie tylko do wiernych, ale także do polityków, przede wszystkim Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji, a także do ich zwolenników. Kardynał Krajewski przypomniał, że nacjonalistyczne hasła, a także szczucie przeciw imigrantom jest nie tylko nie do pogodzenia z Ewangelią, ale też dowodzi nieznajomości polskiego doświadczenia historycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bosak do dymisji? "Wzbudzanie niepokoju"
Swoje rozważania na ten temat papieski jałmużnik rozpoczął od przypomnienia, że Jezus też musiał uciekać do Egiptu i że był tam uchodźcą. Wtedy - podkreślał kardynał - nikt nie powiedział mu: "Egipt jest dla nas, Egipcjan, jak słyszeliśmy dwa tygodnie temu w Polsce: Polska jest dla Polaków. Nie byłoby miejsca dla Jezusa, bo Polska jest dla Polaków". To mocny, bardzo mocny przekaz, w którym - odwołując się do Ewangelii - purpurat przypomniał, że nie da się pogodzić nacjonalistycznych haseł z chrześcijaństwem i że są one w istocie antychrześcijańskie, bo naruszają uniwersalizm Ewangelii. Odrzucenie tego przekazu, opowiedzenie się przeciwko niemu, a za nacjonalizmem to w istocie - i to także wynika z tych słów - odrzucenie Jezusa i opowiedzenie się za bałwochwalstwem narodu.
Przypomniał o Polakach w USA
Ale to nie wszystko, bo kard. Krajewski odwołał się także do polskiego doświadczenia historycznego. - To wam muszę powiedzieć. Bardzo dotknęło mnie to, co się działo w Polsce dwa tygodnie temu. Mamy miasto poza Polską, gdzie jest milion Polaków, to jest Chicago. Wyjechali tam za chlebem i przyjęto ich. Nie wiem, czy wiecie, że 10 mln Polaków, czyli jedna trzecia, żyje poza Polską i w tych wszystkich krajach powinni mówić: Polacy do Polski, bo Włochy są dla Włochów, Ameryka jest dla Amerykanów - zaznaczył polski purpurat.
A od siebie mogę powiedzieć tym wszystkim, którzy nieustannie podkreślają, że protestują tylko przeciwko "nielegalnym migrantom": znacząca część Polaków także przebywała, a nawet przebywa w Chicago (i szerzej w USA) "nielegalnie" i może podlegać deportacji. Warto też przypomnieć, że jeszcze w pierwszej połowie wieku XX Polacy (tak jak inni Słowianie, ale także Włosi) byli traktowani przez Amerykanów jako zagrożenie dla ich tożsamości. I już tylko to doświadczenie, jeśli nie nauczanie Ewangelii, powinno sprawić, że będziemy ostrożniejsi w potępieniach uchodźców i migrantów szukających lepszego życia, szukających nadziei.
Nadzieja jest zresztą - i to trzeba powiedzieć jasno - słowem kluczem do nauczania Leona XIV w sprawie uchodźców. Papież w ostatnim orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy jasno wskazuje, że w świecie naznaczonym "wojnami, przemocą, niesprawiedliwością i ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, które zmuszają miliony ludzi do opuszczenia swojej ziemi ojczystej w poszukiwaniu schronienia gdzie indziej" migranci są "zwiastunami nadziei". "Ich odwaga i upór są heroicznym świadectwem wiary, która widzi ponad to, co widzą nasze oczy, i daje im siłę, by stawić czoła śmierci na różnych współczesnych szlakach migracyjnych. Również tutaj można dostrzec wyraźną analogię do doświadczenia ludu Izraela wędrującego po pustyni, który zmaga się z wszelkim niebezpieczeństwom, ufając opiece Pana" - wskazywał Leon XIV.
Zaraz potem dodawał, że znakiem i świadectwem nadziei są również wspólnoty, które przyjmują migrantów i uchodźców. Ta nadzieja jest rozumiana - podkreślał Leon XIV - "jako obietnica takiej teraźniejszości i przyszłości, w której uznaje się godność wszystkich jako dzieci Boga". "W ten sposób migranci i uchodźcy są uznawani za braci i siostry, część rodziny, w której mogą wyrażać swoje talenty i w pełni uczestniczyć w życiu wspólnotowym" - mówił. I te słowa są doskonałym przykładem istoty chrześcijaństwa, czyli otwarcia na innego.
Kardynał Krajewski zaś - przeniknięty duchem papieża Franciszka - zwracał w swoim przemówieniu uwagę także na inne elementy, na cierpienie uchodźców i na to, jak są oni traktowani. On sam zrozumiał to w pełni, gdy udał się do obozów dla uchodźców, którego - jego zdaniem - są współczesnymi "obozami koncentracyjnymi". - Ludzie żyją latami za kolczastymi drutami, widząc dostatnie życie tuż obok" - podkreślał. To także są istotne słowa na ten temat słowa, których nie powinno się zapominać.
Kardynalski front w Kościele?
Te słowa kardynała Krajewskiego, ale także wcześniejszy (szeroko przeze mnie omawiane na łamach Wirtualnej Polski) list kardynała Rysia, w którym apeluje on o zmianę języka wobec uchodźców, uświadamiają, że Kościół w Polsce - dzięki świadectwu kardynałów - odzyskuje własny, odrębny od języka populistycznej, antymigranckiej prawicy głos. Głos, którego istotą nie jest powtarzanie za politykami ich lęków i rozgrzewających emocje haseł, ale wierność Ewangelii.
Odpowiedzią na to pozytywne zjawisko jest - z jednej strony - wylewający się na hierarchów z różnych stron dość obrzydliwy hejt, a z drugiej - próba manipulowania przez polityków ich wypowiedziami i nauczaniem Kościoła.
Tak trzeba zinterpretować odpowiedź wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka na słowa kardynała Krajewskiego. "Nie, katolik nie ma obowiązku zasiedlać swojego kraju cudzoziemcami. Jest to sfera świeckich decyzji politycznych, dotyczących tego kogo przyjmować do kraju, a katolicka nauka społeczna mówi tyle, że mamy prawo chronić granice używając siły, mamy dbać o zasadę dobra wspólnego, kierować się w podejmowanych decyzjach roztropnością i odpowiedzialnością, nie uciskać mniejszości narodowych, traktować każdego z godnością i starać się przybliżać nasze wspólne życie społeczne do zasad chrześcijańskich (czemu z pewnością nie sprzyja masowe osadnictwo ludzi wyznających religię niechrześcijańskie - to już uwaga ode mnie)" - napisał polityk Konfederacji na portalu X.
Ten wpis to klasyczny przykład manipulacji, bo po pierwsze - ani kardynał Krajewski, ani kardynał Ryś nie mówią o konieczności "zasiedlania cudzoziemcami kraju", a jedynie - wraz z kolejnymi papieżami przypominają o moralnym wymiarze zjawiska migracji, o zakazie szczucia i budzenia nienawiści i wreszcie o tym, że - zgodnie z nauczaniem Kościoła - człowiek ma prawo do wyboru miejsca zamieszkania. Choć jest prawdą, że o metodach ochrony granicy (bo do tego także państwo ma prawo) decydują władze świeckie, to nie mogą one decydować o tym, czy pewne działania są czy nie są moralnie dopuszczalne. Tak jak nie mogą zdecydować, że szczucie przeciw migrantom czy bałwochwalczy z ducha nacjonalizm jest, czy nie jest zgodny z Ewangelią. To nie jest ich zadanie.
Wyraźnie też widać, że wicemarszałek Bosak wyraźnie nie przyswoił sobie nauczania społecznego ostatnich papieży (od Jana Pawła II do Franciszka) i wciąż żyje w przekonaniu, że Jahwe wzywał do budowania społeczeństw chrześcijańskich. Tak nie jest, a Magisterium ostatnim papieży, jasno wskazuje, że mamy budować społeczności dialogu, także dialogu międzyreligijnego, akceptacji i szacunku i otwarcia, także na wyznawców innych religii. Te postawy wyrastają z chrześcijaństwa i powinny być, w świecie pluralizmu, promowane przez chrześcijan, także tych zaangażowanych w politykę.
I o tym, a nie konkretnych rozwiązaniach politycznych, pisali i mówili polscy kardynałowie, a także kolejni papieże. Oczywiście każdy może odrzucić ich nauczanie, ale wtedy musi jasno powiedzieć sobie, że jego poglądy są w tej sprawie niezgodne z nauczaniem Kościoła. Tylko tyle i aż tyle.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".